18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Zgwałcimy twoją żonę!", czyli zemsta sąsiadów za donosy o ich złym parkowaniu

Łukasz Cieśla
Pan Marek zawiadamiał policję i inne służby o naruszeniu przepisów. Potem pojawiły się pogróżki pod adresem jego i rodziny.
Pan Marek zawiadamiał policję i inne służby o naruszeniu przepisów. Potem pojawiły się pogróżki pod adresem jego i rodziny. Fot. Archiwum pana Marka
Kapuś, pedał, policyjny konfident, skończ donosić albo twoja rodzina będzie miała przejeb…, porwiemy twoją słabą jak ty córkę – takie groźby na drzwiach swojego mieszkania i klatce schodowej dwukrotnie przeczytał pan Marek z osiedla Polanka w Poznaniu. Choć wskazał policji potencjalnych sprawców, a ta przyznaje, że pan Marek może mieć rację, stróżom prawa ani razu nie udało się wyjaśnić, kto groził. Sąsiedzi pana Marka zarzucają mu z kolei, że przesadza ze swoimi donosami i nie umie żyć we wspólnocie.

Zobacz też
Wakacje na wesoło. Co śmieszy internautów? [OBRAZKI]

Choć policja miała kłopot z ustaleniem sprawcy gróźb, to z odpowiedzią na pytanie, dlaczego grożono właśnie panu Markowi nie ma trudności. Pana Marka, mężczyznę w średnim wieku, można nazwać nieformalnym strażnikiem Polanki, dużego osiedla, na którym mieszka. Jest doskonale znany: policji, administracji, sąsiadom. Do tej pory kilkadziesiąt razy zawiadamiał policję, że sąsiedzi parkują w niedozwolonych miejscach. Dołączał do tego zdjęcia.

Powiadomił też funkcjonariuszy o młodym mężczyźnie, w który w ciągu dnia oddawał mocz pod blokiem. Jego także sfotografował. Sfilmował również gołębie, które wydziobywały świeże pieczywo pozostawione rankiem przez dostawcę przed sklepem. Zawiadomił sanepid, a ten upomniał pracowników sklepu.

Polecamy:
Johnny Depp: Po śmierci można by zachować moje tatuaże...

Skąd taka aktywność? Sam zainteresowany tłumaczy, że przepisy są po to, aby były przestrzegane. Argumentuje też, że wielu z wygody chce zaparkować tuż pod blokiem, niż zaparkować nieco dalej albo tak jak on wykupić miejsce do parkowania.

Konflikt zaczął się wiele miesięcy temu. Pan Marek zwrócił uwagę młodej sąsiadce, że zostawia rower pod drzwiami mieszkania oraz kartony. Niebawem pojawiła się także deska do prasowania, co pan Marek odebrał jako złośliwość lokatorki. O pozostawianiu rzeczy zawiadamiał administrację z firmy Ataner. Tłumaczy, że na klatkach schodowych powinien panować porządek, a wystawianie rzeczy na zewnątrz utrudnia sprzątanie i jest przejawem braku kultury.

W kwietniu 2012 r., w poniedziałek wielkanocny, do drzwi pana Marka zapukał pan Jarosław, jego sąsiad i pracodawca kobiety od roweru. Pan Jarosław był zdenerwowany. Właśnie zniknął mu rower, wcześniej taki sam los spotkał rower jego pracownicy. Podejrzewał pana Marka.

Sprawdź też:
Agnieszka Holland opowiada o swoim filmie i... Więckiewiczu [ZDJĘCIA]

– Ja panu nie odpuszczę, zatruję życie, pan jest zakałą osiedla – mówił do pana Marka, a ten wszystko nagrał na dyktafon.

Pan Marek nadal wysyłał zawiadomienia o złym parkowaniu. Na pana Jarosława miał wysłać 11 doniesień, z czego w kilku przypadkach skończyło się mandatem, bądź sprawą w sądzie. Ale zawiadamiał także o wykroczeniach innych mieszkańców.

Pan Jarosław: – Kiedy do niego poszedłem, byłem zdenerwowany. Sądziłem, że to on zabrał mój rower. A w sprawie parkowania wykończył mnie. Miałem etap, że bałem się odebrać polecony z poczty. Teraz już nie parkuję w niedozwolonych miejscach, wyszkolił mnie. Choć wcześniej nikogo nie zastawiałem, to teraz jeżdżę 15 minut jak baran po osiedlu i szukam wolnego miejsca. Wiem, że on zaraz wyskoczy z aparatem i doniesie. On może działa zgodnie z literą prawa, ale nie z jego duchem. Wiem od policjantów, że także mają go po dziurki w nosie. Radzili mi, żebym napił się z nim wódki i zaprzyjaźnił, albo się wyprowadził. Policjant przyznał też, że na każdego można coś znaleźć, nawet na policjanta. Gdybym jechał za nim trzy godziny po mieście z włączoną kamerą znalazłbym jakieś wykroczenie.

Kolejny incydent wydarzył się w andrzejkową noc 2012 r. W bloku pana Marka ktoś przykleił jego zdjęcie z napisem „konfident“. Do skrzynek pocztowych wrzucono mnóstwo ulotek z jego danymi osobowymi i wezwaniem, by wszyscy oddali mu swoje mandaty. Zarzucono też panu Markowi, że nie umie żyć we wspólnocie. „Policja też ma go dość“ – głosiła ulotka. Pojawiły się również obraźliwe napisy wymalowane sprayem. Zniszczono domofon pana Marka. Miał własny, z kamerą.

Tuż po tym incydencie do mieszkania pana Marka zapukał kolejny mężczyzna. Otworzyła jego żona. Gościem, jak się później okazało, był pan Teofil, jeden z ukaranych za złe parkowanie. Widząc napisy miał powiedzieć, że ktoś był już przed nim. Miał dodać, że jest z Wiary Lech pan i stwierdzić, że „macie teraz przejeb...“. Pan Teofil zaprzecza, by groził i działał w Wiarze Lecha.

– Chciałem zapytać, czy ma problem. Nie zastałem go w domu. Miałem wtedy do niego żal, ale to było w zeszłym roku – mówi pan Teofil.

W kwietniu tego roku incydent z wymalowaniem klatki powtórzył się. Sprawcy do poprzednich haseł dopisali m.in: Smoleńsk, pozdrów mamę – pan Marek mówi, że sąsiedzi widzieli, jak przywiózł do siebie schorowaną mamę na święta.

Pan Marek podejrzewa, że i za tymi groźbami stoi pan Jarosław, ten sam, który kiedyś zapowiedział, że zatruje mu życie. Pan Jarosław i jego żona nie zgodzili się zostawić policji próbek pisma ręcznego. Stwierdzili, że obawiają się pana Marka i tego co jeszcze może wymyślić. Oboje ponownie zaprzeczyli, by wymalowali klatkę schodową obraźliwymi hasłami.

Pan Jarosław, gdy z nim rozmawiamy, mówi, że ma dość sąsiada. Zapewnia też, że jeśli on odczepi się od ludzi z osiedla, to nikt więcej nic złego już mu nie napisze.

Z kolei Pan Marek ma duży żal do policji, bo ani razu nie złapała sprawcy gróźb. Zabezpieczono co prawda monitoring, ale nie wskazał sprawców.

– Być może pan Marek ma rację, wskazując, kto to zrobił, ale przeświadczenie to jeszcze nie dowód – stwierdza Michał Kniat, komendant komisariatu Poznań Nowe Miasto, który wyjaśnia zawiadomienia pana Marka oraz groźby pod jego adresem. – A czy mamy dosyć jego zgłoszeń? Prywatne stanowisko jakiegoś policjanta jest mało ważne. Pan Marek ma taką naturę, że zawiadamia. A my jesteśmy od tego, aby wyjaśniać doniesienia obywateli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: "Zgwałcimy twoją żonę!", czyli zemsta sąsiadów za donosy o ich złym parkowaniu - Głos Wielkopolski

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki