28 marca 2013 roku pan Tomasz jechał swoją mazdą ulicą Limanowskiego w kierunku alei Włókniarzy. Kilkadziesiąt metrów za skrzyżowaniem z ulicą Polną usłyszał dziwne stukanie w samochodzie i poczuł, że pojazd ściąga z jezdni.
- Byłem przekonany, że znów odkręciła mi się osłona silnika - mówi pan Tomasz. - Miałem już z nią wcześniej problem. Zatrzymałem się mimo zakazu, bo nie mogłem dalej jechać - dodaje.
W chwili gdy pan Tomasz wysiadł z samochodu i poszedł sprawdzić, co się stało, z przeciwka nadjechał patrol łódzkiej straży miejskiej. Strażnicy zawrócili, zatrzymali radiowóz i jeden z nich podszedł do pana Tomasza.
Pan Tomasz wiedział już, że problem techniczny to nie urwana osłona, tylko dziurawa opona w prawym przednim kole. - Słychać było zresztą charakterystyczny gwizd uchodzącego powietrza - dodaje.
Strażnik zapytał o przyczynę zatrzymania. - Powiedziałem, że dopiero się zatrzymałem, bo mam awarię pojazdu. Próbowałem tłumaczyć, ale zostałem zlekceważony i zaproszony do radiowozu - mówi pan Tomasz.
Strażnicy miejscy zaproponowali mu mandat w wysokości stu złotych i punkt karny, jednak kierowca odmówił przyjęcia mandatu. W konsekwencji został skierowany wniosek do sądu o ukaranie łodzianina. 9 maja kierowca stawił się na komisariacie straży miejskiej w Łodzi, aby złożyć wyjaśnienia. Tutaj dowiedział się m.in., że spisujący go funkcjonariusz jest instruktorem nauki jazdy, podobnie jak pan Tomasz. Obaj zatem powinni doskonale znać przepisy ruchu drogowego.
- Jeżeli pojazd został unieruchomiony z uwagi na awarię (uszkodzenie opony) i został w sposób prawidłowy zgodnie z literą prawa oznakowany, brak było podstaw prawnych do ukarania kierowcy mandatem (za postój w miejscu zabronionym) - mówi młodszy aspirant Marzanna Boratyńska z wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Na przesłuchaniu pan Tomasz przedstawił również dokumentację zdjęciową z miejsca awarii. Jednak strażnicy jej nie uwzględnili przy kierowaniu wniosku do sądu o ukaranie.
- Według relacji strażników, podczas podejmowania czynności kierowca nie znajdował się bezpośrednio przy swoim pojeździe, lecz w odległości, która wykluczała wykonywanie oględzin pojazdu. Strażnik przed nałożeniem grzywny na kierowcę pojazdu nie stwierdził braku powietrza w żadnym z kół - wyjaśnia Marek Marusik, naczelnik oddziału dzielnicowego straży miejskiej Łódź Bałuty.
Pan Tomasz jest jednak przekonany o swojej racji. Twierdzi, że strażnicy nie byli zupełnie zainteresowani tym, czy faktycznie doszło do uszkodzenia koła. - W ogóle tego nie sprawdzili - mówi pan Tomasz.
22 maja łodzianin został w postępowaniu nakazowym ukarany za postój w miejscu niedozwolonym. Odwołał się od tej decyzji.
- Robię to przede wszystkim dla prawdy i zasady, choć taniej i szybciej byłoby przyjąć mandat - mówi.
Rozprawa odwoławcza odbędzie się we wrześniu. Do tego czasu powinno zakończyć się również postępowanie kontrolne w łódzkiej straży miejskiej, które nakazał przeprowadzić komendant Dariusz Grzybowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?