Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wywiad z prof. Krzysztofem Jóźwikiem, rektorem-elektem Politechniki Łódzkiej. Zapowiada m.in. „włączanie prymusów w zespoły badawcze" PŁ

Maciej Kałach
Maciej Kałach
Prof. Krzysztof Jóźwik
Prof. Krzysztof Jóźwik materiały PŁ
Z prof. dr. hab. inż. Krzysztofem Jóźwikiem, rektorem-elektem Politechniki Łódzkiej, 8 lipca wybranym do kierowania tą uczelnią w latach 2020-2024, rozmawia Maciej Kałach.

Maciej Kałach: Był pan jedynym kandydatem na nowego rektora PŁ. Do objęcia tej funkcji potrzebował pan ponad połowy głosów elektorów – zdobył pan poparcie 101 ze 111 biorących udział w wyborach. Jak pan ocenia ten wynik? Jak się prowadzi kampanię bez rywala? Łatwiej, czy trudniej – bo nie ma się z kim spierać?

Prof. Krzysztof Jóźwik: Nie mam skali porównawczej: miniona kampania była jedyną przed wyborami rektorskimi, w której brałem udział. O tym, że jestem jedynym kandydatem, dowiedziałem się, gdy minął termin zgłoszeń. Nad wizją uczelni pracowałem, nie myśląc o tym, ilu będę miał rywali. Czy było trudno? I tak, i nie. Łatwo, bo to jest moja uczelnia: znam jej mnóstwo zalet i kilka miejsc, które można poprawić. Ale i trudno, bo trzeba było zabiegać o poparcie reprezentantów społeczności PŁ, składającej się z 20 tys. osób – z grup o różnych potrzebach. Dlatego wynik „101 ze 111” uważam za fantastyczny.

Na kilka miesięcy przed wyborami rektora objął pan w PŁ funkcję szefa sztabu antykryzysowego w związku z epidemią
koronawirusa. Czy ta rola pomogła panu szerzej „przedstawić się” społeczności uczelni?

Oceniając to z perspektywy czasu, niewątpliwie tak: wiele osób spojrzało na mnie jak na kogoś, kto zna uczelnię i potrafi ją przeprowadzić przez trudny okres. Jednak w momencie, kiedy prof. Sławomir Wiak, obecny rektor PŁ, poprosił, abym wziął na siebie to zadanie, czułem dreszcz obciążenia. Pierwsze dni były bardzo trudne: wprowadzaliśmy na politechnice działania, na które tak naprawdę nie byliśmy przygotowani. Zresztą nie tylko my, bo inne uczelnie też nie. Najważniejsze, że udało się przejść przez okres epidemii bez nadmiernej liczby zachorowań wśród pracowników i studentów PŁ, chociaż takie przypadki były. Zajmowaliśmy się m.in. sprawdzaniem, kto się mógł z nimi zetknąć i ostrzeganiem potencjalnie zakażonych. Na szczęście, w politechnice obyło się bez tzw. ognisk choroby. Oczywiście, nie wszystkie decyzje cieszyły się popularnością – m.in. wśród studentów, ale i oni wykazali się zrozumieniem, także dzięki pracy ich samorządu, któremu jestem bardzo wdzięczny.

Rozumiem, że wspominając o mniej popularnych decyzjach, ma pan na myśli np. wykwaterowania z akademików...

Chodzi o generalny „lock-down” całej uczelni – w tym przejście na kształcenie zdalne, o przygotowanie w ciągu dwóch tygodni masy szkoleń z zakresu tych technologii – także o troskę o naszych „erasmusów” w różnych częściach Europy. A gdy oni już powrócili z przerwanego stypendium, o sprawdzenie, czy formalnie mogą oni dokończyć semestr na uczelni, w której mieli go spędzić i jak to zrobić bez straty dla kształcenia tych studentów. To tylko przykład wielu problemów administracyjnych. Nie ukrywam, że mamy obawy przed tzw. drugą falą i zastanawiamy się, w jakim stopniu uda się wrócić do normalności w nowym roku akademickim, czy może przejdziemy na kształcenie hybrydowe, czyli z wykorzystaniem form zdalnych.

Ten, kto nie znał pana, ani jako obecnego prorektora ds. kształcenia, ani jako szefa sztabu antykryzysowego, może kojarzyć pana nazwisko z prowadzenie ciekawych badań – m.in. nad napędami dla helikopterów. W kampusie PŁ stała np. konstrukcja do testowania wirników. Jak to się skończyło?

Wcale się nie skończyło! Początek mojej regularnej współpracy z firmą Airbus Helicopters to 2007 rok. Wtedy, pod nazwą Eurocopter, ta firma powierzyła mojemu zespołowi zadanie, któremu wcześniej nie sprostali inżynierowie z Francji: sporządzenia obliczeń dla opracowania napędu bocznego dla śmigłowca X3, posiadającego obecnie światowe rekordy prędkości w trzech kategoriach lotu. Potem przyszły kolejne zlecenia: np. w tym roku ma zostać zaprezentowany model taksówki powietrznej z napędem testowanym w kampusie PŁ. Obecnie pracujemy w politechnice nad wirnikami do latających urządzeń bezzałogowych. Owszem, były pewne zakłócenia w związku z zerwaniem przez Polskę kontraktu na Caracale, ale nasza współpraca z Airbus Helicopters ma się dobrze. A łódzkie biuro tej firmy wciąż jest zasilane naszymi absolwentami.

Wspomniał pan o kilku miejscach na uczelni, które można poprawić. Co to za miejsca?

Chciałbym nadać nowy wymiar naszym badaniom. Jest kilka obszarów naukowych w naszej uczelni, którymi możemy się szczycić na poziomie światowym. Nasza biotechnologia oraz inżynieria mechaniczna są w prestiżowym Rankingu Szanghajski wysoko uwzględnione w zestawieniu dotyczącym dyscyplin. Biorąc pod uwagę liczbę i jakość publikacji, do poziomu światowego dodałbym także naszych chemików czy rozwiązania naukowców z Wydziału Elektrotechniki, Elektroniki, Informatyki i Automatyki, współpracujących z Europejską Organizacją Badań Jądrowych CERN. Takich obszarów jest sporo, ale ja bym chciał, aby jeszcze większa liczba pracowników naukowych mogła wykazać się wysokim poziomem badań – dobrymi publikacjami i realizowanymi w PŁ grantami, finansowanymi z zewnątrz. Nasza obecność w tych grantach przełoży się na wyższe zarobki naszych naukowców. Trzeba przyznać, że my nie jesteśmy konkurencyjni, jeśli chodzi o wynagrodzenia na rynku. Ludzie pracujący w uczelni są rodzajem hobbystów: ale jak się zasmakuje w pracy badawczej i codziennie patrzy się na coś nowego – odkrywa rozwiązania pomagające ludziom – to nie ma nic bardziej fascynującego. Pomijając tę fascynację, właśnie obecność w grantach jest możliwością zarobienia dodatkowych pieniędzy do tych otrzymywanych jako podstawowe wynagrodzenie. Poza tym nasz wewnętrzny system motywacyjny też powinien uwzględniać finansowe nagrody za publikacje liczące się w świecie nauki – jak wysokie będą te nagrody, to kwestia uzgodnień ze społecznością PŁ. Kolejny element mojego programu to silniejsza współpraca z otoczeniem: pokazywanie mu, co my potrafimy, np. przez wykorzystywanie Regionalnego Biura Województwa Łódzkiego w Brukseli dla poszukiwania partnerów w projektach badawczo-biznesowych.

Przeglądając pana program, zwróciłem uwagę na punkt, który dotyczy kandydatów na studia: PŁ powinna przyglądać się prymusom ze szkół średnich i przyciągać ich na swoje kierunki.

Chcemy wyszukiwać takie „rodzynki” i zapraszać je do wizyt w naszych laboratoriach. Chcemy, aby ci najlepsi uczniowie, wiedzieli, nad czym pracujemy w politechnice i jak się w te prace włączyć – przez indywidualne programy studiów. Powinniśmy je rozwijać: wiem to m.in. po spotkaniu z młodzieżą z naszego politechnicznego liceum. Spytałem uczniów Publicznego LO PŁ, czemu dość niewielu absolwentów tej szkoły przychodzi do nas na studia. Usłyszałem: „bo my się w PŁ nudzimy”. Taka opinia idzie od starszych roczników, którzy mieli ze studiami w politechnice swoje doświadczenia. Wynikają one ze specyfiki rekrutacji, w wyniku której na uczelnię dostaje się i prymus i uczeń słabszy, który musi „nadganiać”. Na studiach obaj zaczynają w tej samej grupie, a prowadzący zajęcia zazwyczaj koncentrują się na pomocy temu słabszemu... Rozwiązaniem tego problemu są właśnie programy indywidualne oraz włączanie prymusów w zespoły badawcze. Taki udział w badaniach procentuje publikacjami. A to już oznacza możliwość ubiegania się o Diamentowy Grant – lub o coś, co zastąpi ten rządowy program – czyli o finansowanie własnego projektu, który może skończyć się znaczącym dla polskiej nauki doktoratem.

Społeczności akademickie zapamiętują rektora także po tym, co fizycznie pozostawia w kampusie uczelni. W PŁ stoi już Zatoka Sportu, trwa budowa Alchemium, będą inne inwestycje?

Myślę, że teraz należy skoncentrować się na dokończeniu procesu inwestycyjnego. Projekt Alchemium obejmuje jeszcze wzniesienie dwóch kolejnych budynków z pewnym wkładem własnym uczelni – oprócz dofinansowania zdobytego z budżetu państwa. Duże dofinansowanie z zewnątrz uzyskały także dwa inne projekty. Pierwszy to modernizacja siedziby Centrum Papiernictwa i Poligrafii, którą rozpoczynamy lada dzień. Ten wieżowiec, w sąsiedztwie Biblioteki PŁ, z zewnątrz nie wygląda źle, ale w środku nie spełnia standardów wymaganych od siedziby jednostki naukowej. Drugi projekt to inwestycja w budynek pasywny, czyli energooszczędny, na potrzeby badań nad najbardziej nowoczesnymi technologiami, m. in. 5G. Ponadto należy skupić się na dalszej rewitalizacji otoczenia domów akademickich, miejsc parkingowych wokół nich i tworzeniu przestrzeni do realizacji interdyscyplinarnych projektów. Znajdziemy także lokacje dla przedszkola i żłobka, które będą służyły dzieciom pracowników, doktorantów, a także studentów PŁ.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki