Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żeby masło było masłem, a parówki robiono z mięsa

Alicja Zboińska
Nadchodzą dobre czasy dla konsumentów i fatalne dla producentów chrzczonej żywności. Ze sklepowych półek, jeszcze w tym roku, powinno zniknąć kiepskiej jakości jedzenie: parówki cielęce bez grama cielęciny, masło zawierające olej palmowy, ser żółty napompowany wodą i olejem roślinnym. A wszystko za sprawą astronomicznych kar, jakie na producentów żywności będą nakładać kontrolerzy Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.

Nowelizacja ustawy o jakości handlowej artykułów spożywczych została już podpisana przez prezydenta. W grudniu ma zostać opublikowana w dzienniku urzędowym, a po dwóch tygodniach wejść w życie.

- Kara za fałszowanie żywności będzie wynosiła od 1000 zł aż do kwoty równej 10 proc. ubiegłorocznego przychodu firmy - mówi Paweł Jaczyński z wydziału nadzoru nad laboratoriami i orzecznictwa IJHARS. - Szczególne sankcje przewidziane zostały dla firm notorycznie naruszających prawo. Wprowadzając ponownie do obrotu złej jakości produkty przedsiębiorcy zostaną podwójnie ukarani.

Producenci chrzczonej żywności muszą też liczyć się z rozgłosem na wielką skalę. Inspektorzy będą musieli bowiem podawać do publicznej wiadomości pełne dane nieuczciwych wytwórców.

Nie będzie się też opłacało wprowadzać do obrotu artykułów, które są niepełnowartościowe. Nowa wysokość kary waha się od 500 zł do pięciokrotności korzyści majątkowej, uzyskanej przez wprowadzenie tych towarów do obrotu.

Pisaliśmy wielokrotnie, że do tej pory właściciele firm nic nie robili sobie z kar, bo maksymalna wynosiła 500 zł, i fałszowali swoje produkty na potęgę. Pokazują to alarmujące wyniki kontroli inspektorów handlowych. Niechlubną listę pseudoproduktów otwiera masło: z tegorocznych badań wynika, że aż 67,7 proc. próbek zamiast masła ekstra zawiera mieszaninę tłuszczu mlecznego z roślinnym. Chrzczone są także sery twarogowe (33 proc. partii), dojrzewające (31 proc.) i topione (28,2 proc.). Inspektorom podpadła co trzecia partia pieczywa i ciast o przedłużonej trwałości. Zastrzeżenia wzbudziło ponad 40 proc. opakowań bułki tartej.

Inspektorzy odkryli, że "polędwica drobiowa z warzywami" jest w rzeczywistości "blokiem drobiowym homogenizowanym", a "pasztet z indyka" zrobiono z "oddzielonego mechanicznie mięsa z kury".

Z danych Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych wynika, że 13 proc. skontrolowanych w 2007 r. wyrobów było niezgodnych z przepisami i deklaracją producenta.

Na zafałszowaniu składu masła inspektorzy przyłapali kilka mleczarni, m.in. firmę Olmlek z Olsztyna. - Sankcje są rzeczywiście surowe. Czekamy na opublikowanie nowelizacji, nie obawiamy się kar - mówi Leszek Warmiński, pełnomocnik do spraw jakości mleczarni Olmlek z Olsztyna.

Inspektorom podpadały też inne mleczarnie, a na fałszowaniu składu masła przyłapani zostali m.in. PHU Jagr Warlubie (producent Jagr Extra i Osełka Jagr Extra) i Laktopol z Łosic, producent masła ekstra. Ser edam z obniżoną zawartością białka na rynek wypuścił Mlekpol Grajewo, a gouda z ZM Łaszów zawierała za dużo wody. Produkty te zostały wykryte podczas tegorocznych kontroli pracowników Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Łodzi w sklepach i hurtowniach naszego województwa. Najwięcej nieprawidłowości dotyczyło masła, podczas tegorocznej kontroli okazało się, że zafałszowane były wszystkie badane partie! Sprawą zajęła się prokuratura, ale śledztwo zostało umorzone.

Krystyna Gawkowska, naczelnik wydziału kontroli artykułów żywnościowych Głównego Inspektoratu Inspekcji Handlowej, jest jednak przekonana, że ostrzejsze prawo skutecznie wyeliminuje proceder fałszowania składu żywności.

- Nie będzie się to opłacało, ryzyko jest zbyt duże - podkreśla pani naczelnik. - Producenci muszą się spodziewać zaostrzonych kontroli.

Przedsiębiorcy będą mieli też finansową motywację, by wpuszczać do zakładu inspektorów. Do tej pory za utrudnianie kontroli groziło 500 złotych, według nowego taryfikatora będzie nawet 20-krotność przeciętnego wynagrodzenia, czyli nawet ok. 50 tys. zł.

Zadowolenia z nowych przepisów nie kryje poseł Piotr Krzywicki, który w sprawie chrzczonej żywności pisał interpelacje do ministra rolnictwa.

- Kary są tak surowe, że mogą nawet doprowadzić do upadku nieuczciwej firmy - zauważa poseł. - Zastanawiam się, jednak czy bardziej dotkliwe nie będzie prawo publicznego ujawnienia nazwy nieuczciwego przedsiębiorstwa. Na markę pracuje się latami, a dobre imię łatwo jest stracić. Z radością trzeba jednak poczekać kilka miesięcy i zobaczyć, jak nowe przepisy będą się sprawdzać w praktyce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki