Faktycznie, 15 lat temu długo rozmawiałem z dawnym lotnikiem Dywizjonu 303. Wspomnianą książeczkę wydał własnym sumptem w Nottingham w 1994 roku. Wojenna epopeja Wacława Giermera była podobna do wielu takich historii żołnierzy-tułaczy. Wyróżnia ją przedwojenny epizod z historii Łodzi lotniczej, który sprawił, że Wacław Giermer trafił do elitarnego dywizjonu.
Urodził się we wsi Weronika pod Łodzią, ale ojciec sprzedał majątek i przeprowadził się do Łodzi. Tu autor skończył trzyletnią szkołę handlową. Od początku jednak fascynowali go chodzący po ulicach Łodzi chłopcy w beretach z szachownicą, członkowie Przysposobienia Wojskowego Lotniczego. Giermer przeszedł ostrą selekcję i dostał powołanie na Lublinek, gdzie odbywały się zajęcia PWL. Jakimś cudem autorowi udało się ocalić zdjęcia z tych czasów: adepci lotnictwa podczas zajęć z PWL na Lublinku, mycie samolotu po zajęciach, samoloty Fokker i Henriot 28 na łódzkim lotnisku.
W 1935 roku Wacław Giermer wstąpił na ochotnika do wojska. Wojenna opowieść toczy się przez kampanię wrześniową, francuską, wreszcie walki powietrzne w Dywizjonie 303. Do Polski już nie wrócił, kiedy dowiedział się, jak PRL potraktowała lotników z Zachodu.
W internecie znalazłem informację, że kapitan pilot Wacław Giermer zmarł w roku 2005. Ilu jeszcze takich łodzian czeka na wydobycie z mroku niepamięci?
Sławomir Sowa
CZYTAJ TEŻ: Witold Łokuciewski. Kim był as lotnictwa z domu przy Ogrodowej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?