Jak informuje rzecznik zduńskowolskiej policji Jacek Kozłowski, na miejscu grupa dochodzeniowo-śledcza zabezpieczyła ślady, a sprawa jest wyjaśniana. Policja przypuszcza, że sprawcy dostali się do biura przez drzwi łączące je z salą konferencyjną. Przejście to nie jest zamykane. Teraz trzeba ustalić kto miał klucze do sali, kto był w niej ostatni. Nie ma bowiem śladów manipulowania przy zamku, ani próby siłowego otwarcia drzwi.
Laptop i aparat lustrzanka warte były około 5 tys. zł. Z biura senatorskiego złodzieje zabrali jednak tylko jeden z czterech znajdujących się tam komputerów. Pozostałe dwa laptopy i urządzenie stacjonarne, choć były na widocznym miejscu na biurkach, pozostały nietknięte.
Według senatora Marek Trzciński, ten skradziony nie był ani najnowszy, ani najładniejszy. Za to używała go dyrektor biura i były w nim informacje dotyczące jego bieżącej działalności, kalendarz wydarzeń i spotkań, korespondencja prowadzona z Kancelarią Senatu.
- Jeśli ktoś chciał wiedzieć, co tam jest, wystarczyło mnie zapytać. Wszystko bym powiedział. Nie trzeba się było włamywać - żartuje senator Marek Trzciński. - Biuro nie prowadziło żadnej działalności szczególnie tajnej, która mogłaby interesować na przykład konkurencję.
Skradziony laptop należał do Kancelarii Senatu. Był tylko w użytkowaniu biura senatorskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?