Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Z Bożej Łaski Maksymilian": przecież tak mogło być, czyli historia według Marcina Kuli

Redakcja
Wymyślanie tego, jak mogłaby się potoczyć historia Polski, jest fascynujące - mówi Marcin Kula, 16-letni autor powieści.

Gdyby rok temu ktoś powiedział mi, że będę trzymał w ręku własną książkę, nie uwierzyłbym - choć Marcin Kula, 16-latek z Bełchatowa, należy do grona tych nielicznych nastolatków, którzy mogą się cieszyć z tego, że napisana przez nich książka ukazała się drukiem, to sodówka do głowy mu nie uderzyła. Trochę wymyśla, to fakt. Ale to „wymyślanie” było u niego od zawsze. I ma już pomysły na kolejne opowieści. - Historia mnie pasjonuje - mówi Marcin Kula. - Wymyślanie tego, jak mogłyby się potoczyć różne wydarzenia, „co by było, gdyby” to frajda sama w sobie. Dla mnie na dodatek okazało się to świetnym punktem wyjścia do stworzenia powieści dla młodzieży - dodaje.

Przecież mogło być właśnie tak

Gdy w 1575 roku król Henryk Walezy porzucił polski tron i ruszył do Francji, by tam sięgnąć po wakującą koronę, w Rzeczpospolitej zapanowało bezkrólewie. Niewiele brakowało do tego, by przeważyła opcja forowana przez senatorów, a polegająca na tym, by na tronie osadzić któregoś z książąt habsburskich. Czy miałoby to nastąpić przez małżeństwo z Anną Ja-giellonką, czy też przez inny dynastyczny zabieg - to było już kwestią wtórną. W „prawdziwej” historii Habsburgowie musieli obejść się smakiem. Zwyciężyła bowiem ta frakcja sejmowa, która forowała króla - Piasta. Annę Jagiellonkę ożeniono ze Stefanem Batorym i to jego koronowano. Potem były wojny z Gdańskiem, Rosją, Psków, rozejm w Jamie Zapolskim, etc. Jak potoczyły się losy Rzeczpospolitej wiedzą ci wszyscy, którzy choć odrobinę interesują się historią.

Otwartym pytaniem pozostaje, co stałoby się z Polską, gdyby jednak senatorowie przeforsowali swoją wolę? Co by było, gdyby udało się koronować Maksymiliana II Habsburga? Gdyby udało mu się uczynić z Polski monarchię dziedziczną? I gdyby przez te ponad 400 lat właśnie ta dynastia rządziła w naszym kraju? O tym, jak mogłaby przy takim rozwoju wypadków wyglądać współczesna Rzeczpospolita, traktuje powieść Marcina Kuli, 16-letniego licealisty z Bełchatowa.

„Z Bożej Łaski Maksymilian” (bo taki nosi ona tytuł) nie jest jednak powieścią stricte historyczną. Sam młody autor sytuuje ją raczej w polu gatunkowym powieści dla młodzieży. - To przede wszystkim książka dla młodych czytelników - deklaruje Marcin Kula. Jak zaznacza, pisał taką historię, którą sam miałby ochotę przeczytać. A przy okazji wykorzystał swojego „konika”, czyli historię XVI- i XVII - -wiecznej Polski.

Marcin Kula podkreśla jednak, że jego opowieść trudno brać na serio, odżegnuje się też od tego, by traktować ją jako źródło historyczne, choć jednocześnie w przypisach można znaleźć dawkę rzetelnej wiedzy z tej właśnie dziedziny.

- To raczej historia alternatywna, moja własna opowieść o tym, co mogłoby być, gdyby pod koniec XVI wieku do głosu doszły inne siły polityczne niż to miało miejsce - mówi młody bełchatowianin.

A zatem co stałoby się, gdyby przez kolejne wieki Habsburgowie rządzili naszym krajem i gdyby dziś Polska była monarchią? Marcin Kula głównym bohaterem swojej powieści uczynił nastoletniego księcia Maksymiliana VII Habsburga, potomka w prostej linii „tamtego” Maksymiliana, który w 1574 roku miał apetyt na polski tron. W alternatywnym ujęciu Marcina Kuli, Maksymilianowi II udało się. Koronował się na Wawelu, a jego potomkowie rządzili Rzeczpospolitą. Nie dopuścili do rozbiorów Polski, nie trzeba było wojen światowych, by walczyć o niepodległość kraju, bo ten nigdy suwerenności nie stracił.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Młody książę, a też ma kłopoty

Akcja powieści 16-latka z Bełchatowa „startuje” jesienią 2017 roku, gdy na polskim tronie zasiada Eryk II Habsburg, a do książęcych powinności musi się przymierzyć jego nastoletni syn - Maksymilian VII Habsburg. Przyjdzie mu nie tylko rozwiązywać problemy kraju. Maksymilian będzie przeżywać takie same problemy, jak każdy nastolatek. Będą sercowe rozterki, pierwsze prawdziwe przyjaźnie i sojusze „na śmierć i życie”. A przy okazji okaże się, że rządzenie krajem to również spore kłopoty. A te pojawiają się nawet wtedy, jeśli jest się księciem z takim drzewem genealogicznym jak Maksymilian.

W świecie, który wykreował Marcin, technologia czy nauka są właściwie na takim samym poziomie, z jakim obecnie mamy do czynienia. Młody autor przyznaje, że nie chciał tracić na wiarygodności, poza tym bez względu na to, jak potoczyłaby się historia polityczna Europy, zaawansowanie technologiczne byłoby pewnie takie, jak to nasze. Poza tym takie właśnie realia są najbliższe czytelnikowi z jego pokolenia, a to właśnie ta generacja jest adresatem powieści. I o jej przyjemność czytania przecież chodzi.

Wielu bohaterów „Z Bożej Łaski Maksymiliana” nosi nazwiska realnych postaci historycznych. Pojawiają się potomkowie rodów, które w historii Polski i Europy odegrały niebagatelną rolę. W rzeczywistości z biegiem dziesięcioleci dynastie albo straciły na znaczeniu, albo wymarły. Marcin Kula wymyślił dla nich nowy kontekst historyczny. W tych realiach, które 16-latek im zafundował, Rurykowiczowie czy Wazowie zachowują się jak zwykłe nastolatki, takie też mają problemy. A oprócz tego muszą też zwyczajnie, po ludzku, powalczyć o to, żeby ich pomysły na kraj, którym mają dowodzić, przyniosły jak najlepsze skutki. A czasami - żeby w ogóle można było je realizować.

Wszystko przez pana od historii

- Zawsze byłem pod wrażeniem tej dynastii, która odegrała tak wielką rolę w dziejach świata - zdradza Marcin Kula. Przyznaje, że najpierw dla siebie wymyślał różne wersje tego, jak mogłyby się potoczyć losy Polski, gdyby oni tu rządzili. Czy byłoby lepiej, czy gorzej - tego dziś się już nie rozstrzygnie. Na pewno byłoby inaczej. Tylko jak?

- I właśnie stąd wziął się pomysł na książkę - opowiada licealista z Bełchatowa. Jak zaznacza, na punkcie historii ma absolutnego bzika. To, że w takim stopniu zainteresował się dziejami XVI i XVII wieku, to przede wszystkim zasługa kolejnych nauczycieli historii, których spotykał w szkołach. Chyba najwięcej zawdzięcza temu z gimnazjum, Mirosławowi Gutknechtowi. Właśnie nauczycielom, którzy uczyli Marcina historii, a panu Mirosławowi w szczególności, powieść jest dedykowana.

Młody autor miał też spotkanie z obecnymi uczniami swojego dawnego gimna-zjum. Mówił trochę o tym, jak za pisanie powieści się zabrał, jak w ogóle wpadł na ten pomysł, no i o tym, że historia wcale nie jest nudna. Wystarczy, że spojrzy się na nią, jak na wielką opowieść, w której rozgrywają się ludzkie historie.

- To spotkanie było fajnym doświadczeniem - przyznaje Marcin. Jak zaznacza, do tej pory spotykał się z dobrymi opiniami na temat swojego projektu.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Będzie ciąg dalszy

- Tę debiutancką książkę pisałem prawie rok - zdradza młody autor. Jak mówi, gdy pojawił się pomysł, nie miał już wyjścia, musiał napisać swoją wersję historii Polski. Pierwszymi czytelnikami i recenzentami byli rodzice. Dopiero z czasem pojawiła się koncepcja, by spróbować wydać tę powieść dla młodzieży.

Co ciekawe, autorką okładki „Z Bożej Łaski Maksymiliana” jest koleżanka Marcina, jego rówieśniczka, Joanna Wirażka.

- Jeszcze raz bardzo chciałbym Joasi podziękować za to, że w ogóle zgodziła się zająć tym projektem - podkreśla Marcin Kula. Autor przyznaje, że tworzenie powieści dla młodzieży było dla niego samego ogromną przygodą. Pisanie dało mu ogromną frajdę, przy okazji bardzo dużo się nauczył - również o tym okresie historycznym, o którym, jak mu się wydawało, wie już wystarczająco dużo.

16-latek zaznacza przy tym, że najbardziej fascynujący był proces wymyślania historii na nowo, odpowiadanie sobie samemu na pytanie „co mogłoby się zdarzyć, gdyby...?”, układanie nowych losów dla osób, które w historii odegrały swoją rolę. Nastolatek ma już pomysł na kolejną część opowieści o swoich bohaterach, więc czytelnicy poznają dalszy ciąg ich perypetii. Ale tym zajmie się w przyszłości, bo na razie pracuje nad zupełnie nowym projektem, który jest już dosyć zaawansowany. Również ma to być powieść dla młodych czytelników, Marcin kolejny raz spróbuje także zabawy z historią.

- Chciałbym wpleść elementy historii alternatywnej, znów pojawią się Habsburgowie. Opowieść dotyczyć będzie jednak innego okresu historycznego. To na razie jeszcze wstępny zamysł, czeka mnie dużo pracy nad tym materiałem -dodaje skromnie młody autor z Bełchatowa.

Dzięki książce korzystają dzieci
Książkę „Z Bożej Łaski Maksymilian” Marcina Kuli można kupić w księgarniach internetowych (m.in. w naszej księgarni internetowej). Jej sprzedaży podjęła się także promująca lokalne wydawnictwa księgarnia, działająca w Bełchatowie przy ul. Kościuszki. Powieść ma także swój fanpage na Facebooku.

Co ważne, dochód ze sprzedaży książki, wydanej staraniem rodziców młodego autora, w całości zostanie przekazany na rzecz Fundacji Gajusz i Akcji Watoto Dzieci Afryki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki