Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żadne miasto nie ma takiego dream teamu jak prezydent Zdanowska

Marcin Darda, Piotr Brzózka
Łódź balansuje na krawędzi 60 proc. zadłużenia
Łódź balansuje na krawędzi 60 proc. zadłużenia Łukasz Sobieralski
Mocna ekipa, słaby prezydent - komentowano, gdy Hanna Zdanowska pokazywała światu swój zespół doradców społecznych. Mocna ekipa? Mało powiedziane. To prawdziwy dream team, od czasu tamtej prezentacji jeszcze potężnie wzmocniony. Aż dziw bierze, że mając takich doradców Łódź nie ściga się jeszcze w rankingach z Nowym Jorkiem. A odkładając żarty na bok...

Że to dream team, wątpliwości znikają, gdy spojrzy się tylko na ekonomistów: prof. Marek Belka, dr Jarosław Bauc, Paweł Samecki (m.in. były wiceminister finansów, w latach 2009-2010 komisarz w Komisji Europejskiej), dr Bogusław Grabowski (prezes PTE Skarbiec-Emerytura SA, doradca premiera, były członek Rady Polityki Pieniężnej), Sławomir Lachowski. A to nie wszyscy wybitni ekonomiści, bo już w trakcie prac zespołu doradców dołączył do niego prof. Witold Orłowski.

Biznes i kultura? Postaci nie mniej znakomite: Jerzy Czubak (prezes Amcor Rentsch Group), Andrzej Walczak, Jacek Szwajcowski (prezes Polskiej Grupy Farmaceutycznej), Krzysztof Apostolidis (prezes Partner Center), Piotr Dzięcioł (prezes Opus Film). Po prezentacji doradców doszli jeszcze Halina Zawadzka (prezes Hexeline SA) i Tomasz Morawski (założyciel sieci Sfinx). Mocnym punktem zespołu doradców jest prof. Tadeusz Markowski (m.in. prezes Towarzystwa Urbanistów Polskich), a przecież w jego składzie są jeszcze: Eryk Mistewicz, Marcin Gortat, dr Piotr Pustelnik, Agnieszka Sardecka (m.in. była wiceprezes Poczty Polskiej SA) i Krzysztof Dudek (dyrektor Narodowego Centrum Kultury), a zespołem kieruje Szymon Midera (wiceprezes Banku Pocztowego SA, spec od marketingu i reklamy, niegdyś m.in. w BRE Banku i mBanku).

Intelektualne wsparcie prezydent Zdanowskiej spotyka się raz na miesiąc, zawsze w soboty, poza Marcinem Gortatem, który z przyczyn obiektywnych nie był na ani jednym spotkaniu. Nie bywa też Marek Belka, z którym prezydent Zdanowska indywidualnie rozmawia podczas okazyjnych spotkań, najczęściej w Warszawie. "Albo jest za jakimś pomysłem, albo sprowadza mnie na ziemię" - mówi o roli prof. Belki Zdanowska, ale bez konkretów.

Głośno o doradcach było tylko raz, podczas ich oficjalnej prezentacji w styczniu 2011 r. Potem była już tylko śliska sprawa z Ali Koussanem, doradcą społecznym ds. ulicy Piotrkowskiej. Koussan publicznie zaproponował wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu w sklepach na Piotrkowskiej oraz sąsiadujących z deptakiem ulicach, co miało zwiększyć bezpieczeństwo i czystość w centrum.

Ale są też inne interpretacje, choćby takie, że doradca chciał kosztem właścicieli sklepów zwiększyć dochody restauratorów, a sam jest właścicielem kilku restauracji w okolicy, której ta dziwna forma prohibicji miałaby dotyczyć. Smród poszedł siarczysty, a Koussan pod koniec listopada zrezygnował z funkcji doradcy. Ale Szymon Midera stanowczo protestuje przeciwko wiązaniu Koussana z zespołem, którego działalność koordynuje. Koussana powołano latem, nie był na żadnym ze spotkań zespołu. Po prostu nie zdążył. Strzelił tylko indywidualnie jednym pomysłem, który to strzał był jednocześnie strzałem we własne kolano.

Po składzie zespołu widać, że jego większość to autorskie pomysły Midery: panowie Lachowski i Pustelnik występowali w spotach Hanny Zdanowskiej podczas kampanii nieformalnie koordynowanej przez Szymona Miderę. Lachowski to zresztą stary znajomy Midery z czasów BRE i mBanku, poza tym Jacek Szwajcowski to dobry znajomy Sławomira Lachowskiego. Wszyscy, poza Mistewiczem, albo mieszkają, albo wywodzą się z Łodzi, a reprezentacja oryginalnej i niedogmatycznej łódzkiej szkoły ekonomii zna się jak łyse konie.

Midera broni doradców jak niepodległości. Mimo że Hanna Zdanowska dała zgodę na wgląd do protokołów ze spotkań, Szymon Midera ich nie udostępnił, niejawność tłumacząc m.in. brakiem upoważnień grupy doradców. Przesłał także m.in. jedną z opinii, dotyczącą strategii mieszkaniowej Łodzi, ale akurat tę, którą bez trudu można znaleźć na stronie internetowej magistratu.

Zespół doradza w kwestiach strategicznych, a tylko w tym roku zajmował się opiniowaniem i rekomendacjami w kwestiach edukacyjnych , czyli "dalszej optymalizacji kosztów" (zespół poparł pomysł likwidacji niektórych szkół), strategii komunikacji i działań PR miasta, strategii promocji, spraw społecznych, polityki mieszkaniowej, rozwoju kultury oraz ustawą śmieciową. W sobotę zespół spotkał się w sprawach dotyczących inwestorów i miejsc pracy.

Zespół, co wynika z "przykładowych" rekomendacji, nie zawsze się ze Zdanowską zgadza. Doradcy już pod koniec września opowiadali się za opłatami od mieszkańca po wprowadzeniu nowej ustawy śmieciowej. Z kolei miasto rozważało również opcję "od metra", choć można by też uznać, że te rozważania wykreowano głównie na potrzeby konsultacji społecznych. Ciekawe jednak, że doradcy optowali za tym, iż "każda opłata powinna być względnie sprawiedliwa, ściągalna i weryfikowalna", co ma się nijak do propozycji wiceprezydenta Radosława Stępnia, który proponował wzrost o 30 proc. na rezerwę "za tych, co nie zapłacą", a to już ze sprawiedliwością nie miało nic wspólnego.

Ale zespół ma tylko głos doradczy, prezydent może go posłuchać, ale nie musi się z nim zgadzać. Inna kwestia, w której akurat prezydent Zdanowska nie posłuchała swych doradców, to strategia mieszkaniowa. Zespół stanął na stanowisku, że miasto w maksymalnym stopniu i jak najszybciej powinno wyzbyć się swego zasobu komunalnego. Jednak strategia miasta jest inna, bo Zdanowska chce się pozbyć tylko połowy zasobu i to stopniowo, do 2020 r. Przynajmniej po części zespołu widać też, że nie chodzi o bezkrytyczną adorację prezydent Zdanowskiej. Choćby prof. Markowski wypowiadając się publicznie na tematy związane z przestrzenią miejską nie ma żadnych oporów, jeśli idzie o konstruktywną krytykę.

Z jednej strony taki gwiazdozbiór już z samej racji istnienia powinien zwracać uwagę na Łódź i prezydenta miasta. Marcin Gortat raczej nie został doproszony do doradzania, ale po to, by obecnością w samym składzie promować Łódź. Tymczasem nawet na jego stronie internetowej nie sposób znaleźć informację, że doradza prezydent Łodzi.

Fakt, żadne z polskich miast nie może poszczycić się taką ekipą na zapleczu prezydenta. Jest jednak pytanie, jakie to przynosi skutki dla miasta. Na przykład, czy obecność w zespole prof. Orłowskiego nie była jakimś magnesem dla znanej firmy doradczej PwC, której profesor jest doradcą, a która ostatnio sprowadziła się do Łodzi. Co prawda tylko z 20 miejscami pracy, ale uchodzącymi za prestiżowe.

Jarosław Bauc twierdzi, że ekipa doradców nie ma żadnego wpływu na bieżące decyzje prezydent Łodzi, bo mieć nie powinna, a nawet tych decyzji nie zna. Z drugiej jednak strony Eryk Mistewicz "narrację Łodzi" i to, jak się o niej mówi na zewnątrz, śledzi na bieżąco. Zatem jego obecność w tym zespole, w zderzeniu z tym, jak PR-owsko poczyna sobie Łódź, budzi po pierwsze spory niedosyt, po drugie niewytłumaczalnymi czyni wpadki miasta, choćby z otwieraniem przejścia dla pieszych przez prezydent Zdanowską.

Zastanawia coś jeszcze. Mimo słów Bauca, Bogusław Grabowski, już po powołaniu zespołu, powiedział, że "głównym celem na dzień dzisiejszy jest ortodoksyjne wykonywanie budżetu, a zarazem pozyskiwanie jak najwięcej oszczędności w ramach jego realizacji, a dopiero drugim etapem powinno być rozpoczęcie prac nad lepszymi planami budżetowymi na następne lata". I w tym właśnie kontekście trudno mówić o stabilności budżetu Łodzi, choć dr Grabowski mówił o tym blisko 2 lata temu.

Co prawda plany inwestycyjne Łódź ma imponujące, natomiast wykonanie budżetu w dziale inwestycji co rok budzi kontrowersje. Na koniec października z 803 mln zł zaplanowanych na ten rok udało się wydać tylko 278 mln zł. Skarbnik zapowiada co prawda, że nie uda się wydać "tylko" 150 mln zł, ale to tylko zapowiedź. RIO zakwestionowało też wirtualne przepływy finansowe między miastem a ŁSI, co rodzi dla wykonania budżetu kolejny problem, poza tym agencja ratingowa Fitch obniżyła poziom wiarygodności finansowej Łodzi (choć według Standard&Poor's nadal jest wysoka).

Łódź balansuje na krawędzi 60 proc. zadłużenia. Tyle że to nie jest wina doradców prezydenta Łodzi. Nie doradzają etatowo i nie na bieżąco, zresztą żadnego miasta w Polsce nie byłoby stać na taki dream team. Gdyby byli anonimowi, to pal licho. Ale dlatego, że nie są, ich obecność przy prezydent Łodzi budzi naturalny niedosyt.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki