Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo noworodka w Zgierzu. Proces Moniki i Kornela W. [ZDJĘCIA]

Wiesław Pierzchała
Ta sprawa poraża. Gdy środki poronne nie zadziałały i dziecko urodziło się żywe, matka skazała je na śmierć, a ojciec wyrzucił ciało, a potem zakopał.

Tak ustaliła prokuratura, która zbadała kulisy pamiętnej tragedii w Zgierzu. Proces odwoławczy małżeństwa, 34-letniej Moniki W. i 35-letniego Kornela W., odbył się w czwartek w Sądzie Apelacyjnym w Łodzi.

Podczas pierwszego procesu kobieta została skazana na sześć lat, zaś mężczyzna na 10 lat więzienia.

Wyrok był nieprawomocny, więc obrońcy wnieśli apelacje. Broniący oskarżonego adwokat Filip Kona podkreślał, że Kornel W. nie miał świadomości, iż uczestniczy w zabójstwie. Dlatego wnioskował o jego uniewinnienie lub skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania przez sąd niższej instancji.

- Oskarżony działał świadomie i podjął działania zmierzające do spędzenia płodu. To on był inicjatorem tego procesu - ripostował prokurator Konrad Garda i zaapelował o odrzucenie apelacji.

Z kolei broniący oskarżonej Sławomierz Janiszewski podkreślał, że Monika W. to wrażliwa i myśląca kobieta, która wzorowo wychowywała (zanim nie trafiła do aresztu śledczego, w którym sprawuje się bez zarzutu) dwie córki, mające teraz 9 i 12 lat. Dlatego wnioskował, aby złagodzić jej karę.

Rodzice wyrzucili noworodka na śmietnik, potem zakopali w lesie [ZDJĘCIA]

- Kara ta nie jest rażąco surowa. Jestem za jej utrzymaniem, zaś o ewentualnym jej złagodzeniu niech zdecyduje zakład karny, który może doprowadzić do warunkowego przedterminowego zwolnienia oskarżonej - stwierdził Konrad Garda.

Wyrok w tej sprawie zapadnie w przyszłym tygodniu.

Monika i Kornel pobrali się w 2012 roku. Mieszkali w Zgierzu. Według śledczych, ich związek nie był udany. Ona miała do niego pretensje, że zamiast rodzinie więcej czasu poświęca swemu hobby militarnemu. Narzekała też na brak pieniędzy. Na przełomie lutego i marca 2012 roku Monika W. stwierdziła, że jest w ciąży, której nie planowała. Mąż nakłonił ją do przerwania ciąży. Miał nawet dać pieniądze na środki poronne, które kupiono przez internet.

W nocy z 16 na 17 lipca 2012 roku oskarżona urodziła Adasia. Uczyniła to na sedesie, tak że chłopczyk wpadł do muszli klozetowej. Matka wyjęła go i odcięła nożyczkami pępowinę. Nie wezwała fachowej pomocy. Wkrótce chłopczyk zmarł. Gdy oskarżony wrócił do domu, wyniósł ciało z mieszkania i wyrzucił do kontenera na śmieci, który stał pod domem. Potem wyjął je i zakopał w lesie przy ulicy Szczawińskiej.

W sprawie tej odpowiadało też dwoje sprzedawców środków poronnych z Lublina. Katarzyna Sz. została skazana przez Sąd Okręgowy na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, a Marcin R. na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Każde z nich ma też zapłacić 800 złotych grzywny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki