Pierwszy z nich jest bezrobotnym. Utrzymywał się ze zbierania złomu. Śledczy zarzucają mu, że zabił nożem Tomasza K., z którym znał się od 10 lat i z którym ostatnio mieszkał przy ul. Targowej w Łodzi. Jedynie sporadycznie dochodziło między nimi do zatargów.
Do tragedii doszło 20 grudnia 2019 roku. Według śledczych z Prokuratury Rejonowej Łódź – Widzew, którzy prowadzili dochodzenie w tej sprawie, po godz. 16 między gospodarzem a lokatorem doszło do awantury. W pewnym momencie Tomasz K. miał znieważyć Jacka Sz. tak bardzo, że urażony 55-latek poszedł do kuchni, wrócił z nożem i zadał rywalowi pięć ciosów – m.in. w udo, goleń i lewy bark.
Niestety, rany okazały się śmiertelne. Gdy Jacek Sz. zorientował się, co zrobił, pobiegł do sąsiadki. Chciał od niej pożyczyć telefon, ale na tym się nie skończyło, bowiem razem z sąsiadką wrócił do swojego mieszkania. Na widok leżącego na podłodze zakrwawionego ciała kobieta zamarła. Zapytawszy co się stało, usłyszała w odpowiedzi: - Tomasz siedział na krześle, nagle spadł i dlatego leży na podłodze.
Przesłuchany w charakterze podejrzanego oskarżony nie przyznał się do winy. Wyjaśnił, że Tomasz K. obrzucił go wyzwiskami, przez co doprowadził go do szału. I w takim stanie chwycił za nóż i zadał adwersarzowi tylko jeden cios – w nogę w okolicy kolana.
Drugi oskarżony, Michał P., usłyszał zarzut, że zabił nożem swojego znajomego Grzegorza W. zadając mu cztery ciosy nożem – w brzuch i klatkę piersiową.
Do zabójstwa doszło 17 lutego br. w mieszkaniu przy ul. Chełmońskiego w Łodzi, w którym obaj mężczyźni mieszkali. I w tym przypadku był to efekt kłótni. O co się posprzeczali? Oskarżony oznajmił stróżom prawa, którzy zjawili się w miejscu tragedii, że powaśnili się o kobietę i że nie chciał zabić Grzegorza W.
Ruszyło śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonową Łódź – Górna. Podczas przesłuchania, Michał P. nie przyznał się do morderstwa. Zapamiętał, że podczas bijatyki leżał na Grzegorzu W., który trzymał nóż. Oskarżony wyjaśnił, że chwycił uzbrojoną w nóż rękę swego przeciwnika, odwrócił ją i pchnął w jego stronę.
Co było dalej? Tego Michał P. nie pamiętał, ponieważ stracił świadomość. Gdy się ocknął zobaczył Grzegorza W. leżącego nieruchomo na podłodze. Zadzwonił po pogotowie ratunkowe, ale – jak zaznaczają śledczy – przed przyjazdem karetki nie próbował reanimować ciężko rannego kolegi.
Michał P., który był już karany, został aresztowany. Trafił do Zakładu Karnego w Piotrkowie Trybunalskim.
21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?