Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Lewicki: Obama zniesie wizy, jak tylko skończymy oszukiwać

Piotr Brzózka
Prof. Zbigniew Lewicki
Prof. Zbigniew Lewicki Bartek Kosiński
Z prof. Zbigniewem Lewickim, amerykanistą, rozmawia Piotr Brzózka:

Po przegranych wyborach Mitt Romney powiedział, że będzie się modlić za Baracka Obamę i jego rodzinę. Urocze, prawda? U nas nie do pomyślenia.
Obaj kandydaci potrafili prowadzić ostrą walkę i kulturalnie ją zakończyć. Z przyjemnością można stwierdzić, że mimo wszystko kultura polityczna obowiązuje. Tego można tylko pozazdrościć.

Czy można z tego wysnuć wniosek, że w Ameryce podział wcale nie jest tak głęboki, jak mogłoby się wydawać?
Podział jest bardzo głęboki, ale nie uniemożliwia rozmowy. To nie jest tak, jak u nas, gdzie potrafimy się jedynie żreć. To jest właśnie różnica między Ameryką i Polską.

Co zdecydowało o wyniku wyborów? Malejące bezrobocie, huragan Sandy?
Nie ma jednego powodu. Ja wskazałbym po pierwsze dość oczywiste błędy w prowadzeniu kampanii przez Romneya. Miał wprawdzie świetną debatę, ale to trochę za mało, jak na całą kampanię.

A fakt, że późno okazało się, iż Romney jest mormonem?
To była kwestia poboczna, tak samo jak to, że Obama jest czarny. Ważniejsze było to, że Obama dla wielu wyborców nie jest wprawdzie doskonały, ale jest przynajmniej już znany. Już się go nie boją, a kim jest Romney - tego nie wiedzą, wolą nie ryzykować. To takie wygodnictwo, charakterystyczne dla wielu elektoratów. Sądzę, że to główny powód wygranej, bo poza twardymi zwolennikami wielkiego entuzjazmu nie widziałem.

Ten wynik jest różnie odbierany w różnych zakątkach świata. Europa Zachodnia przyjmuje go z wielkim zadowoleniem, u nas dominują komentarze krytyczne.
Na Zachodzie się cieszą, bo Obama nie wtrąca się w sprawy Europy, to mocarzom na naszym kontynencie bardzo odpowiada. Tylko, że Niemcy, Francuzi, Włosi są w komfortowej sytuacji. My jesteśmy w znacznie gorszej i nie możemy sobie pozwolić na to, żeby nie mieć przyjaciół w Stanach Zjednoczonych.

Obama pozostanie teraz odwrócony plecami do Europy?
To nie był nagły impuls z jego strony, miał ku temu przesłanki i nie ma żadnego powodu, dla którego miałby zmienić pogląd. On jest Europą rozczarowany, nie ma przekonania do jej siły.

A z jakiego powodu wynik wyborów w USA cieszy przywódców Rosji?
Pamięta pan rozmowę nagraną przez dziennikarzy? Obama mówił Putinowi, że jak zostanie wybrany na drugą kadencję, wtedy się dogadają w sprawie tarczy i tak dalej. Innymi słowy, zapewne istnieje jakieś zrozumienie, czy porozumienie między Moskwą i Waszyngtonem, które teraz będzie mogło być realizowane. Do samego tego faktu trudno mieć zastrzeżenia, ale jeśli to porozumienie miałoby być realizowane kosztem interesów Europy Środkowej, to zupełnie inna historia.

Porozumienie?
Chodzi o akceptowanie przez Stany Zjednoczone rozmaitych kroków Rosji, które miałyby na celu pomniejszenie roli Europy Środkowej. Chodzi o stanowisko Rosji w sprawie tarczy antyrakietowej w Polsce, chodzi o akceptowanie przez USA obecności rakiet rosyjskich w Kaliningradzie. Jest to akceptowanie polityki zastraszania, którą Rosja z przyjemnością realizuje.

Czy Barack Obama - w końcu laureat pokojowego Nobla - jest lepszym gwarantem pokoju na świecie, niż byłby Romney?
Ten Nobel to oddzielna, absurdalna sprawa, ostatnio otrzymała go Unia, niedługo pewnie dostanie kula ziemska. Obama skończył wprawdzie wojnę w Iraku, ale kalendarz wyjścia z Iraku był autorstwa Busha. Nie skończył wojny w Afganistanie. Nie zamknął więzienia w Guantanamo, chociaż obiecał 4 lata temu, że zrobi to w pierwszym tygodniu, jak tylko obejmie Biały Dom. Nie zrobił nic, co wskazywałoby na to, że jest specjalnym miłośnikiem pokoju. Aczkolwiek trudno go o to winić, ta polityka jest w wielu aspektach słuszna.

Co z wizami dla Polaków?
Nie mówmy o wizach. To nie jest problem amerykański, tylko polski. Jako naród, na dużą skalę, oszukujemy amerykańskich pracowników działu konsularnego, deklarując, że jeździmy w celach turystycznych, podczas gdy każdy widzi, iż chodzi o cele zarobkowe. Gdy tylko przestaniemy to robić, wizy natychmiast zostaną zniesione.

Emocjonowaliśmy się wyścigiem do Białego Domu, tymczasem w tym tygodniu następuje zmiana warty w Chinach. Czy przywódca tego kraju nie jest już dziś potężniejszym człowiekiem niż prezydent Stanów Zjednoczonych?
Jestem sceptycznie nastawiony do potęgi chińskiej. Tamtejsza gospodarka jest potężna tylko dzięki temu, że ma minimalne koszty robocizny, czego nie da się na dłuższą metę utrzymać. Chiny zbudowały gospodarkę opartą na wyzysku robotników, na niemal niewolniczej sile roboczej. Na tym się nie da zbudować trwałej potęgi gospodarczej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki