1/5
W szpitalu umiera pacjent i zostaje na sali  z żywymi....

W szpitalu umiera pacjent i zostaje na sali z żywymi. Sąsiedzi w tym czasie jedzą posiłki, przyjmują gości i oglądają telewizję. Takie sytuacje, choć nie powinny się zdarzać, występują w polskich szpitalach regularnie. A wspomnienia zostają z pacjentami na lata.

Traumatyczną niedzielę przeżył w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Marii Skłodowskiej-Curie w Zgierzu pacjent oddziału wewnętrzno-geriatrycznego. Przez cztery godziny leżał na sali kolejno z dwoma nieboszczykami. Ponieważ nie bardzo może chodzić, musiał w ich towarzystwie jeść. Ciężko to przeżył.

2/5
Obiad z nieboszczykiem...

Obiad z nieboszczykiem

Sytuację w rozmowie z „DŁ” opisała Jolanta Rembek, żona pacjenta. W niedzielę około godz. 5.30 w jego sali zmarł jeden z pacjentów. Szpital zostawił go w łóżku na dwie godziny, osłaniając tylko parawanem. W tym czasie w sali toczyło się normalne życie. U chorego przebywała córka. Wyszła zszokowana.

O godz. 12.30 zmarł drugi sąsiad. Wkrótce potem z wizytą dotarła pani Jolanta. - Córka zadzwoniła do mnie, żebym się nie denerwowała, bo znowu ktoś zmarł - opowiada pani Jolanta, która przyszła z obiadem. Ponieważ mąż leżał pod tlenem i nie mógł wstać z łóżka, musiał zjeść obiad na sali w obecności nieboszczyka oddzielonego jedynie parawanem.

- Nie rozumiem, jak tak można robić - denerwuje się pani Jolanta.

Kobieta poszła do lekarza dyżurnego z prośbą o zabranie zmarłego.

- Usłyszałam, że w szpitalu było pomieszczenie dla zmarłych, ale zostało zamienione w salę dla żywych - relacjonuje.

Szpital początkowo nie chciał komentować sprawy, zasłaniając się zgodnością z rozporządzeniem ministra zdrowia dotyczącym postępowania z ciałami zmarłych. Jednak wkrótce przyznał, że sytuacja była wyjątkowa.

Zgierski szpital nie dysponuje zalecanym przez rozporządzenie specjalnym pomieszczeniem dla zmarłych, tzw. pro morte. Jego rolę na co dzień pełnią izolatki.

Jednak tego dnia wszystkie były zajęte. „Na oddziale przebywało 29 pacjentów, w tym pięciu pacjentów jednoosobowo ze względu na zagrożenie epidemiologiczne. A zatem wyjątkowo w tym dniu oddział nie dysponował żadnym wolnym pomieszczeniem, do którego mogłyby być przeniesione zwłoki zmarłych” - wyjaśniła w piśmie do redakcji Agnieszka Jóźwik, dyrektor szpitala.

Jak podkreślił w oświadczeniu szpital „personel medyczny zapewnił odosobnienie ciała zmarłego, stawiając na sali parawany”. Zdaniem szpitala, ciało potraktowano godnie. Czy to wystarczyło?

3/5
Procedury szpitalne...


Procedury szpitalne


Formalnie wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z dnia 10 kwietnia 2012 r., ciało zmarłego powinno przez dwie godziny zostać na oddziale. To na wypadek, gdyby przy stwierdzaniu zgonu popełniono błąd i pacjent jednak by żył. Dopiero po dwóch godzinach zmarły może być odwieziony do chłodni.

„W okresie pomiędzy stwierdzeniem zgonu a przewiezieniem do chłodni zwłoki osoby zmarłej są przechowywane w specjalnie przeznaczonym do tego celu pomieszczeniu, a w razie jego braku - w innym miejscu, z zachowaniem godności należnej zmarłemu”.

Dlatego w wielu szpitalach są oddzielne sale dla zmarłych, tzw. pro morte. Tam zmarły pacjent może czekać na przewiezienie do chłodni, może też być przy nim rodzina. Takie pomieszczenia ma wiele łódzkich szpitali, m.in. Barlicki czy Kopernik. Jak przekonuje ten ostatni, na oddziałach jest wystarczająco dużo tych pomieszczeń, więc zmarły nie musi pozostawać w sali z żywymi.

Ale nie zawsze tak się dzieje. Opowieści, które usłyszeliśmy od naszych czytelników internautów brzmią jak z horroru. Dotyczą placówek z całej Polski, w których nie ma sal dla zmarłych lub jest ich za mało.

Wtedy w sytuacji śmierci pacjenta salowe wypraszają innych chorych, by przeprowadzić niezbędne czynności. Gdy się nie da, stosują parawany. Tego pacjenci bardzo nie lubią.

Internautka Kasia wspomina, że jej mama też przebywała ze zmarłym pacjentem na sali. Była akurat niedziela, do sąsiadów przyszły rodziny z dziećmi. „Zmarły był za parawanem, ale nie zasłaniał on całkowicie zwłok. Nie było to przyjemne ani dla odwiedzających, ani dla chorych” - relacjonuje.

Inny czytelnik zauważył, że sąsiad nie żyje, gdy wyszedł w nocy do toalety. Musiał wrócić do sali i mimo strachu położyć się spać obok zmarłego...

Rodziny zmarłych także mają żal do szpitali o brak osobnych pomieszczeń. Przeżywanie najgorszych chwil w życiu na wspólnej sali, obok oglądających telewizję i jedzących sąsiadów, jest koszmarem.

Jedna z internautek opisuje sytuację, gdy po śmierci jej ojca przyszły salowe z obiadem: „Stanęły z wózkiem tuż obok łóżka mojego ojca i jego stygnącego ciała, bo akurat łóżko było koło drzwi. Żeby nie zwymiotować, musiałam wyjść”.

4/5
Można poczuć się gorzej...

Można poczuć się gorzej

Takie wspomnienia zostają na całe życie. Według Jolanty Rembek stan zdrowia jej męża po spędzeniu czterech godzin w towarzystwie zmarłych uległ pogorszeniu. Córka, która była w niedzielę przy obu zmarłych sąsiadach, nie mogła w nocy spać. Pani Jolanta zapisała się na wizytę u psychologa.

Zgierski szpital zapewnia, że przebywanie ze zmarłymi nie miało wpływu na stan zdrowia chorego i „nie potwierdza pogorszenia stanu pacjenta”.

Ale po takich przeżyciach pacjent może subiektywnie po prostu czuć się źle i stracić wolę zdrowienia. Jak wyjaśnia łódzki psychiatra i psychoterapeuta Rafał Pniewski, widok śmierci jest zawsze traumatyczny i zaburza funkcjonowanie psychologiczne.
- Sytuacja chorego jest jeszcze trudniejsza, bo boi się on konsekwencji własnej choroby i śmierci - podkreśla Pniewski. - Widok zmarłego może dla niego oznaczać, że sytuacja jest poważna i że jego też może to spotkać. Tymczasem układ odpornościowy jest powiązany z psychiką. W sytuacji choroby potrzebujemy silnego organizmu, a takie przeżycia mogą nas osłabić - dodaje.

O tym, że widok śmierci w szpitalnej sali może źle wpłynąć na stan zdrowia przekonana jest pani Małgorzata z Łodzi.

- Parę lat temu miałam babcię w szpitalu. Była w złym stanie, więc tata czuwał przy niej całą noc - opowiada łodzianka. - W tym czasie zmarła sąsiadka obok. Ojciec, który był przy jej śmierci, wrócił do domu zielony na twarzy. Po dwóch dniach leżał już majacząc w gorączce. Nie wytrzymał tego stresu i złapał ciężką grypę - dodaje.

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Gorąca zupa fasolowa z jarmużem prosto z lasu. Ugotuj obiad w naturze

Gorąca zupa fasolowa z jarmużem prosto z lasu. Ugotuj obiad w naturze

Roksana Węgiel pokazała się w bieliźnie. Twierdzi, że zazdrość jest potrzebna!

Roksana Węgiel pokazała się w bieliźnie. Twierdzi, że zazdrość jest potrzebna!

Cristiano Ronaldo urlopuje z Georginą Rodriguez po zawieszeniu na dwa mecze [ZDJĘCIA]

Cristiano Ronaldo urlopuje z Georginą Rodriguez po zawieszeniu na dwa mecze [ZDJĘCIA]

Zobacz również

Geniusz Gukesh. Dlaczego nie wygląda na 17 lat i kim są jego rodzice? [ZDJĘCIA]

Geniusz Gukesh. Dlaczego nie wygląda na 17 lat i kim są jego rodzice? [ZDJĘCIA]

Cristiano Ronaldo urlopuje z Georginą Rodriguez po zawieszeniu na dwa mecze [ZDJĘCIA]

Cristiano Ronaldo urlopuje z Georginą Rodriguez po zawieszeniu na dwa mecze [ZDJĘCIA]