– Przychodzę rano do pracy i zaczynam obdzwanianie wszelkich cementowni w Polsce – mówi Szymon Ziołkiewicz, dyrektor kontraktu z Budimeksu - firmy budującej południowy odcinek drogi S14. – Wszędzie słyszę, że cementu nie ma. To samo jest w hutach produkujących stal. Po wielu telefonach z trudem udaje się załatwić kilka ton materiałów, podczas kiedy my potrzebujemy ich ogromne ilości. Zrobimy jednak wszystko, aby zakończyć budowę w terminie.
Jeśli budowniczowie dotrzymają słowa, a ostatni pracownicy z Ukrainy nie opuszczą miejsca pracy i nie wyjadą bronić kraju przed rosyjską agresją, w czerwcu pojedziemy pierwszym odcinkiem. Będzie to 13-kilometrowy fragment od węzła Lublinek do węzła Aleksandrów Łódzki, dawnej Teofilów. Da to możliwość przejechania od Róży u zbiegu S14 z trasą S8 do zjazdu na drogę krajową nr 71 pomiędzy Aleksandrowem i Rąbieniem. Wcześniej, na węźle Konstantynów będzie natomiast możliwość zjechania na ulicę Szczecińską, by dostać się na Teofilów. W przyszłości będzie dodatkowy zjazd na tę ulicę także na węźle Aleksandrów, ale na razie nie powstanie tu łącznik pomiędzy S14 a ul. Szczecińską, choć wszystko jest gotowe do jego wyprowadzenia. Po remoncie tej ulicy, na który są zabukowane pieniądze rządowe, dobudowany zostanie około kilometr drogi.
Pozostała część S14 - od węzła Aleksandrów do Emilii i spotkania tam z autostradą A2 oraz drogą krajową 91 jest znacząco mniej zaawansowany.
– Przewidujemy jego oddania w kwietniu 2023 roku. Termin ten jest realny, choć nie można wykluczyć opóźnienia – mówi Maciej Zalewski, rzecznik łódzkiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
