Na ławie oskarżonych zasiądzie 12-osobowy gang zbrojny, który ma na koncie m.in. napady rabunkowe oraz podkładanie bomb. Bandyci zostali złapani dzięki tajnym zeznaniom świadka koronnego. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi.
W ten sposób zostanie wreszcie ukarany tak niezwykły wyczyn jak umieszczenie bomby na drzwiach klubu Futurysta przy alei Politechniki w Łodzi. Ładunek eksplodował, ale na szczęście nikt nie zginął, chociaż istniało takie zagrożenie.
Do zamachów bombowych doszło w grudniu 1998 roku. Zaczęło się od tego, że 46-letni Tomasz N. postanowił - działając zapewne na zlecenie - podłożyć ładunek wybuchowy pod autem BMW Lucjana T.
Z ustaleń śledczych wynika, że bombę przywiózł ze Śląska Jacek P. - "Ślepy". Znajdowała się w metalowym pojemniku, przypominającym angielski hełm wojskowy. W środku była substancja wybuchowa i metalowe kulki, aby zwiększyć siłę rażenia.
Profesjonalnie wykonany ładunek wybuchowy miał magnesy do zamocowania. Odpalany był za pomocą urządzenia radiowego z pilotem. "Ślepy" poradził Tomaszowi N., aby bombę podłożył pod fotelem kierowcy, gdyż siła wybuchu i rażenia skierowana jest w górę.
Tomasz N. i jego wspólnik Sebastian Z. zapakowali bombę do auta i wczesnym rankiem podjechali na ulicę Gdańską w Łodzi. Plan był taki, że Sebastian Z. zakradnie się z bombą na podwórko kamienicy, zamocuje ją pod autem Lucjana T. i wycofa się, a potem - gdy kierowca bmw usiądzie za kierownicą - ładunek zostanie zdalnie zdetonowany. Gdy Sebastian Z. zakradł się na podwórko, natknął się na kloszarda przy śmietniku. I wtedy zdał sobie że eksplozja może doprowadzić do masakry - tym bardziej że w pobliżu znajdował się przystanek MPK. Przynajmniej tak mówił śledczym. Dlatego nie podłożył bomby pod autem, zaś kompana okłamał, że magnesy były zbyt słabe i nie mógł zamocować ładunku na podwoziu.
W tej sytuacji Tomasz N. zaczął się zastanawiać nad innym celem zamachu. I wtedy wpadł na szatański pomysł, aby wysadzić w powietrze II komisariat policji przy ulicy Ciesielskiej na Bałutach, bowiem - jak wyjaśnił - odbywały się w nim "ciężkie przesłuchania".
Jednak drugi gangster wybił mu ten pomysł z głowy, przekonując, że jeśli podłożą bombę pod komisariatem, to "policja ich pozabija". Aby jednak wyjść z twarzą z tej niezręcznej sytuacji, Sebastian Z. zaproponował zamach na klub Futurysta, bowiem miał na pieńku z tamtejszymi ochroniarzami. I tak się stało. Sebastian Z. zamocował bombę na drzwiach wejściowych, zaś Tomasz N. - podczas jazdy autem w stronę ulicy Radwańskiej - przez radio zdetonował ładunek. Drzwi wyleciały w powietrze.
Policja natychmiast wszczęła śledztwo, ale zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawców. Dopiero zeznania świadka koronnego doprowadziły do przełomu.
Ponadto gangsterzy - działający w różnych składach osobowych - odpowiedzą za brutalny napad z bronią 3 marca 1998 roku na sklep z ekskluzywną odzieżą zagraniczną Ambasador przy ulicy 6 Sierpnia, a także za napad na małżeństwo jubilerów, które obrabowali 28 kwietnia 1999 roku w pobliżu hotelu Kolejowy w Łodzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?