Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złapał Kozak Tatarzyna...

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Krzysztof Szymczak
"Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma". Ten "potopizm" niby stary, ale wciąż jary, a w polityce szczególnie uniwersalny.

W łódzkiej Platformie nastroje większości przed pacyfikacją mniejszości, czyli frakcji Krzysztofa Kwiatkowskiego były "optymistyczne". Sąd partyjny wyrzucił dwójkę radnych, kolejnych czworo zawiesił, a jednego upomniał. To kara za łamanie dyscypliny partyjnej, obliczona na rozbicie grupy buntowników i przypomnienie, że mniejszość nigdy racji nie ma. Chyba wyszło tak sobie, skoro "kwiatkowscy" jeszcze bardziej się scementowali w obliczu dwóch innych frakcji, czyli "młodzieżowców" Tomasza Kacprzaka oraz radnych dowodzonych przez Pawła Bliźniuka, tych najbliższych prezydent Hannie Zdanowskiej.

Ale nawet nie w tym rzecz. Oto okazało się, że przewodniczący Rady Tomasz Kacprzak poddał pod głosowanie punkt, który zatwierdzał wejście w skład komisji rewizyjnej wiceprzewodniczącej Elżbiety Królikowskiej-Kińskiej. Sam też chciał być jej członkiem, w porę jednak się wycofał. Ustawa samorządowa w klarowne słowy zabrania prezydium Rady wchodzić do komisji rewizyjnej, bo przecież kontrolowałoby samo siebie. Nie wiedział? Może miał chwilę zaćmienia.

Dziś PO hipokrytami nazywa SLD i PiS, co też jest racją, ale mnie ciekawi co innego. Otóż SLD zamierza złożyć wniosek o odwołanie przewodniczącego Kacprzaka i wiceprzewodniczącej Królikowskiej-Kińskiej. To o tyle intrygujące, że to zarząd łódzkiej PO, w którym Kacprzak jest wiceszefem, a Królikowska-Kińska sekretarzem, skierował do sądu wnioski o uwalenie frakcji Kwiatkowskiego, a dziś ta frakcja, która liczy ośmiu radnych, ma tę dwójkę w garści. Przecież bez "kwiatkowskich" Platforma większości nie ma.

Łukasz Magin, póki co wyrzucony z PO nieprawomocnie, na pytanie jak się w tym głosowaniu zachowa (gdyby wniosek stał się faktem), odpowiedział, że posada szefa RM najważniejsza w mieście nie jest. Ktoś może to zinterpretować jako machnięcie ręką, kto inny wprost przeciwnie. Bo skoro to nie najważniejsza posada, to kto inny może ją zająć.

Błąd Kacprzaka "kwiatkowskim" spadł z nieba, bo trudno sądzić, że oni z PO chcą być wyrzuceni, liczą przecież, że ich odwołania w sądzie krajowym PO zniosą wyroki I instancji i zostaną przywróceni. Nie chcą być w opozycji, ale już sam wniosek o odwołanie przewodniczącego otwiera przed wyrzuconymi i zawieszonymi szerokie możliwości negocjacyjne.

Z drugiej jednak strony nie zapominajmy, że to polityka. Głosowanie o odwołanie przewodniczącego jest niejawne. To dlatego ci "złapani" łapiących za łeb trzymają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki