Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ZOL-e w Łódzkiem segregują pacjentów. Nie chcą przyjmować biednych

Joanna Barczykowska
W Łódzkiem jest 25 zakładów opiekuńczo-leczniczych, w których znajduje się 1,1 tys. łóżek
W Łódzkiem jest 25 zakładów opiekuńczo-leczniczych, w których znajduje się 1,1 tys. łóżek Janusz Wojtowicz / Polskapresse
Zakłady Opiekuńczo-Lecznicze w regionie łódzkim nie chcą przyjmować chorych z niskimi dochodami. W ZOL-ach panuje niepisana reguła, żeby przyjmować pacjentów z jak najwyższą emeryturą lub rentą, ponieważ to z niej opłacany jest pobyt chorego.

W ZOL-ach, które mają podpisaną umowę z NFZ, nie ma minimalnej opłaty miesięcznej.

- Miesięczna opłata, zgodnie z prawem, to 250 proc. najniższej emerytury. Według ZUS wynosi ona 844,45 zł. Z tym, że opłata nie może być wyższa niż kwota odpowiadająca 70 proc. miesięcznego dochodu pacjenta - tłumaczy Anna Leder, rzecznik łódzkiego oddziału NFZ .

Jeśli np. do ZOL trafi osoba pobierająca wyłącznie zasiłek z MOPS w wysokości 529 zł , to ZOL otrzyma 370 zł, czyli znacznie mniej niż 250 proc. najniższej emerytury. Dlatego ZOL-om nie opłaca się przyjmowanie pacjentów z niską emeryturą lub zasiłkiem i dla tych chorych najtrudniej znaleźć miejsce.

Problem szczególnie widać w szpitalach, które mają oddziały zachowawcze, np. internę i neurologię.

- Mamy niestety wielu pacjentów, którzy leżą u nas miesiąc, a nawet dwa, nie dlatego, że wymagają tak długiej hospitalizacji, ale dlatego, że nie można dla nich znaleźć miejsca w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym. Jednocześnie stan zdrowia tych pacjentów nie pozwala na wypisanie ich do domu. W większości to starsi ludzie z bardzo niską emeryturą lub osoby, które żyją tylko z zasiłku. Zdarzają się też pacjenci bezdomni - mówi Kinga Zawadzka, pracownik socjalny z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Barlickiego. - To pacjenci, którzy wymagają pielęgnacji, a nie leczenia szpitalnego, dlatego jak najszybciej powinni trafić do ZOL. Najczęściej to pacjenci neurologiczni po udarach albo pacjenci z urazami kręgosłupa.

Potrzebują pielęgnacji, rehabilitacji i opieki. To wszystko mogliby dostać w ZOL, ale nie każdy znajduje tam miejsce.

W województwie łódzkim działa 25 zakładów opiekuńczo-leczniczych, w których znajduje się 1,1 tys. miejsc. Wszystkie to placówki niepubliczne, które mają podpisany kontrakt z NFZ.

Jedyny publiczny ZOL w regionie znajdował się w Wojewódzkim Szpitalu im. Biegańskiego w Łodzi. Zamknięto go rok temu, by w jego miejsce zorganizować nowy oddział szpitalny. Pracownicy socjalni i pielęgniarki środowiskowe z łódzkich szpitali przyznają, że z zamknięciem ostatniego publicznego zakładu, problem z biednymi pacjentami się powiększył.

- W "Biegańskim" przyjmowali wszystkich. Zawsze znalazło się tam miejsce, nawet jak ktoś żył tylko z zasiłku MOPS i nie miał rodziny. W niepublicznych zakładach jest trudniej - przyznaje pielęgniarka środowiskowa z łódzkiego szpitala.

W rozwiązaniu problemu chce pomóc łódzki oddział Narodowego Funduszu Zdrowia. Na początku roku dyrektor Jolanta Kręcka odwiedziła wszystkie ZOL-e w regionie. Okazało się, że w każdym były wolne miejsca. W związku z tym w Funduszu zorganizowano szkolenie dla pracowników socjalnych ze szpitali w regionie. Przeszkoleni mają skuteczniej szukać miejsc w ZOL-ach dla pacjentów.

- Pracownicy socjalni narzekali na słabą współpracę z zakładami, długi czas oczekiwania, niechęć do przyjmowania pacjentów bezdomnych, z niskimi dochodami. Wszystkim przekazaliśmy informacje dotyczące zasad kierowania i kwalifikowania do ZOL-i, a także poprosiliśmy o wypełnienie ankiet na temat problemów, jakie pojawiają się w komunikacji z zakładami - mówi Anna Leder. - Jesteśmy zdeterminowani, by uporządkować kwestię dostępności ZOL-i, w których leczenie opłaca NFZ. Będziemy stale monitorować dostępność, jakość opieki, a każdy sygnał o jakichkolwiek dopłatach będzie skutkował karą, aż do rozwiązania umowy włącznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki