Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

XXII. Łódzkie Spotkania Baletowe. Pięć olśniewających choreografii Russella Maliphanta

Łukasz Kaczyński
Carys Staton, Thomasin Gulgec, Dickson Mbi i Russell Maliphant potrafią uwodzić publiczność. Teraz udowodnili to w Łodzi.
Carys Staton, Thomasin Gulgec, Dickson Mbi i Russell Maliphant potrafią uwodzić publiczność. Teraz udowodnili to w Łodzi. Warren Du Preez & Nick T. Jones
Dobrze skonstruowany, spójny program złożony z choreografii Russella Maliphanta zakończył XXII. Łódzkie Spotkania Baletowe. Maliphant był gościem poprzedniej edycji ŁSB, gdy z wybitną tancerką Sylvie Guillem podbił publiczność duetem "Push".

Zaprezentowane teraz układy ukazały przebieg wieloletniej współpracy ze znakomitym reżyserem światła Michaelem Hullsem, czerpanie życiodajnych soków z dziedzin tak dla tańca atrakcyjnych jak joga, capoeira czy wschodnie sztuki walki. Niby nic to nowego w nowoczesnym tańcu, jednak Maliphant i pracujący z nim tancerze nie przestają zdumiewać.

Zaczęła Carys Staton choreografią "Two" stworzoną w 1997 roku dla Dany Fouras, dziś tańczoną też przez Guillem (pokazała ją na ŁSB w 2011 roku, ale Maliphant wciąż coś zmienia w swych pracach). W "Two" tancerka toczy z widzem specyficzną grę: nie wykracza poza kwadrat kreślony uderzającym z góry światłem, a jej ciało, w części spowite mrokiem, burzy perspektywiczne postrzeganie, z czego wynikają kolejne zaskoczenia. Perfekcja ruchu Staton doprowadziła do totalnego stopienia się ciała z muzyką Andy'ego Cowtona. Nie funkcjonuje ona jako oddzielna część układu. Ciało nie reaguje na muzykę, ale nią dyryguje. Nie bez racji Fouras porównuje "Two" do orgazmu. Od ruchów drobnych, ozdabianych drobnymi napięciami mięśni, gdy gest przekazywany jest przed jedną część ciała drugiej, a tancerka upodabnia się do lalki z fantasmagorycznych filmów braci Quay, "Two" rozkwita ku ruchom dynamicznym, kolistym, które próbują wydostać się z "klatki" kreślonej światłem. Fala erupcji wygasa.

Techniki sztuk walki i strukturę starcia jako kanwę wyzyskał Maliphant w trio "Traces". Prowadzącym układ jest Thomasin Gulgec, poruszający się w półmroku z krótkim kijem szermierczym z płynnością, która budziła złudzenie, że to kij prowadzi tancerza, nie odwrotnie. Starcie z "adwersarzami" (Maliphantem i Mbim) skupia się na powielaniu, choć już nie m.in. obłędnych obrotów przez szerokość sceny.

Zwierzęce, rwane i kanciaste, wykorzystujące popping ruchy zmieniły w fauna potężnie zbudowanego Dicksona Mbiego w "Still". Maliphant skontrastował go z gracją "klasycznie" tańczącej Staton, by w finale znów zaburzyć perspektywę postrzegania i scalić ciała tancerzy.

Uwodzicielską płynność ruchów zaprezentował Gulgec tańcząc do muzyki Erica Satie w części 1 "Afterlight".

Staton wróciła jeszcze na finał, w "Still Current", aby wraz z Maliphantem ponownie (jak to było już w przypadku "Push") podważyć prawa grawitacji, łudząc elegancją tańca, zakorzenioną w niezwykłej sprawności i sile fizycznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki