Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zenit czuje się jak my w Rzeszowie

Michał Bąkiewicz
DziennikŁódzki/archiwum
No i znów wszystko się potwierdziło. Jak Polacy grają z Rosjanami, to musi być ciekawie, a mecz musi trwać ze dwie i pół godziny. Nikt z nas tego nie potrafi wyjaśnić, ale te mecze zawsze mają dodatkowa dramaturgię.

Co ciekawe, gdy spojrzy się w statystyki, to nie powinniśmy tego meczu wygrać. Mógłbym porównać to do spotkania z Resovią, które rozegraliśmy tuż przed wylotem do Kataru i przegraliśmy 2:3. Tam, w statystykach, byliśmy zespołem lepszym. W poniedziałek wieczorem w Dausze wszystko się odwróciło i to Zenit mógł się czuć tak, jak my czuliśmy się w ubiegły wtorek. Gdzieś czasem kilka piłek - i to wcale nie w końcówce seta - decyduje o tym, który zespół może cieszyć się ze zwycięstwa.

Ze zwycięstwa w tym meczu możemy mieć podwójną satysfakcję, bo przecież każdy z nas - oprócz Dejana i Cali, bo jeszcze ich z nami nie było - ma gdzieś głęboko w pamięci marcowy finał Ligi Mistrzów i porażkę z Zenitem w Łodzi. Tam oczywiście też było pięć setów i nie zdziwię się, jeśli oba mecze w Lidze Mistrzów z Dynamem Moskwa również rozstrzygać będą się w tie-breakach. Bo jak Rosjanie grają z Polakami, to zawsze jest ciekawie.

W zespole jest radość, ale nie ma euforii, bo wszyscy zdajemy sobie sprawę, że jeśli nie wygramy dzisiaj z Al-Arabi, to zwycięstwo z Zenitem do niczego nam się nie przyda. Jak wyliczyli dziennikarze, teoretycznie potrzeba nam wygrania dwóch setów, ale zapewniam, że nigdy nikt tak nie myślał. Zresztą nie da się tak myśleć, bo jak nie walczysz o zwycięstwo w meczu, to nagle może okazać się, że i tych dwóch setów nie wygrasz...

Gdy w poprzednich edycjach Klubowych Mistrzostw Świata w Katarze graliśmy z Al-Arabi mogliśmy się bawić, bo to był bardzo słaby zespół. Szczególnie utkwił nam w pamięci drugi rozgrywający, który, tak na oko, miał ze dwadzieścia kilogramów nadwagi. Ale to już przeszłość - rozgrywającego albo już nie ma, albo mocno schudł, a do tego Katarczycy zatrudnili całe grono dobrych obcokrajowców. Wiadomo, że marzy im się awans do półfinału. Jednej ich drużynie, grającej w grupie A, już się to nie udało, a drugiej - mam głębokie przekonanie - nie uda się w środę. I sądzę, że to będzie najbardziej sprawiedliwe wyjście, gdy do półfinałów awansują zespoły, które nie zostały zbudowane na jeden turniej, tylko na cały sezon. My, Brazylijczycy, Rosjanie i Włosi. I to my rozdzielimy między sobą te medale.

Michał Bąkiewicz, PGE Skra Bełchatów

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki