The Sun podsunął już Łodzi kilka pomysłów jak wykorzystać ten gotowy wzór. Wynajmujemy modela, który kusząco opiera się o rikszę i opatrujemy napisem - "Zostaję w Łodzi, przyjeżdżajcie licznie. Potem można już jechać seriami z biedakiem, pijakiem, kupcem, prządką, prezydentem.... No, może bez prezydenta, bo on nie musi wyjeżdżać z Łodzi, żeby zarobić na życie na poziomie. Jeśli nie wiemy, jak to zrobić, zaprośmy Kozłowskiego. Ma facet łeb.
Jedyny problem jaki widzę to słabo rozpropagowana publikacja The Sun w Wielkiej Brytanii. Żeby zagrać takim pomysłem w kampanii, najpierw należałoby upowszechnić wizerunki łódzkiego lichwiarza, pijaka czy rikszarza w Wielkiej Brytanii, a do tego jeden artykuł w The Sun nie wystarczy. Po prostu Anglicy nie złapią o co chodzi i kampania będzie bezskuteczna.
Dlatego Hanna Zdanowska powinna poprosić The Sun o więcej takich publikacji o łódzkiej biedzie, a jej naczelnego nakłonić, aby osobiście poznał paru łódzkich lichwiarzy, pijaków i rikszarzy. No, ale kto wie, czy tabloid nie zażądałby pieniędzy za tak jawną kampanię.
To tyle o hydraulikach, lichwiarzach, rikszarzach i zewnętrznym wizerunku. Sami dla siebie powinniśmy się przyzwyczaić do różnic w poziomie życia i poziomie cywilizacyjnym między nami a Zachodem, by nie przeżywać frustracji. Wraz z rodziną przejechałem w tym roku samochodem całą Ukrainę. Krótko potem córka pojechała na studia do Lyonu. Kiedy wróciła do domu na święta, powiedziała tak: - Wiesz, kiedy wjeżdżałam autokarem do Łodzi poczułam się strasznie widząc znów okropne szare budynki, popękane ściany, odrapane tramwaje. Różnica między Polską a Ukrainą jest taka sama jak między Polską a Francją.
Ale to nie sprawia, że źle zapamiętaliśmy Ukrainę. Serdecznie, uczynni ludzie, miejsca zapierające dech w piersiach, niesamowite zabytki. Pomyślałem sobie, że Ukraina to taka Polska sprzed 20 lat. Być może tyle samo dzieli nas od bogatego Zachodu.Nie ma się co katować i rozszarpywać szat.
Wracając jeszcze na koniec do tego rikszarza, który mógłby zapraszać Anglików do Łodzi - to było jak najbardziej serio. Brytyjski tabloid zagrał na negatywnych emocjach i skojarzeniach. My możemy zrobić to samo, obracając to na własną korzyść.
Szanowna Pani prezydent, nie roszczę sobie praw autorskich do tego pomysłu. Wystarczy mi, jeśli będzie pani potrafiła obrócić wizerunkowy nokaut w wizerunkowy sukces. Ale nie swój, tylko naszego miasta, bo jednak pewna różnica jest. Ma Pani kto doradzić. Doradców mógłby Pani pozazdrościć chyba sam Boris Johnson, burmistrz Londynu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?