Do tragedii doszło we wtorek 7 lipca przed godz. 16 w markecie „Netto” przy ul. Wojska Polskiego 2 w Łodzi na Bałutach. Pracownik ochrony zauważył, że jeden klientów zabrał z półki butelkę whisky wartą 85 zł, następnie przeszedł linię kas i nie zapłacił za napitek. Reakcja 58-latniego pracownika ochrony była błyskawiczna.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE
Dopadł do rabusia, zatrzymał go, a następnie zaprowadził na zaplecze. Tam zamierzał wezwać na miejsce policjantów, którzy mieli zająć się złodziejem. Telefonu wykonać niestety nie zdążył.
Czytaj dalej, kliknij kolejny slad
Z relacji świadka wynika, że mężczyzna nagle fatalnie się poczuł, stracił przytomność i osunął się na posadzkę. Rabuś niewiele myśląc, wezwał pomoc i sam próbował reanimować 58-letniego ochroniarza.
- Jedną z pierwszych osób, która udzielała pomocy pracownikowi ochrony, był ujęty przez niego sprawca kradzieży, który wraz z pracownikami sklepu usiłował przywrócić czynności życiowe mężczyzny - wyjaśnia w komunikacje mł.insp. Joanna Kącka, oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Czytaj dalej, kliknij kolejny slad
Do akcji ratowania 58-latka przyłączyli się wezwani policjanci i ratownicy medyczni, którzy również przybyli na miejsce. Mimo starań i trwających długo prób reanimacji mężczyzny nie udało się uratować. Lekarz stwierdził zgon naturalny, czyli bez udziału osób trzecich.
Czytaj dalej, kliknij kolejny slad