Makabrycznym odkryciem wstrząśnięci są mieszkańcy. Rodzina zamordowanego ma żal do prowadzących śledztwo. Jej zdaniem nie zrobili wszystkiego, żeby odnaleźć ich syna żywego.
Wczoraj cztery zastępy strażaków przeszukiwały zakamarki i krzaki przy posesji, na której znaleziono ciało byłego żołnierza. Na odcięte kończyny nigdzie nie natrafiono.
27-letni Sebastian K. był wysokim, wysportowanym mężczyzną. Zniknął 22 stycznia 2012 r. Wyszedł z domu około godz. 17. Miał jechać w poszukiwaniu pracy do Warszawy. Nie nawiązał już kontaktu z rodziną. Najbliżsi najpierw sami go szukali. 30 stycznia jego zaginięcie zgłosili na policję. Rodzina ma ogromny żal do prowadzących sprawę ich syna policjantów.
- Nie brali żadnych naszych uwag czy sugestii pod uwagę - mówi Małgorzata Kulik, matka Sebastiana. - Cały czas próbowano nam wmawiać, że syn żyje i bawi się. Mówiono nam, że widziano go w różnych miejscach, nawet ostatnio w Krakowie. Dopiero jak 5 marca zwróciliśmy się o pomoc do Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi , sprawa nabrała tempa. Gdyby nas słuchali choć trochę, to syna znaleźliby żywego już po trzech dniach, a nie dopiero teraz i w takim stanie - płacze matka.
Policja odpiera zarzuty.
- Już w początkowej fazie poszukiwań policjanci ustalili i sukcesywnie docierali do 26 osób, które utrzymywały kontakt z zaginionym - mówi Barbara Stępień, rzeczniczka policji w Opocznie. - W trakcie poszukiwań ustalano kolejne osoby. Zaginionemu zdarzało się wcześniej znikać na kilka dni z domu. Po wyjściu z zakładu karnego w październiku 2011 roku poznał właściciela posesji, u którego przebywał i pomagał mu w gospodarstwie.
Zwłoki byłego żołnierza znalazł w środę specjalnie wyszkolony do tropienia zwłok pies labrador, który ściągnięty został do Opoczna wraz z grupą ratownictwa specjalistycznego Ochotniczej Straży Pożarnej w Łodzi. Ciało leżało w studzience przykrytej żelaznym włazem. Żeby je wyciągnąć, strażacy musieli odkopać studzienkę.
Jerzy Kulik, ojciec zamordowanego, który był na oględzinach zwłok, z trudem wydobywa słowa.
- Czegoś takiego mogli dokonać wyjątkowi zwyrodnialcy - mówi. - Ciało było bez nóg i tak zmasakrowane, że tego nie da się opisać.
- Ci, co tak okaleczyli naszego syna, to musiały być jakieś bestie - dodaje matka zamordowanego.
W piątek przeprowadzono sekcję zwłok. Biegły ma stwierdzić, co było przyczyną i jak powstały obrażenia.
Współpraca: Marek Obszarny
CZYTAJ TEŻ:
Pies tropiący znalazł ciało poszukiwanego 28-latka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?