Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Złesny" w Teatrze Studyjnym w Łodzi [RECENZJA]

Łukasz Kaczyński
Prześmiewczy, buńczuczny i bezkompromisowy spektakl
Prześmiewczy, buńczuczny i bezkompromisowy spektakl Krzysztof Szymczak
Po trwającym 2 lata i wartym ponad 2 mln zł remoncie Teatr Studyjny zainaugurował działalność dużej sceny. I to z hukiem. Według scenariusza i w reżyserii Agaty Dudy-Gracz, ale dzięki inwencji i twórczej zachłanności studentów aktorstwa Szkoły Filmowej, powstały widowiskowe "Złesny".

Bez złośliwości rzec można, że udało się zrealizować doskonały spektakl niemal o niczym. Brak pogłębionej refleksji już zarzucano młodej reżyser, nie odmawiając jednak perfekcji i siły oddziaływania jej scenicznych światów. "Złesny" są zatem buńczucznym, pełnym premedytacji i poniekąd ekshibicjonistycznym rzuceniem się Dudy-Gracz w żywioł teatru. Jej i młodych aktorów.

Nawet jeśli nie tak ważne jest co wynika z kolażu kolejnych scen, przedstawienie jest świetnym poligonem warsztatowym, pokazującym ile można wycisnąć z aktora. Tu tkwi istota powstania tego spektaklu. Nie powstanie dramatycznej historii pełnej niuansów, ukazanie ewoluujących postaci i pogłębionego psychologizmu - studenci postawieni zostali wobec reżysera o charakterystycznym, bardzo osobnym stylu pracy i języku teatralnym, za czym poszła mnogość konkretnych zdań aktorskich. "Złesny" to w końcu spektakl dymplomowy, w którym mają pokazać co potrafią.

Od Szekspira, przez Pinę Bausch, po "Gwiezdne wojny" rozciągał się horyzont zainteresowań młodych aktorów, gdy reżyser zapytała co chcieliby wystawić. "Złesny" są ich zlepkiem. I jak to u Dudy-Gracz, klasyka dramatu dąży ku grotesce, a zmiany konwencji i wolty rodem z teatru absurdu rodzą się nagle i następują kaskadowo. W nich mają odnaleźć się młodzi aktorzy, dodatkowo wykazując się inwencją w dopisywaniu wątków i decydowaniu o kierunku w jakim chcą poprowadzć swe kalekie postaci, uwięzione w zapętlających się stanach i sytuacjach.

Grają po kilka ról, w tym echa postaci z poprzednich "dyplomów" (np. Piotr Bondyra Gary'ego z "Shopping and fucking"). Pod włos biorą Czechowa i z "Trzech sióstr" zostają "trzy zrzędy, co nie pojechały do Moskwy", a Romeo i Julia błąkają się w pijackim zwidzie "Rozaliny z Tarnowa".

Jednak, "Złesny" nie do końca są tylko warsztatowym popisem bez treści. Można ją ad hoc dopisać. Klucz znajduje się w finale, w odreżyserskim napisie "Komu śni się źle? Mnie. Czemu? Bo nie ma dżemu". Czemu Czechow zmienia się w koszmar rodziny żywych trupów? Nie wiadomo. To sfera nieodkryta, niekontrolowana - oto na scenie głowa śniącego aktora (znów do niego wracamy, wchodzimy jednak na inny poziom bardzo osobistej wypowiedzi), przeładowana treściami doniosłymi, jak i bełkotem, które podświadomość mieli i formuje na nowo. Ten zalew treści, które trzeba przyjąć, tworzący w głowie śmietnik, oddaje już scenografia.

Nic dziwnego, że Duda-Gracz i młodzi aktorzy posuwają się daleko, że buntują się, okazują niezgodę i zwyczajne wkurzenie. Mamy parodię tanga, zmienionego w układ liczony na ciosy i kopniaki. Tyle zostaje z romantyzmu. W scenie Rozaliny wręcz zobrzydzony zostaje teatr - łkania Julii, ani filozoficznych tyrad Rozaliny nie chce się słuchać.

Wyjęcie dowolnego elementu nie czyniłoby spektaklu mniej (ani bardziej) zrozumiałym. Mogłoby być jednak z pewną korzyścią dla widza, bo dramaturgia scen jest zbliżona, a pomysły na podobną modłę "przegięte".

"Złesny" dowodzą, że jedenastce młodych aktorów (należałoby wymienić ich wszystkich) nie brak odwagi i zdolni są oddać reżyserom co mają najlepszego. Każdy ma po kilka okazji do zaprezentowania i zdobytego warsztatu, i dowiedzenia mozolnej pracy nad postacią. Możliwe, że wyniosą z tego spektaklu więcej niż z kolejnej pełnej pokory realizacji klasycznego dramatu, w którym mieliby oddawać maniery i etykietę sprzed wieków. I uważać czy peruka nie zsuwa się, a z twarzy nie ścieka puder.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki