Czy palenie e-papierosów w miejscach publicznych zostanie w Polsce zakazane? Parlament Europejski przyjął dyrektywę tytoniową, która reguluje kwestie związane ze sprzedażą e-papierosów. Polska ma teraz półtora roku, aby zdecydować, czy chce się do tej dyrektywy stosować, czy też wybrać inną opcję i tworzyć przepisy w oparciu o dyrektywę zdrowotną.
Pierwsza opcja może w konsekwencji doprowadzić do uchwalenia zakazu palenia, druga zaś wprowadzi obowiązek badania e-papierosów przed wprowadzeniem na rynek. Przeciwko obu rozwiązaniom gorąco protestują producenci i importerzy e-papierosów, którzy domagają się uznania ich za produkty rekreacyjne.
- Nie wiemy, co e-palacze wdychają, a skutki palenia będą znane za 20 lat - mówi eurodeputowana Małgorzata Handzlik. - Dlatego część z europosłów uważała, że e-papierosy powinny podlegać rygorom dyrektywy medycznej. Produkty te można byłoby reklamować, ale przed dopuszczeniem do sprzedaży musiałyby być badane, czy nie ma w nich substancji rakotwórczych. Z drugiej strony duża część posłów uważała, że e-papierosy powinny podlegać rygorom dyrektywy tytoniowej, która nie pozwala reklamować tych produktów. W końcu ustalono, że państwa członkowskie zdecydują, w którą stronę pójdą. Polski Sejm ma półtora roku na decyzję w sprawie zakazu palenia e-papierosów w miejscach publicznych - dodaje europosłanka Handzlik.
Na razie w Polsce e-dymka można spokojnie puścić na ulicy, a nawet za biurkiem w pracy, jeśli nie zakazują tego wewnętrzne regulaminy. Ale okazuje się, że coraz więcej instytucji i firm na własną rękę temperuje ten nowy zwyczaj.
Jednym z najbardziej nagłośnionych zakazów palenia e-papierosów w Polsce był ten uchwalony przez Radę Miejską w Łodzi, a dotyczący łódzkich autobusów oraz tramwajów.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
- Na osoby palące e-papierosy w naszych pojazdach wpływało do nas wiele skarg. Dlatego w lutym ubiegłego roku zwróciliśmy się do Zarządu Dróg i Transportu, by wnioskował do Rady Miejskiej o wprowadzenie zakazu - mówi Agnieszka Hamankiewicz z łódzkiego MPK.
Stosowna uchwała została przegłosowana latem ubiegłego roku. We wszystkich pojazdach są już tabliczki informujące o zakazie spożywania alkoholu, środków odurzających, palenia papierosów, a także e--papierosów. Według Agnieszki Hamankiewicz - skarg już nie ma.
Z problemem zmierzyć postanowiły się też niektóre łódzkie szkoły. - Uczeń pierwszej klasy próbował palić e-papierosa, badał, na ile może sobie pozwolić w nowej szkole. Dlatego bardzo wyraźnie powiedzieliśmy mu, że palić nie może - mówi Małgorzata Zaradzka-Cisek, dyrektor XXI LO w Łodzi.
Przekaz był do tego stopnia wyrazisty, że przyjął formę odpowiedniego zapisu. W tym roku szkolnym zakaz palenia e-papierosów oficjalnie znalazł się w szkolnym statucie XXI LO.
Na Uniwersytecie Łódzkim e-papierosy mają taki sam status jak zwykłe papierosy, to znaczy przyjmuje się, że każdy, kto ma ochotę na dymka, wychodzi z budynku. Przy czym kwestię palenia e-papierosów regulują zwykłe niepisane zasady kultury.
- Jeśli ktoś zapali e-papierosa na korytarzu, to przecież uczelnia nie będzie do niego wzywać policjanta, wystarczy zwrócić uwagę - mówi Tomasz Boruszczak, rzecznik UŁ.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?