Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagadkowa historia willi Aronsona i Kaffemana przy Żeromskiego

Wiesław Pierzchała
Jakub Pokora
Do rejestru zabytków zostanie wpisana malownicza, efektownie odnowiona willa Aronsona i Kaffemana przy ul. Żeromskiego 96. Decyzję w tej sprawie podjęły służby konserwatorskie na wniosek właściciela rezydencji, którym jest firma Varitex.

- Przy budowie willi zastosowano rozwiązania klasycyzujące, niemniej warto podkreślić, że wzniesiono ją w okresie przejściowym między późną secesją a wczesnym modernizmem - zaznacza prof. Krzysztof Stefański z Uniwersytetu Łódzkiego, znawca łódzkich zabytków. - Akcenty zwiastujące modernizm to m.in. uproszczone formy, duże okna i duże płaszczyzny na elewacjach.

Niestety, na temat tej ciekawej rezydencji jest wyjątkowo niewiele informacji. Nie wiemy nawet, kto był autorem projektu. Wiadomo jedynie, że postawiono ją w 1911 roku, o czym świadczy napis w kartuszu (nad wejściem) wypełnionym girlandą z liśćmi i owocami. Przy dacie jest też monogram "AK" wskazujący na dawnych właścicieli: Aronsona i Kaffemana.

I tu zaczynają się schody, bo nawet z pisownią jednego z nich są już problemy. Stanisław Łukawski w "Łódzkiej secesji" podaje, że właściciel nazywał się Leon Kaufman. Takim samym nazwiskiem posługuje się prof. Krzysztof Stefański szykujący do druku pomnikową monografię o łódzkich rezydencjach. Tymczasem Witold Kowalski w "Leksykonie łódzkich fabryk" operuje nazwiskiem Kaffeman.

- I takie brzmienie nazwiska jest poprawne - twierdzi senator Ryszard Bonisławski, znawca dawnej Łodzi. Kropkę nad "i" wydaje się stawiać tzw. biała karta ewidencji zabytków, w której też jest Kaffeman.

Właściciele rezydencji byli fabrykantami. Należała do nich pobliska fabryka wstążek przy ul. Żeromskiego 98, która w 1921 roku otrzymała nazwę Krajowa Fabryka Wstążek SA. Z ustaleń Witolda Kowalskiego wynika, że w zarządzie spółki byli Jakub Kaffeman i Waldemar Aronson. Fabryka składała się z tkalni, farbiarni jedwabiu oraz apretury wstążek. Zatrudniała 50 robotników, zaś roczna wartość produkcji wynosiła 221 tys. zł. Dziś nie ma po niej śladu, gdyż w PRL została wyburzona dla potrzeb trasy Widzew - Retkinia.

Sprawa pierwszych właścicieli jednak nie do końca jest jasna, bowiem adres willi - ul. Żeromskiego 96 - jest taki sam jak powstałej w końcu XIX wieku fabryki maszyn włókienniczych i odlewów żeliwa Hermanna Millera i Augusta Seidla. Dlatego Ryszard Bonisławski sugeruje, że to oni zbudowali rezydencję i sprzedali ją Aronsonowi i Kaffemanowi. A monogram "AK" w kartuszu?

- Mógł powstać później, po zmianie właścicieli - uważa senator Bonisławski. Z jego ustaleń wynika, że Ferdynand Schmidt i syn zbudowali fabrykę wstążek przy ul. Nawrot 33, po czym postawili dla niej nowe obiekty przy ul. Żeromskiego 98. Podczas pierwszej wojny światowej popadli w tarapaty. Dlatego zadłużoną fabrykę przejęło Towarzystwo Wzajemnego Kredytu Przedsiębiorców w Łodzi i sprzedało Waldemarowi Aronsonowi oraz braciom Leonowi i Jakubowi Kaffemanom.

A to by oznaczało, że pojawili się oni przy ul. Żeromskiego (wtedy była to ul. Pańska) grubo po 1911 roku. Jak było naprawdę z pierwszymi właścicielami? Miejmy nadzieję, że kwerenda służb konserwatorskich wyjaśni wszelkie wątpliwości.

Okres świetności willi - przy której był ogród, kort tenisowy i stróżówka - skończył z chwilą wybuchu drugiej wojny światowej, podczas której do obiektu wprowadził się Wehrmacht, zaś w piwnicy urządzono więzienie. Tak przed laty twierdził dawny stróż w rozmowie z konserwatorami. Po wojnie rezydencja - razem z pobliskimi zakładami (były to wspomniane już fabryka wstążek i fabryka maszyn oraz fabryka gazów technicznych Wagnera) - została przejęta przez państwo. Powstała tam Fabryka Maszyn Jedwabniczych Polmatex - Majed. Najpierw w willi ulokowano biura z urzędnikami, potem na parterze umieszczono... składy i magazyny, zaś piętro było nieużytkowane. Nic więc dziwnego, że przy tak barbarzyńskim "zagospodarowaniu" rezydencja zaczęła popadać w ruinę, a z dawnej bogatej dekoracji i wyposażenia zostały marne resztki.

- Willę kupiliśmy w 1997 roku od syndyka Majedu. Była w tak kiepskim stanie, że niezbędny był remont kapitalny - zaznacza Marcin Ulacha, dyrektor ds. rozwoju w Variteksie. - Wnętrza przystosowaliśmy do potrzeb bankowych. Najpierw wynajęliśmy je Pierwszemu Polsko - Amerykańskiemu Bankowi, który został przejęty przez Fortis Bank, a ten przez Paribas Bank. I tak jest do dzisiaj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki