- Nikt nie konsultował z nami postawienia tego znaku - mówi Paweł Janowski, jeden z mieszkańców bloku. - Mieszkamy przy wyremontowanej, jednokierunkowej ulicy, która ma szerokość sześciu metrów. Przez lata nikomu nie przeszkadzały parkujące przy niej samochody. Teraz mamy znak i "naloty" straży miejskiej.
Inspiratorką postawienia znaku miała być radna osiedlowa, która mieszka przy tej ulicy. - Rozmawiałem z panią Marianną Szczepaniak - dodaje Paweł Janowski. - To starsza pani. Twierdzi, że przeszkadzały jej... spaliny z naszych aut.
- Musi być dostęp do wejścia do klatki w bloku, bo mieszka tu dużo osób starszych i niepełnosprawnych - mówi radna Marianna Szczepaniak. Dodaje , że "nie będzie informować", czy miała coś wspólnego z postawieniem znaku i odkłada słuchawkę.
Anna Aleksandrowicz z Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi twierdzi, że o ustawienie znaku, w lutym 2012 roku, prosili sami mieszkańcy ulicy. - Dodatkowo, ze względów bezpieczeństwa, o znak wnioskował w maju komendant miejski Straży Pożarnej - mówi Anna Aleksandrowicz.
Kpt. Adam Antczak, rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Łodzi potwierdza, że straż analizowała, czy parkujące samochody utrudniają dojazd do bloków. I stwierdziła, że tak.
Mieszkańcy interweniowali też w listopadzie w Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej "Bawełna", która administruje blokami, w sprawie usunięcia znaku. Spółdzielnia wprawdzie nie miała nic wspólnego z postawieniem znaku, ale obiecała pomoc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?