Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znany łódzki biznesmen uprawiał plantację z marihuaną

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Piotr Krzyzanowski
Na ławie oskarżonych zasiądzie 41-letni łódzki biznesmen, który zasłynął działalnością w branży samochodowej i gastronomicznej. Śledczy zarzucają mu uprawianie i posiadanie znacznej ilości środków odurzających. Razem z nim przed sądem stanie 45-letni wspólnik. Ich proces zacznie się w poniedziałek. Grozi im do 10 lat więzienia.

Do ich zatrzymania doszło w styczniu br. w Łodzi na Bałutach. Policjanci poinformowali wówczas, że drogą operacyjną dowiedzieli się o plantacji konopi indyjskich. Pojechali pod wytypowaną posesję i zaczaili się na „plantatorów”. W pewnym momencie pojawił się mężczyzna, który wszedł do obserwowanego budynku, wkrótce wyszedł, wsiadł do samochodu i odjechał. Po pewnym czasie stróże prawa zatrzymali go do kontroli drogowej. Kierowcą okazał się 41-letni przedsiębiorca. Podczas rozmowy policjanci poczuli od niego charakterystyczny zapach marihuany. Dlatego przeszukali zarówno jego, jak i dom, do którego miał klucze i który niedawno odwiedził.

Był to strzał w dziesiątkę. W budynku odkryto plantację konopi indyjskich, z których wyrabiana jest marihuana. Policjanci skrupulatnie wyliczyli, że w domu było 235 sadzonek marihuany będących w fazie kwitnienia, z których można by wytworzyć ponad 5 kg marihuany wartej na czarnym rynku prawie 207 tys. zł. Ponadto stróże prawa w domu z plantacją zabezpieczyli prawie 14 kg gotowej marihuany, zaś w domu 45-letniego wspólnika kolejne 2 kg środków odurzających. Według policji, odkryte narkotyki warte były 657 tys. zł.

Ruszyło śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonową Łódź – Bałuty. Śledczy ustali, że biznesmen i 45-latek znali się od wielu lat, ponieważ byli ze sobą spowinowaceni. I to właśnie 45-latek miał zaproponować przedsiębiorcy współpracę przy hodowli trefnych roślin. Wspólnicy ustalili, że na terenie posesji, którą 45-latek kupił po śmierci rodziców, będą uprawiali ziele konopi. Kupili sprzęt do uprawy, środki ochrony roślin i nasiona konopi indyjskich. Wśród sprzętu, w który została wyposażona nielegalna plantacja, były wentylatory, klimatyzatory, pochłaniacze wilgoci, rozpylacz – parownica oraz namioty typu growebox.

Podczas przesłuchania biznesmen przyznał się do winy. Wyjaśnił, że susz roślinny znaleziony w domu 45-latka pochodził z ich wspólnej uprawy. Według przedsiębiorcy, były to odpady nieprzeznaczone do sprzedaży, lecz do wytwarzania masła konopnego, które 45-latek posiadał na własne potrzeby. Biznesmen wyjaśnił, że jego wspólnik regularnie przyjeżdżał na plantację: średnio dwa – trzy razy w tygodniu. Potwierdził, że w domu z plantacją mogło być 235 roślin. Oznajmił, że w domu na pierwszym piętrze były rośliny, które się suszyły. Dlatego były rozłożone na suszarkach.

Drugi z oskarżonych, który – według policji – był już notowany za przestępstwa narkotykowe, w śledztwie nie przyznał się do winy. Potwierdził jedynie, że w swoim domu posiadał susz roślinny. Z wyjaśnień 45-latka wynikało, że gdy dowiedział się o chorobie matki, zaczął nadużywać alkoholu. Uznał, że lekiem na to uzależnienie może być olej z konopi. Ten był drogi. Dlatego na jego zakup pożyczał pieniądze od znajomych i od oskarżonego przedsiębiorcy. Swoje problemy alkoholowe chciał też leczyć marihuaną. Ta też była droga, a on nie miał pieniędzy. I wtedy 41-letni biznesmen miał mu zaproponować, że wynajmie od niego dom, za co będzie płacił jeden – dwa tysiące złotych miesięcznie. Umowa miała być ustna, a jej efekt był taki, że starszy oskarżony przekazał młodszemu klucze do domu, w którym potem policjanci odkryli plantację marihuany. Stąd sugestia 45-latka, że to biznesmen uprawiał konopie indyjskie. Ponadto starszy oskarżony oznajmił, że za wynajem domu przedsiębiorca dawał odpady marihuany, z których piekł sobie ciastka.

Śledczy nie dali wiary wyjaśnieniom 45-latka. W przeciwieństwie do zeznań biznesmena, które według prokuratury były spójne, jasne i logiczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki