Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zimowe wygibasy na łódzkich chodnikach (FILM)

Agnieszka Jasińska,Agnieszka Magnuszewska
Kałuża na Piłsudskiego zmusza do chodzenia po zaspach
Kałuża na Piłsudskiego zmusza do chodzenia po zaspach Jakub Pokora
Choć od ponad tygodnia nie było intensywnych opadów śniegu, łodzianie wprost toną w zaspach i topiącej się brei. Drogowcy zarzekają się, że wywożą śnieg, ale efekty ich pracy... szkoda mówić.

Wężykiem lub gęsiego to najbardziej popularne style poruszania się po mieście. Piesi brną przez nieodśnieżone chodniki, szukając wcześniej wydeptanych ścieżek. Pryzmy śniegu zalegają też na przystankach. Drogowcy zapewniają, że wywożą śnieg, ale efekty ich pracy są mierne.

Przykłady można mnożyć. Na ul. Augustów dostanie się do autobusu wymaga sprawności lekkoatlety. Na krawędzi zatoczki i chodnika zalega śnieg zepchnięty przez pług. Trzeba dać dużego susa, by przeskoczyć pryzmę zbitej brei. Podobnie było w środę na wielu łódzkich przystankach. Choćby na Retkini.

- To skandal! - denerwuje się pani Halina. - Minął już tydzień od dużych opadów, a na Wróblewskiego, przy Bocianach, czy na rogu Retkińskiej i Wyszyńskiego nie da się wsiąść do tramwaju.

Za to nikt nie omija zasp na przejściu dla pieszych na al. Piłsudskiego przy Kilińskiego. Nie omija, bo nie może. Tuż przy krawężniku stoi ogromna kałuża, więc opuszczenie pasów jest nie lada wyzwaniem.

- Już drugi dzień przechodzę na chodnik po stercie śniegu, w której zakopane są auta. Ale to lepsze niż wejść w tę kałużę, bo to murowane przeziębienie - mówi pani Krystyna.

Na ul. Lodowej piesi zamiast zasypanym chodnikiem, chodzą jezdnią. A to w każdej chwili może się skończyć wypadkiem. Ale to jedyne wyjście, bo na chodnikach można utknąć w połowie drogi. U zbiegu Wyszyńskiego i Bandurskiego odśnieżanły chyba dwie inne administracje. Niestety, ich pługi się nie spotkały, bo w połowie chodnika została ogromna pryzma.

Straż miejska od 29 listopada wystawiła kilkaset mandatów za nieodśnieżone chodniki. We wtorek wypisała ich 105.

Kierowcy też nie mają lekko. Znalezienie miejsca w płatnej strefie parkowani graniczy z cudem. Szczęściarze, którzy już zaparkują, zwężają jezdnie. Na Więckowskiego czy Wólczańskiej da się jeździć tylko jednym pasem. - Wywozimy śnieg ze strefy płatnego parkowania - zarzeka się Aleksandra Kaczorowska z Zarządu Dróg i Transportu.

Na razie drogowcy usunęli 10 tys. m sześć. śniegu, za co zapłacili 400 tys. zł. Pieniądze nie powinny jednak być problemem, bo w tegorocznym budżecie na zimowe i letnie utrzymanie przeznaczono 50 mln zł. To o 10 mln zł więcej niż w ubiegłym roku. Na 2011 r. to 45 mln zł.

Na pewno koszty nie grają roli, gdy chodzi o bezpieczeństwo dzieci. Pani Magda codziennie rano dźwiga pięcioletniego synka do przedszkola dla dzieci niepełnosprawnych. Zalegający na chodnikach i przystankach śnieg zmienił jej życie w koszmar. Wraz z innymi rodzicami z przedszkola przy ul. Kościelnej wysłała pismo do ZDiT i rzecznika osób niepełnosprawnych. Rodzice żądają usunięcia śniegu.

- Ale nikt nam nie odpowiedział - mówi pani Magda. - Przez śnieg ostatnio w przedszkolu zamiast 21 dzieci była czwórka.

Do Ewy Ściborskiej, rzecznika osób niepełnosprawnych pismo jeszcze nie dotarło. Jednak po naszej interwencji natychmiast skontaktowała się z ZDiT. - Obiecano mi, że okolice przedszkola zostaną odśnieżone - mówi Ściborska. - W środę musiałam interweniować w sprawie miejsc dla niepełnosprawnych.

ZDiT tłumaczy, że nie odśnieżył okolic przedszkola, bo pierwszenstwo ma strefa płatnego parkowania. - Drogi III i IV kategorii są odśnieżane po interwencji mieszkańców - mówi Aleksandra Kaczorowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki