Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo pod Kutnem. 20-latka, która zabiła swojego prześladowcę, niewinna!

Wiesław Pierzchała
Grzegorz Gałasiński/archiwum Dziennika Łódzkiego
Sąd uznał, że Alicja K. jest niewinna, ponieważ swojego prześladowcę, Łukasza M., ugodziła śmiertelnie nożem w obronie koniecznej.

Wyrok, który zapadł w Sądzie Okręgowym w Łodzi - po procesie prowadzonym przez sędziego Marka Chmielę - jest nieprawomocny. Oznacza to, że prokuratura - bo z pewnością nie obrona - będzie mogła odwołać się od niego.

Do tragedii doszło w nocy z 27 na 28 marca 2014 r. w Sójkach koło Kutna. W domu Łukasza M. odbywała się impreza towarzyska. Przy stole biesiadowali: gospodarz, 19-letnia wtedy Alicja K. i Grzegorz O., który o godz. 21.15 pożegnał biesiadników. Dziewczyna położyła się spać.

Według śledczych, gdy się obudziła, stwierdziła z przestrachem, że przed nią stoi nagi gospodarz, a ona nie ma na sobie stanika ani legginsów. Zaczął dotykać dziewczynę, która nie miała ochoty na takie kontakty. Niestety, nie ostudziło do zapału Łukasza M. Wprost przeciwnie. Gospodarz stawał się coraz bardziej natarczywy i agresywny. Nagle rzucił się na Alicję K., złapał ją za włosy i zaczął ciągnąć po podłodze.

Tego dziewczynie było już za wiele. Podczas szarpaniny chwyciła za leżący na stole nóż i zadała Łukaszowi M. kilka ciosów. Były to gwałtowne i nieprecyzyjne pchnięcia, bowiem - jak potem ustalili biegli lekarze - ostrze noża trafiło w różne części ciała: w twarz, głowę, plecy, klatkę piersiową oraz w okolice serca.

Kontratak Alicji K. sprawił, że zakrwawiony, ciężko ranny mężczyzna runął na podłogę. 19-latka nie wie, co dalej działo się z gospodarzem, ponieważ pospiesznie ubrała się i wybiegła z mieszkania. Dobiegła do sklepu w Sójkach, przy którym był domofon. Zaczęła dzwonić, ale nikt nie zareagował.

Dlatego pobiegła dalej. Znalazła się przy drodze Kutno- -Płock. Usiłowała zatrzymać przejeżdżające samochody. Niestety, bez efektu. Wprawdzie zatrzymał się jeden, ale próba wezwania w ten sposób policji i pogotowia ratunkowego zakończyła się fiaskiem. Kierowca wysłuchał 19-latki, ale nie zareagował na jej słowa i pojechał dalej.

Wreszcie dziewczynie dopisało szczęście. Na jej widok zatrzymała się karetka pogotowia, która zawiozła ją do szpitala w Kutnie. Stamtąd ratownicy zaalarmowali policję. Okazało się, że ciosy Alicji K. były śmiertelne. Podczas przesłuchania oskarżona przyznała się do winy, zaś biegły stwierdził, że działała w stanie silnego wzburzenia.

Do podobnego zdarzenia - zabójstwa w obronie własnej - doszło cztery lata temu koło Elbląga. Mająca wtedy 37 lat Dorota D. od kilku lat mieszkała z konkubentem Piotrem S. Nie był to zbyt udany związek, bowiem dochodziło między nimi do awantur. Ostatnia wybuchła tuż przed sylwestrem. Podczas szamotaniny kobieta chwyciła za nóż i ugodziła swego życiowego towarzysza. Dorota D. wyszła z pokoju, a gdy wróciła Piotr S. leżał na podłodze. Nie żył. Przyczyną śmierci był krwotok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki