Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdzisław Sławuta: Łódź stała się moim domem

Anna Gronczewska
Zdzisław Sławuta
Zdzisław Sławuta Krzysztof Szymczak
Ze Zdzisławem Sławutą, byłym piłkarzem ŁKS, trenerem Szkoły Mistrzostwa Sportowego rozmawia Anna Gronczewska.

Pamięta Pan swój pierwszy dzień w Łodzi?
Bardzo dobrze go zapamiętałem, bo była to zima stulecia. Do Łodzi przyjechałem bowiem zimą 1979 roku, dokładnie 6 stycznia. I w atmosferze małego skandalu. Mój były klub, Raków Częstochowa, nie chciał się zgodzić na przejście do ŁKS. Działacze ŁKS zapewniali z kolei, że nie będzie żadnego problemu z przejściem do ich klubu. Jak się okazało, ludzie z Częstochowy mieli rację. Działacze ŁKS przeliczyli się ze swoimi możliwościami. Skończyło się tym, że przez rok nie mogłem grać w piłkę, bo zostałem zdyskwalifikowany.

Początki w Łodzi nie były więc zbyt przyjemne?
Nie. Straciłem rok. Z perspektywy czasu uważam, że to mogło być przyczyną tego, iż moja kariera nie potoczyła się tak jak chciałem.

Do Łodzi przyjeżdżał Pan jako król strzelców drugiej ligi, czyli odpowiednika dzisiejszej pierwszej...
Na pewno jako wyróżniający się piłkarz, strzelający dużo bramek. W ŁKS chciano, bym robił to samo. Ja jednak nie mogłem grać w meczach.

Nie zniechęciło to Pana czasem i nie chciał opuścić Łodzi?
Ani przez chwilę! Na pewno nie chciałem wrócić do Częstochowy, bo tam ludzie nie zachowali się wobec mnie fair. Zapewniano mnie przecież, że nie będą robić przeszkód przy odejściu. Poza tym bardzo spodobała mi się Łódź. Przecież to było wtedy drugie co do wielkości miasto w Polsce, włókiennicze zagłębie. Gracze z Łodzi byli znani w całej Polsce. Tak jak łódzkie kluby. Zresztą do tej pory mieszkam w Łodzi i nigdy nie chciałem opuszczać jej na stałe. Oczywiście wracam czasem do Częstochowy, bo tam mam mamę, rodzinę. Jednak moim domem stała się Łódź, mam nadzieję, że do końca moich dni.

Co się w Łodzi może podobać?
Z perspektywy tamtych czasów Łódź zmieniła się dla mnie ogromnie. Weźmy chociaż powstanie Manufaktury, co jest wielkim plusem dla naszego miasta. Jest ona sławna nie tylko w Polsce. Mam wielu znajomych w Finlandii. Kiedy zobaczyli Manufakturę, to byli nią zachwyceni. A Finlandia to rozwinięty kraj, przemysłowo, gospodarczo. Łódź to pięknie zabudowane miasto. Ma taki dawny styl. Mam też znajomych w Australii. I kiedy przyjechali do Łodzi, to też byli nią zachwyceni. Tylko zawsze pytali mnie: "Dlaczego jest tu tak mało odnowionych kamienic, przecież są one wspaniałe!". Tłumaczyłem, że brakuje na to pieniędzy.

Jakie jeszcze miejsca pokazuje Pan znajomym, którzy odwiedzają Łódź?
Stadiony. I te stadiony ich zadziwiają. Zwłaszcza ŁKS. Dziwią się, że takie ogromne miasto nie może się zdobyć na budowę jednego lub dwóch stadionów.

Doczekamy się ich?
Mam nadzieję. Kiedy w 1979 roku przychodziłem do ŁKS to działacze zachęcali mnie tym, że klub będzie miał piękny, nowoczesny stadion. Nawet pokazywali mi jego makietę. Podejrzewam, że ta makieta jeszcze gdzieś stoi.
Nie chciał Pan zostać w Finlandii?
Byłem tam grającym trenerem. Zachęcano mnie, bym został. Znałem ludzi, język. Mogłem sobie tam poradzić. Ale tęskniłem. Za Polską, a szczególnie za Łodzią. Zresztą ja jestem osobą, która przywiązuje się do miejsca.

Ma Pan w Łodzi ulubione miejsca?
Są to wszystkie miejsca związane ze sportem. A więc hale, stadiony. Każdy weekend spędzałem na jakimś stadionie. Jak nie na Orle, czy Łodziance, to graliśmy na Energetyku. Wszystko co jest związane z Łodzią, jest też związane z moimi sportowymi osiągnięciami. Jako piłkarza i trenera.

Jak wygląda sportowa twarz naszego miasta?
Jestem sfrustrowany sytuacją ŁKS. Ona narastała, wszyscy przypuszczaliśmy, że to może się tak skończyć. Strasznie żal, bo to klub z takimi tradycjami, ludźmi, kibicami. Brakuje w Łodzi sukcesów sportowych. Pamiętam, że zimą mogłem oglądać hokej, siatkówkę męską, żeńską, koszykówkę. Chodziłem na lekkoatletykę, nie mówiąc o piłce nożnej. Niemal każdego dnia była impreza sportowa. Teraz dobrze, że istnieje Szkoła Mistrzostwa Sportowego. Tu jest baza, gdzie można trenować piłkę nożną, siatkówkę. Mamy tu olimpijczyka, trzeciego siatkarza Europy, Mariusza Fijałka. Cieszę się pracuje w takim miejscu i dokładam swoją cząstkę do tego, że chociażby w ostatniej kolejce ligowej Dawid Nowak strzelił bramkę.

Sport nie powinien być dziedziną, za pomocą której Łódź by się promowała?
Inne miasta pokazują, że tak powinno być. Wiadomo jednak jak jest. Problemy ma ŁKS, Widzew. Jednak nie wierzę, by Łodzi nie było nie stać na dwa zespoły, które reprezentowałyby miasto w ekstraklasie.

Czuje się Pan łodzianinem?
Od pierwszego dnia pobytu w Łodzi! Łodzianinami czują się nasze dzieci. Syn Michał urodził się jeszcze w Częstochowie, ale córka Marta już w Łodzi. Syn był bramkarzem ligowym, grał w ŁKS. Natomiast Marta uprawiała siatkówkę, grała w pierwszoligowym Starcie. Oni są związani z Łodzią, choć syn mieszka w Finlandii, a córka w Australii. Gdy przyjeżdżają do Łodzi to uważają, że są w domu, choć za granicą mają rodziny. Dobrze czują się w Łodzi.

Czego życzyłby Pan Łodzi?
By w końcu powstał tu stadion z prawdziwego zdarzenia, byśmy się znów doczekali derbów Łodzi w ekstraklasie. By łódzkie drużyny grały na takim poziomie, który zachęcałby ludzi do pójścia na stadion. Chciałbym abyśmy mieli w Łodzi taką drużynę siatkarską czy koszykarską, byśmy nie musieli zapraszać Skry Bełchatów do Atlas Areny!

Rozmawiała Anna Gronczewska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki