Jak znamy krajowe życie, z tą gotowością różowo nie jest. Wątpliwy wydaje się też główny argument wysłania dzieci do szkoły o rok wcześniej: że więcej się nauczą i wcześniej zasilą rynek pracy. Już tu pisałem, że w Finlandii do szkoły idą 7-latki, a mimo to fińska oświata należy do światowej czołówki pod względem wyników nauczania. W odróżnieniu np. od szkół brytyjskich, do których chodzą 5-latki!
Spójrzmy prawdzie w oczy. Cel posłania do szkoły dzieci rok wcześniej jest banalnie prozaiczny. Kiedy 6-latki znajdą się w szkole, zwolnią tysiące miejsc w przedszkolach. Pod tym względem nasz kraj już od 24 lat jest prowadzony od sukcesu do sukcesu, więc zajmuje jedno z ostatnich miejsc w Europie. 6-latki w szkole to też szansa, że samorządy zamkną mniej szkół; będą mieć więcej uczniów. No i na koniec: twierdzenie, że idzie o to, by młodzież szybciej zasiliła rynek pracy, jest bredzeniem propagandzisty. Biorąc pod uwagę nasze dotychczasowe doświadczenia w tej dziedzinie, owszem, absolwenci zasilą rynek pracy, ale na Zachodzie. Miejmy nadzieję, że miejsca przy zmywakach w Londynie poczekają!
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?