Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

XVII Festiwal Kultury Chrześcijańskiej już za nami [PODSUMOWANIE]

Łukasz Kaczyński
Spektakl "Wyzwolenie" krakowskiego Teatru Stu w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego można było zobaczyć podczas XVII Festiwalu Kultury Chrześcijańskiej w Łodzi
Spektakl "Wyzwolenie" krakowskiego Teatru Stu w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego można było zobaczyć podczas XVII Festiwalu Kultury Chrześcijańskiej w Łodzi Krzysztof Szymczak
Na rok rozstajemy się z łódzkim Festiwalem Kultury Chrześcijańskiej. Z żalem, bo tegoroczna, 17. edycja wydarzenia organizowanego przez niezmordowanego księdza Waldemara Sondkę, obfitowała w wydarzenia niepomiernej klasy.

W programie nacisk położono na teatr i muzykę, a pozostałe dziedziny twórczości, jak sztuki plastyczne, reprezentowano mniej licznie - ale za to "z przytupem". Najlepszym przykładem jest wystawa "Opus sacrum. Opus profanum", na której oglądać można wybór arcydzieł malarstwa polskiego ze zbiorów Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki. W ten sposób spełniło się, rzec można, choć w innej formie, marzenie ks. Sondki o sprowadzeniu do Łodzi obrazów Caravaggia. A może sprawiło, że apetyt na taką wystawę rośnie? Ważne jest, że "Opus sacrum..." nie znika wraz z zakończeniem FKCh. Dzieła można oglądać w Centralnym Muzeum Włókiennictwa do 12 stycznia 2014 roku.

Nieco w cieniu tej wystawy, ale również godna polecenia, jest ekspozycja 54 fotografii autorstwa Krzysztofa Wojnarowskiego "Na bezdrożach tatrzańskich". Takich Tatr: nieziemsko monumentalnych, ale jednocześnie tchnących spokojem, jeszcze nie widzieliśmy. To ewenement w dobie wszechobecnych obrazów i świata, który zdaje się, że nie ma tajemnic. Ile wysiłku trzeba było włożyć, aby miejsca niby dobrze znane ukazać w aurze tak niezwykłej, wie każdy, kto traktuje góry "na poważnie".

Wśród spektakli dominowały produkcje scen wrocławskich, ale dobrze, że nie pominięto spektaklu "Quo vadis..." warszawskiego Teatru Polskiego w reż. Janusza Wiśniewskiego. Właśnie ze względu na tego twórcę, bo jest to szczególne "Quo vadis" kontynuacją wątków dla niego ważnych, realizowanych już w latach 80. XX wieku m.in. w poznańskim spektaklu "Koniec Europy". Abstrahując od przyjętej konwencji i decyzji artystycznych reżysera, temat to wart dyskusji właśnie dziś.

Szczególnie ciekawie przedstawiał się wybór muzyków, których twórczość zdawałoby się "nie afiszuje się" związkami z duchowością i wiarą. Adam Strug był wprawdzie w wakacje gościem Wędrownego Festiwalu Filharmonii Łódzkiej "Kolory Polski", ale wystąpił w Tumie pod Łęczycą. Dlatego sprowadzenie tego niezwykłego muzyka do Łodzi, który promuje wydaną kilka tygodni temu płytę, jest niewątpliwą zasługą organizatorów. Tym bardziej, że twórczość Struga, zwłaszcza ta solowa, nie spod znaku Monodii Polskiej, jest świetnym i niebanalnym przykładem na dialog i współistnienie kultur i religii. Tradycyjne ewangelickie pieśni (w tym XVI-wieczne utwory Lutra) zaprezentowało zaś jazzowe Jagodziński Trio.

Stałym gościem FKCh od lat jest Polski Teatr Tańca Balet Poznański. Tym razem artyści pokazali spektakl "Czterdzieści". Dziś jednak, inaczej niż przed laty, to nie PTT rozdaje karty w polskim teatrze tańca. Nawet kooperacje Pauliny Wycichowskiej (córki Ewy Wycichowskiej) z zagranicznymi choreografami jakoś nie mogą przywrócić zespołowi dawnej pozycji.

Na marginesie programu XVII FKCh rodzi się inna refleksja: Na braki frekwencyjne Festiwal od lat nie narzeka. Jak wiadomo, wstęp na wydarzenia (całkiem słusznie) jest bezpłatny, trzeba jednak wykazać się nie lada cnotami - wytrwałością i gorliwością - w pozyskiwaniu wejściówek. Znana jest też struktura wiekowa publiczności. Wobec tego, a także wobec starzenia się łódzkiego społeczeństwa, wydaje się, że nie z kosmosu pomysłem byłoby uruchomienie (kiedyś) czegoś na kształt "Sondko-mobilu" czy "festiwalowego autobusu". Mógłby taki pojazd odbierać z domów co starsze osoby chętne do uczestnictwa w festiwalowych wydarzeniach, ale np. z powodu stanu zdrowia nie mogące się samodzielnie na nie wybrać. Oznaczałoby to jednak jakieś zmiany w systemie rozdysponowywania wejściówek (może jego komputeryzację).

Kierunkiem wartym eksploracji jest ten wskazany zaproszeniem armeńsko-polskiego rapera Arciego. Może w kolejnych latach wyciąganie z niszy artystów mniej znanych a intrygujących, stanie się kolejną festiwalową tradycją. Byłby to też krok ku sztuce nie tak "bezpiecznej" (to słowo określa dość dobrze także tegoroczne propozycje teatralne), a mogącej być punktem wyjścia do ważkich dyskusji. Nie musi to od razu oznaczać sięgania po, jak pisał Mrożek, "przeintelektualizowanych głupców", czy blagierów, których "dzieła" mają szokować z zasady lub traktowane są instrumentalnie przez "światłych" kuratorów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki