Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z bocznej nawy. Łódź wielu kultur i wielu ksenofobów

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Kilka dni temu przedstawiciele łódzkich uczelni spotkali się w magistracie, by opowiedzieć o przemocy słownej i fizycznej, której doświadczają w Łodzi studiujący tu obcokrajowcy. Studenci są wyzywani, popychani, ktoś nawet został zaatakowany kastetem. W ocenie uczelni liczba incydentów w ostatnich dwóch latach wzrosła kilkukrotnie.

Wiadomo, że w Łodzi dostać w zęby jest łatwo. Wystarczy pójść do niewłaściwej dzielnicy w niewłaściwym szaliku, mieć „pedalskie” adidasy albo po prostu spojrzeć na człowieka nie tak jak trzeba. Jednak do tej pory mężczyźni szukając zaczepki atakowali innych młodych samców. Teraz jednak pewna granica została przekroczona.

Atakowane są bowiem dziewczyny. Studentka Politechniki Łódzkiej z Algierii była niedawno poszturchiwana na ulicy z powodu noszenia hidżabu. Przyszłą dentystkę pochodzącą z Iranu wypchnięto ze schodów w centrum handlowym, a jeszcze innej studentce pasażerowie tramwaju postanowili siłą zerwać hidżab z głowy.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Nienawiść wobec cudzoziemców. W Łodzi szarpią za hidżab

Liczba takich zachowań rośnie. Z policyjnych statystyk wynika, że w 2014 roku zanotowano cztery tzw. przestępstwa z nienawiści. W zeszłym roku - zaledwie jedno, natomiast od początku tego roku już sześć.

Zdaniem policji problem jest jednak marginalny i w stosunku do liczby osób zabitych w Łodzi podczas pijackich burd, właściwie nieistotny. Wszystkich przestępstw notuje się w regionie około 70 tysięcy rocznie. Zgłaszane policji przestępstwa z nienawiści to więc zaledwie jedna dziesiąta promila. Jednak niemal każdy wyrywkowo zapytany student o ciemniejszej skórze choć raz z rasistowskim zachowaniem Polaków się spotkał.

Jednocześnie hasła nacjonalistyczne głoszone są w Łodzi coraz bardziej otwarcie, a miasto i jego okolice coraz bardziej upodabnia się do cieszącego się złą sławą Białegostoku.

Kilka tygodni temu Łódź stała się znane z utworzenia patriotycznych patroli, które na Piotrkowskiej i w Grotnikach pilnowały, żeby cudzoziemcy zachowywali się „grzecznie”. Wcześniej przed ośrodkiem dla uchodźców lokalni patrioci tańczyli z maczetami.

W środę w łódzkiej katedrze podczas uroczystości upamiętniających Witolda Pileckiego pojawił się szpaler zielonych flag nacjonalistów. Kilka tygodni temu za podobny incydent publicznie przepraszał Kościół białostocki. Można się spodziewać, że Kościół łódzki, pod wodzą obawiającego się prymatu obcych ras w Europie arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, raczej przepraszać nie będzie.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Marsz Rotmistrza Witolda Pileckiego w Łodzi [ZDJĘCIA]

Wygląda na to, że idee tolerancji i wielokulturowości do których odwołuje się Łódź coraz bardziej bledną. Podobnie jak w Białymstoku istnieją one głównie jako hasła marketingowe: większość osób, które mogłyby pamiętać wielokulturową Łódź albo została zabita w czasie wojny, albo wygnana tuż po niej, albo umarła ze starości.

Co gorsza, Łódź zdaje się zapominać też nowszej tradycji: działające od ponad 60 lat Centrum Języka Polskiego dla Cudzoziemców przyciągało studentów z całego świata, także muzułmanów. Żyli wśród łodzian i dopóki ktoś nie odkrył, że mogą być wrogami, nikomu to nie przeszkadzało.

Z drugiej strony w Łodzi mogło być gorzej. Szczęśliwie uniknęliśmy jak dotąd duszpasterskiego wpływu księdza Międlara, choć jak wiadomo opcja z przeniesieniem go na nasz teren była rozpatrywana. Narodowcy na razie demonstrują spokojnie: to Wrocław słynie z publicznego palenia kukieł i zdjęć wrogów narodowców.

Pocieszeniem, choć mizernym może być fakt, że na tle kraju naszą ksenofobią nie wyróżniamy się jakoś szczególnie. Kilka dni temu pojawiły się wyniki badań Amnesty International na temat przychylności wobec uchodźców. Okazało się, że wśród 27 badanych krajów Polska jest pod tym względem na czwartym miejscu od końca. Tylko nieco więcej niż połowa Polaków (56 proc.) wpuściłaby do swojego kraju osoby uciekające przed wojną lub prześladowaniami. Tymczasem w muzułmańskiej Jordanii taką zgodę zadeklarowało 94 proc. badanych, w Niemczech - 96 proc. Oba te kraje od dawna przyjmują ogromne rzesze uchodźców.

Spirala społecznej psychozy podszytej lękiem i nienawiścią zatacza coraz szersze kręgi. W środę media obiegła relacja mężczyzny o ciemnej karnacji, którego w Poznaniu z baru wyprosiły panie przedszkolanki. Jego ciemna skóra i prowadzona po angielsku rozmowa wzbudziła bowiem obawy dzieci, które odmówiły jedzenia frytek koło uchodźcy. Strach pomyśleć co będzie, gdy te dzieciaki dorosną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki