Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zenit Kazań nie dał szans PGE Skrze

Pawel Hochstim
Pawel Hochstim
fot. Sylwia Dąbrowa
Siatkarze PGE Skry Bełchatów przegrali z Zenitem Kazań 0:3 i nie zagrają w Final Four Ligi Mistrzów. Rywale dominowali we wszystkich elementach, nie dając bełchatowianom właściwie żadnych szans.

Choć brzmi to może absurdalnie, to jednak zwycięstwo w Kazaniu w kontekście awansu do Final Four... zaszkodziło PGE Skrze. Gracze Zenita przyjechali do Łodzi wyraźnie podrażnieni tylko z jedną myślą: Udowodnić, że jesteśmy lepsi. A po pierwszym meczu było jasne, że PGE Skra lepiej chyba nie jest w stanie zagrać. Za to Zenit na pewno.

Bełchatowianie próbowali, ale zwyczajnie nie byli w stanie przebić ściany. Gdy zaczynało być nerwowo to Wilfredo Leon albo Maksim Michajłow po prostu kończyli ataki nad blokiem i zdobywali punkty.

Już w pierwszym secie było widać, że trener Władymir Alekno bardzo dobrze odrobił lekcję po pierwszym meczu, a jego blokujący nie pozwalali już tak szaleć w ataku bełchatowskim środkowym, jak w pierwszym meczu, gdy Srecko Lisinac, Karol Kłos i Andrzej Wrona do spółki zdobyli 22 punkty. Oczywiście Lisinac nadal był dość skuteczny, ale Kłos już za to zaliczył spektakularne bloki.

Cierpiał też Mariusz Wlazły, zwłaszcza w piłkach sytuacyjnych, a wiadomo, że gdy liderowi bełchatowskiej drużyny nie idzie, to o zwycięstwo, zwłaszcza z takim zespołem, jak Zenit jest bardzo trudno. By nie powiedzieć, że to niemożliwe. W trzecim secie trener Miguel Falasca zastąpił Wlazłego Marcelem Gromadowskim, co było wyrazem rozpaczy.

Pierwszy set rozstrzygnął się między przerwami technicznymi, gdy PGE Skra zdobyła ledwie trzy punkty i musiała liczyć na cud. Wielkim problemem był atak po pozytywnym przyjęciu, bo Skra kończyła co czwartą piłkę. Na tym poziomie wygrać się nie da. Do tego bełchatowski zespół od samego początku nie był w stanie wywrzeć presji zagrywką, popełniając w tym elemencie wiele błędów.

Po graczach Zenita było widać, że poczuli krew, ale w drugim secie naprawdę niewiele brakło, by bełchatowianie wyrównali. Graczom PGE Skry udało się nieco wyłączyć Leona, ale za każdym razem, gdy odrabiali straty błyskawicznie przewaga Zenita znów rosła. Nadzieje w serca fanów bełchatowskiego zespołu wlał autowy atak Andersona i wynik 22:23, ale później Anderson i Michajłow już się nie pomylili.

W tym momencie bełchatowianie, by marzyć o awansie, musieli wygrać cztery sety z rzędu, bo oprócz zwycięstwa w meczu potrzebowali też wygrania złotego seta. Wygrać cztery sety z rzędu z najbogatszym i najmocniejszym klubem świata – coś takiego się nie zdarza. I już w najbliższym secie rosyjski zespół zamknął najbardziej optymistyczne marzenia fanów PGE Skry.
Już na pierwszej przerwie technicznej było 3:8, a gdy PGE Skra z tej pięciopunktowej przewagi odrobiła dwa to na zagrywkę poszedł Leon i znów zrobił różnicę. Niestety, kandydatów do roli lidera zespołu w ekipie z Kazania było kilku, a w bełchatowskiej – ani jednego.

Porażka z Zenitem sprawiła, że PGE Skra Bełchatów nie zagra w kwietniowym turnieju finałowym Ligi Mistrzów w Krakowie. A Zenit, po wyeliminowaniu Lotosu Trefla Gdańsk i PGE Skry w półfinale zagra z Asseco Resovią Rzeszów. Czy znów będzie katem polskiej drużyny?

PGE Skra Bełchatów – Zenit Kazań 0:3 (19:25, 23:25, 19:25)
PGE Skra
: Uriarte, Conte, Lisinac, Wlazły, Marechal, Kłos, Piechocki (libero) oraz Milczarek (libero), Wrona, Gromadowski. Trener: Miguel Falasca.
Zenit: Butko, Anderson, Aszczew, Michajłow, Leon, Gucaljuk, Salparow (libero) oraz Kobzar. Trener: Władymir Alekno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki