Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagadka śmierci Roberta Geyera. Dlaczego zginął "ostatni lodzermensch"? [GALERIA]

Wiesław Pierzchała
Robert Geyer w II RP był cenionym fabrykantem i politykiem
Robert Geyer w II RP był cenionym fabrykantem i politykiem Reprodukcja Krzysztof Szymczak
Tragiczna śmierć Roberta Geyera, zwanego "ostatnim lodzermenschem", do dziś stanowi zagadkę. Był on wnukiem wielkiego Ludwika i synem Gustawa, w którego zbiorach był obraz Rafaela Santi!

Rzutki, pomysłowy i mający smykałkę do interesów Robert Geyer to w przedwojennej Łodzi symbol potęgi i sukcesu. O jego randze na scenie gospodarczo-politycznej II RP najlepiej świadczy to, że stał na czele rodzinnej fabryki w Łodzi, kierował popularnym Domem Towarowym "Bracia Jabłkowscy" w Warszawie, był we władzach potężnego "Lewiatana", czyli Centralnego Związku Przemysłu Polskiego, a także - jako znaczący gracz Stronnictwa Prawicy Narodowej - prowadził rozmowy polityczne z czołowymi piłsudczykami: Walerym Sławkiem i Józefem Beckiem. Niestety, tę wielką karierę przecięła nagła śmierć. Robert Geyer w tajemniczych okolicznościach został zamordowany przez gestapowców w roku 1939. O tym wszystkim pisze prof. Przemysław Waingertner w książce "Ostatni lodzermensch Robert Geyer 1888-1939" wydanej właśnie przez Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego.

Wysoki lot sępa z Pietryny

Autor skupia się na tytułowym bohaterze, ale kreśli też dzieje tego znakomitego rodu fabrykanckiego. Twórcą jego potęgi był Ludwik Geyer zwany "ojcem Łodzi", "królem perkalu", "pierwszym lodzermenschem" oraz... "Sępem z Piotrkowskiej", a to dlatego, że w języku niemieckim geier to sęp. To właśnie on przy ul. Piotrkowskiej, w pobliżu stawu nad Jasieniem, wybudował fabrykę, dzięki której został pierwszym "królem bawełny" w Łodzi. Fatum dopadło go w latach pięćdziesiątych XIX wieku, a na upadek firmy złożyło się kilka przyczyn: długi bankowe, pożar fabryki, kiepski interes z cukrownią w majątku w Rudzie Pabianickiej, wojna secesyjna w USA, która spowodowała w Łodzi i Europie tzw. głód bawełny, a także pojawienie się na horyzoncie potężnego konkurenta - Karola Scheiblera.

Efekt był taki, że fabrykę zamknięto na kilka lat, zaś jej właściciel zmarł w zgryzocie w 1869 roku. Po jego śmierci stery firmy przejął syn Gustaw, który był nie tylko fabrykantem, lecz także myśliwym i kolekcjonerem malarstwa - w jego zbiorach był nawet obraz mistrza Rafaela. Gustaw i jego żona Helena z Weilów mieli ośmioro dzieci, wśród których był Robert Geyer. Po studiach został kierownikiem działu zbytu rodzinnej fabryki, aby po latach zostać jej prezesem i poprowadzić do sukcesu.

Z Beckiem i ks. Radziwiłłem

To był zaledwie wstęp do wielkiej kariery, bowiem z czasem stał się jednym z czołowych działaczy gospodarczych II RP. Stąd tak prestiżowe stanowiska jak prezes Izby Przemysłowo-Handlowej w Łodzi czy udział we władzach słynnego "Lewiatana", na którego czele stał Andrzej Wierzbicki, dziadek znanego publicysty Piotra Wierzbickiego.

Nie każdy wie, że Robert Geyer zrobił też karierę polityczną, o czym ciekawie pisze prof. Waingertner. Po zamachu majowym związał się z konserwatywną formacją Stronnictwo Prawicy Narodowej, która opierała się na arystokratach i przemysłowcach oraz popierała Józefa Piłsudskiego. W pałacu Maurycego Poznańskiego w Łodzi (dziś Muzeum Sztuki) 17 listopada 1926 roku doszło do historycznego spotkania z udziałem m.in. Janusza ks. Radziwiłła. Wkrótce powołano oddział SPN w Łodzi, na którego czele stanął wspomniany Maurycy Poznański. Niemniej to właśnie Robert Geyer był jedynym działaczem SPN w Łodzi, który we wrześniu 1927 roku wziął udział w słynnym zjeździe u Tarnowskich w Dzikowie pod Tarnowem, gdzie konserwatyści spotkali się z Walerym Sławkiem, prawą ręką Marszałka. Co ciekawe, trzy miesiące później Robert Geyer ponownie - tym razem w Łodzi - debatował ze Sławkiem, któremu towarzyszył Józef Beck.

Dlaczego zabito Roberta?

Mający niemiecki rodowód Robert Geyer był wiernym synem II RP i wręcz obnosił się ze swoją polskością. Nie dziwi więc, że podczas okupacji związał się z Komitetem Pomocy Więźniom Radogoszcza. Niestety, 12 grudnia 1939 roku w tajemniczych okolicznościach został zamordowany - razem z siostrzeńcem Guido Johnem - przez gestapowców w swej willi przy ul. Piotrkowskiej 280. Dlaczego Niemcy go zabili? Autor książki wymienia kilka przyczyn. Robert Geyer zginął za to, że nie chciał podpisać volkslisty i aby w ten sposób zastraszyć innych fabrykantów. Za to, że krytykował grabież mienia Żydów i Polaków. Za to, iż odmówił powitania w imieniu łódzkich przemysłowców Heinricha Himmlera. I wreszcie za to, że w sierpniu 1939 roku poparł wyrzucenie ze swojej fabryki niemieckich pracowników. Jednak moim zdaniem Robert Geyer mógł zginąć przypadkowo.

Gestapowcy przyjechali do niego nie po to, aby go zabić, lecz zatrzymać i przesłuchać (tak jak jego krewnego Karola Geyera tego samego wieczoru). Nie zastali gospodarza, więc poczekali. Gdy przybył Robert i ujrzał gestapowców w swej willi zbeształ ich, a ci wpadli we wściekłość i go zastrzelili.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki