Nasza Loteria

"Zdrowa kultura", czyli jak miasto pomaga łódzkim twórcom

Anna Gronczewska
Upraszczamy procedury, zwalniamy z wkładów własnych, wnioskodawca nie będzie miał też obowiązku dostarczenia rekomendacji – zapewnia Małgorzata Moskwa-Wodnicka, wiceprezydent  Łodzi, odpowiedzialna za kulturę w mieście
Upraszczamy procedury, zwalniamy z wkładów własnych, wnioskodawca nie będzie miał też obowiązku dostarczenia rekomendacji – zapewnia Małgorzata Moskwa-Wodnicka, wiceprezydent Łodzi, odpowiedzialna za kulturę w mieście archiwum Dziennika Łódzkiego
Miasto Łódź uruchamia program „Zdrowa Kultura”. Ma to być punkt wyjścia do dyskusji o wsparciu, jakiego można udzielić sektorowi kultury i opiera się na czterech filarach, których łączna wartość to 1,5 mln złotych.

Prezydent Hanna Zdanowski zapewnia, że łódzcy mogą liczyć na wsparcie.

 - Wierzę, że aktywność kulturalna, twórcza odwaga, sztuka, literatura i muzyka pomagają przetrwać jeden z najcięższych kryzysów, z którym obecnie się mierzymy – mówi prezydent Łodzi. - Uważam, że w mieście o tradycjach filmowych i festiwalowych, mieście, który w swoim czasie aspirowało do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury, niezwykle ważne jest zadbanie o dalszy rozwój sektora przemysłów kreatywnych. Mam świadomość niepokojów i trosk, które targają całą branżą kulturalną – od zaplanowanych wydarzeń na rok 2020 i zawieszenia działalności programowej, po nagłą utratę przychodów.

Program „Zdrowa Kultura” dotyczy pomocy sektorowi kultury i opiera się na czterech filarach, których łączna wartość to 1,5 mln złotych. Pierwszym są Granty na kulturę – Łódź wspiera artystów, drugim program Kultugranty 2.0. trzecim program wsparcia „karnet kultury”, a kolejnym czynsz za 1 zł dla pracowni twórczych. Operatorem programu grantowego jest Wydział Kultury UMŁ, który na ten cel przeznaczył 0,5 miliona złotych. Wsparcie kierowane jest do organizacji pozarządowych realizujących projekty artystyczne w takich dziedzinach jak: muzyka, literatura, film, sztuki performatywne, sztuki wizualne czy taniec. Organizacje będą zobligowane do angażowania w swoje działania łódzkich artystów. Nabór do programu rozpoczyna się 20 kwietnia i trwa do 29 maja. Projekty będą mogły być realizowane do końca roku. A sama procedura naboru będzie na wyjątkowych zasadach.

- Upraszczamy procedury, zwalniamy z wkładów własnych, wnioskodawca nie będzie miał też obowiązku dostarczenia rekomendacji – zapewnia Małgorzata Moskwa-Wodnicka, wiceprezydent Łodzi, odpowiedzialna za kulturę w mieście.

Wnioski można składać za pomocą formularza zamieszczonego na stronie:  uml.lodz.pl/kultura/wsparcie-kultury.

Kultugranty 2.0. stanowią drugi filar „Zdrowej Kultury”. To program Łódzkiego Centrum Wydarzeń, którego celem jest wsparcie działalności kulturalnej w internecie. W puli tegorocznej edycji znajduje się nawet do 1 mln złotych, przeznaczonych na realizację projektu on-line np. warsztatów, przedstawień teatralnych, webinarów, wirtualnych spacerów o charakterze kulturalnym itp. Wnioski można składać przez formularz dostępny na stronie www.lcw.lodz.pl do 24 kwietnia, a wydarzenie powinno zostać zrealizowane w terminie 1 maja – 30 sierpnia 2020. Liczba projektów nie jest ograniczona, ale wykorzystanie środków uzależnione jest od jakości merytorycznej projektów.

- Wiemy, że bez kultury i artystów zdecydowanie trudniej jest przetrwać ten kryzys, dlatego stworzyliśmy system wsparcia łódzkich artystów, fundacji i stowarzyszeń oraz kreatywnych mieszkańców Łodzi, których interesuje aktywność w kulturze” - mówi Maciej Łaski, dyrektor Łódzkiego Centrum Wydarzeń- Obserwujemy w sieci wyjątkową kreatywność łodzian oraz niezwykłą umiejętność adaptacji do rzeczywistości. Ten program to odpowiedź na dynamiczne zmiany jakie zachodzą w uczestnictwie w kulturze w przeciągu ostatnich kilku tygodni.

Trzecim filarem wspierającym łódzkie instytucje kultury oraz artystów jest „karnet kultury”. Miłośnicy teatrów będą mogli kupić karnet na jesienną premierę teatralną, z odroczonym czasem realizacji. Karnet można wykorzystać na kilka sposobów –można go odstąpić, podarować wybranej osobie lub w przypadku niedopasowania planów do terminu premiery, po odstąpieniu i zablokowaniu miejsca, zakupić nowy bilet. W akcji biorą m.in. udział: Teatr Muzyczny w Łodzi, Teatr Powszechny oraz Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka. Czwarty filar to zmniejszone do kwoty 1 zł. miesięcznie czynszów za kwiecień i maj w miejskich lokalach użytkowych dla instytucji, klubów, firm i twórców związanych z kulturą. Warunkiem uzyskania takiego wsparcia jest brak zaległości czynszowych oraz w podatku od nieruchomości. Zainteresowani mogą składać wnioski do 25 kwietnia.

od 16 lat
Wideo

Lucyna Nenow - wizyta prezydenta Dudy w Jaworznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 2

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

R
Russel
21 kwietnia, 19:08, Gość:

Fragment zdrowej kultury w dodatku rosyjskiej czyli Oleg Diwow i Najlepsza załoga słonecznego

Część pierwsza. Nad Ziemią

Dyżurny nawigator Ive Kendall miała na sobie bojowy speckostium i niteczkę od tampaxa. Jak stoi w obu instrukcjach: służby pokładowej i używania tamponów, i jedno, i drugie musi mieć bezpośredni kontakt z nagim ciałem. Tampax – wiadomo, zaś strój roboczy wojskowego astronauty należy wkładać na gołą skórę, bo łatwiej wtedy wyczuć pracę wzmacniaczy. Speckostium jest specyficznym rodzajem broni i nauka efektywnego wykorzystywania go trwa czasem lata. Poza tym w speckostiumie nie wolno wychodzić poza bramy baz naziemnych – gdybyś łupnął kogoś w łeb, tamten straciłby głowę, a ty szukałbyś protezy ręki.Przypięcie butów momentalnie zmienia speckostium w skafander – wystarczy nałożyć jeszcze kaptur i opuścić maskę. Jednak Ive wsunęła buty pod swój pulpit. Astronauci lubią chodzić w pracy boso. Po pierwsze, podłoga na statku jest sterylna, lekko podgrzana i miła w dotyku. Po drugie, buty są ciężkie. Po trzecie, poruszanie się po statku bez butów jest kategorycznie zabronione.Ale kiedy na statku panuje już taki burdel, że za jego stan i mobilność odpowiada kobieta, której lada moment zacznie się okres, na posterunku można siedzieć nawet nago.Zresztą taka postawa w ogóle nie może być uważana za naganną w porównaniu z tym, że kanonier Fox trzy dni temu złamał nos starszemu technikowi.Tym bardziej że w sejfie małego sztabu operacyjnego wykryto kanister samogonu.A kontrolne zwierciadło coś nawala.I na dnie basenu jakiś samorodny talent bardzo realistycznie narysował aktywną farbą dwumetrowego fallusa. Farba wżarła się w pokrycie, a basen ma takie gabaryty, że można go wywalić na śmietnik tylko razem ze statkiem. Nikt też nie da rady zamalować tego świństwa, ponieważ aktywny barwnik natychmiast przesączy się przez nową farbę.Pod naporem tych okoliczności zastępca dowódcy okrętu, Borowski, który jeszcze pół roku temu prędzej by się powiesił, niż wstawił na dyżur kobietę w krytycznym stanie, powiedział tylko: Candy, postaraj się trochę, OK? A Candy brakowało tylko jednego dyżuru w tym miesiącu, żeby w księgowości dopisali jej do poborów jedno zero.

Candy-Cukiereczek włączono do Grupy F jako raaster-nawigatora, kapitana-porucznika Ivettę Kendall. Była ostrzyżoną na chłopca zielonooką blondynką, miała trzydzieści lat i naprawdę dobrze sterowała statkami. Na jej mundurze wyjściowym lśniły dwa Latające Medale, imponujący Krzyż Lotnika i bardzo rzadkie w gronie astronautów Purpurowe Serce. To poważna sprawa, dlatego najostrzejszym dowcipnisiom nie udało się dla niej dotąd wymyślić przezwiska. Rzecz w tym, że wojskowy astronauta rzadko kiedy ma okazję być rannym. Z reguły od razu jest zabity. Nawet nie tyle na śmierć, co na strzępy albo i na gluty. Z przebitym pancerzem można wojować, ale z dziurą w pancerzu i speckostiumie – nie bardzo. To jest, jak mawiał admirał Raszyn, stuprocentowy pizdiec.W całej Grupie F kawalerów Purpurowego Serca było troje i wszyscy znajdowali się w obsadzie statku flagowego: trzygwiazdkowy admirał Raszyn, jednocześnie dowódca „Skoczka”, pierwszy oficer commander Jean Paul Borowski i master-nawigator kapitan-porucznik Ivetta Kendall.

Raszyn otrzymał Purpurowe Serce w pomroce dziejów, kiedy ledwie dochrapał się kapitana (i jeszcze nie miał dumnego przezwiska Raszyn). Ktoś tam do niego strzelał i on też kogoś kropnął. Borowski oraz Candy załapali po medalu razem – za drugą kampanię marsjańską. Prawie stali się ofiarami dywersji, gdy prowadzili na bazę zdobyczny battleship „Enterprise”. Ta olbrzymia puszka wielkości Fobosa nieoczekiwanie zbiesiła się i tak walnęła we wzmiankowanego satelitę, że musiała pójść na złom. Borowski, który przed uderzeniem zdążył się odpiąć i stał, został rozsmarowany na ścianie, więc próbę staranowania Fobosa przerobił pasywnie, walając się na podłodze bez przytomności.....

Yy..

G
Gość

Fragment zdrowej kultury w dodatku rosyjskiej czyli Oleg Diwow i Najlepsza załoga słonecznego

Część pierwsza. Nad Ziemią

Dyżurny nawigator Ive Kendall miała na sobie bojowy speckostium i niteczkę od tampaxa. Jak stoi w obu instrukcjach: służby pokładowej i używania tamponów, i jedno, i drugie musi mieć bezpośredni kontakt z nagim ciałem. Tampax – wiadomo, zaś strój roboczy wojskowego astronauty należy wkładać na gołą skórę, bo łatwiej wtedy wyczuć pracę wzmacniaczy. Speckostium jest specyficznym rodzajem broni i nauka efektywnego wykorzystywania go trwa czasem lata. Poza tym w speckostiumie nie wolno wychodzić poza bramy baz naziemnych – gdybyś łupnął kogoś w łeb, tamten straciłby głowę, a ty szukałbyś protezy ręki.Przypięcie butów momentalnie zmienia speckostium w skafander – wystarczy nałożyć jeszcze kaptur i opuścić maskę. Jednak Ive wsunęła buty pod swój pulpit. Astronauci lubią chodzić w pracy boso. Po pierwsze, podłoga na statku jest sterylna, lekko podgrzana i miła w dotyku. Po drugie, buty są ciężkie. Po trzecie, poruszanie się po statku bez butów jest kategorycznie zabronione.Ale kiedy na statku panuje już taki burdel, że za jego stan i mobilność odpowiada kobieta, której lada moment zacznie się okres, na posterunku można siedzieć nawet nago.Zresztą taka postawa w ogóle nie może być uważana za naganną w porównaniu z tym, że kanonier Fox trzy dni temu złamał nos starszemu technikowi.Tym bardziej że w sejfie małego sztabu operacyjnego wykryto kanister samogonu.A kontrolne zwierciadło coś nawala.I na dnie basenu jakiś samorodny talent bardzo realistycznie narysował aktywną farbą dwumetrowego fallusa. Farba wżarła się w pokrycie, a basen ma takie gabaryty, że można go wywalić na śmietnik tylko razem ze statkiem. Nikt też nie da rady zamalować tego świństwa, ponieważ aktywny barwnik natychmiast przesączy się przez nową farbę.Pod naporem tych okoliczności zastępca dowódcy okrętu, Borowski, który jeszcze pół roku temu prędzej by się powiesił, niż wstawił na dyżur kobietę w krytycznym stanie, powiedział tylko: Candy, postaraj się trochę, OK? A Candy brakowało tylko jednego dyżuru w tym miesiącu, żeby w księgowości dopisali jej do poborów jedno zero.

Candy-Cukiereczek włączono do Grupy F jako raaster-nawigatora, kapitana-porucznika Ivettę Kendall. Była ostrzyżoną na chłopca zielonooką blondynką, miała trzydzieści lat i naprawdę dobrze sterowała statkami. Na jej mundurze wyjściowym lśniły dwa Latające Medale, imponujący Krzyż Lotnika i bardzo rzadkie w gronie astronautów Purpurowe Serce. To poważna sprawa, dlatego najostrzejszym dowcipnisiom nie udało się dla niej dotąd wymyślić przezwiska. Rzecz w tym, że wojskowy astronauta rzadko kiedy ma okazję być rannym. Z reguły od razu jest zabity. Nawet nie tyle na śmierć, co na strzępy albo i na gluty. Z przebitym pancerzem można wojować, ale z dziurą w pancerzu i speckostiumie – nie bardzo. To jest, jak mawiał admirał Raszyn, stuprocentowy pizdiec.W całej Grupie F kawalerów Purpurowego Serca było troje i wszyscy znajdowali się w obsadzie statku flagowego: trzygwiazdkowy admirał Raszyn, jednocześnie dowódca „Skoczka”, pierwszy oficer commander Jean Paul Borowski i master-nawigator kapitan-porucznik Ivetta Kendall.

Raszyn otrzymał Purpurowe Serce w pomroce dziejów, kiedy ledwie dochrapał się kapitana (i jeszcze nie miał dumnego przezwiska Raszyn). Ktoś tam do niego strzelał i on też kogoś kropnął. Borowski oraz Candy załapali po medalu razem – za drugą kampanię marsjańską. Prawie stali się ofiarami dywersji, gdy prowadzili na bazę zdobyczny battleship „Enterprise”. Ta olbrzymia puszka wielkości Fobosa nieoczekiwanie zbiesiła się i tak walnęła we wzmiankowanego satelitę, że musiała pójść na złom. Borowski, który przed uderzeniem zdążył się odpiąć i stał, został rozsmarowany na ścianie, więc próbę staranowania Fobosa przerobił pasywnie, walając się na podłodze bez przytomności.....

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki