Marcin G. przyznał się do winy i odmówił składania zeznań. Z zawodu jest kucharzem. Uzależnił się od hazardu i ma długi w lombardzie. Oddał skradzione pieniądze. Wciąż przebywa w areszcie śledczym. Do tej pory nie był karany. Grozi mu do 15 lat więzienia.
Do napadu doszło w nocy z 27 na 28 sierpnia 2019 roku. Według śledczych, tego wieczoru w salonie gier przy ul. Sieradzkiej na Górnej Marcin G. przegrał około 350 zł. Bywał tu już wcześniej i zwykle też przegrywał. Tym razem nie zdzierżył. Przyjechał autem do Pabianic, w których mieszkał, zabrał z piwnicy pistolet miotający pociski ołowiane, na który nie trzeba mieć pozwolenia i wrócił na Górną.
Do salonu wtargnął po północy w masce goryla na twarzy. Kilka razy strzelił w sufit i ściany, po czym zażądał wydania pieniędzy. Zastraszeni dwaj pracownicy wyjęli z szuflady 800 zł i wręczyli napastnikowi, który wycofał się. Wsiadł do opla corsy i ruszył w stronę Pabianic. Po drodze zaczął się rozbierać i wyrzucać przez okno ciuchy, w których dokonał napadu. Wśród nich były spodnie z łupem.
Jako świadek zeznawał pracownik salonu gier, 32-letni Jacek A.
- Po wejściu do salonu napastnik w masce podobnej do filmowego King Konga zażądał wydania pieniędzy i oddał trzy strzały z pistoletu. Jeden w sufit, a dwa w ścianę, Jeden z pocisków utkwił w ścianie zaledwie metr nad moją głową. Przeszło mi wtedy przez myśl, że może to być ostatni dzień w moim życiu – przyznał Jacek A.
Zastraszeni pracownicy salonu otworzyli szufladę i wydali pieniądze oskarżonemu, który szybko się oddalił. Jego akcja trwała około minuty.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?