Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zróbmy sobie referendum

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Matylda Witkowska Krzysztof Szymczak
Kto z nas nie zżymał się na widok kolorowego "pałacu dla jednorożców" pod Centralem, waginalnej fontanny pod Teatrem Wielkim albo lotniska, które generuje koszty, a trudno z niego gdzieś polecieć?

Tymczasem wielu inwestycji i kosztów można by było w Łodzi uniknąć, gdyby wcześniej zapytano o to łodzian w lokalnym referendum.

Łodzianie nigdy nie wypowiadali się w referendach o czymś poza odwoływaniem prezydenta miasta. Tymczasem gdyby poddać pod głosowanie ważne inwestycje i decyzje dotyczące miasta można by uniknąć protestów i płakania nad rozlanym mlekiem.

W takim referendum po raz pierwszy w historii wypowiedzieli się w niedzielę wrocławianie. Przeprowadzone z inicjatywy prezydenta miasta Rafała Dutkiewicza pozwoliło odpowiedzieć na pytania: Czy wrocławianie chcą w mieście metra? Czy chcą ograniczania ruchu samochodowego w centrum? Czy chcą w mieście międzynarodowych imprez sportowych i kulturalnych? Czwarte pytanie zgłosili, a potem wybrali sami wrocławianie. Największe poparcie zdobyła kwestia zwiększenia nakładów na rewitalizację kamienic i podwórek.
Referendum wrocławskie nie miało wymaganej 30 proc. frekwencji. Ale na jego podstawie dało się precyzyjnie ustalić, czego chcą mieszkańcy i jakie poparcie mają poszczególne opcje. Prezydent Dutkiewicz już zapowiedział, że wyniki będą dla niego wiążące. Z czasem będzie go można z tego rozliczać.

Referenda organizują też inne miasta. Krakowiacy rok temu wypowiadali się na temat organizacji olimpiady, budowy metra, rozwoju ścieżek rowerowych i monitoringu. W regionie łódzkim mieszkańcy niewielkiego Głowna pięć lat temu w referendum poparli przejęcie przez gminę gospodarki śmieciami.

Pomysły na referendalne pytania są niemal nieograniczone. Najczęściej dotyczą one likwidacji straży miejskiej, ale mieszkańcy Polski wypowiadali się m.in. o lokalizacji wysypisk niebezpiecznych odpadów, kopalni odkrywkowej, być może będzie też referendum na temat lotniska w województwie podlaskim.

W Łodzi za organizację referendów zabierają się nie władze miasta, ale ich przeciwnicy, a jedyną kwestią jaką poruszali, było odwołanie kolejnych prezydentów Łodzi. Żaden inny problem nie był w stanie zmobilizować mieszkańców do referendalnego działania. A spraw, w których mogliby decydować mieszkańcy jest zdecydowanie więcej.

Łodzianie często stawiani są przed faktami dokonanymi, dowiadując się o rozbudowie trasy W-Z czy przygotowaniach do budowy estakady nad skrzyżowaniem marszałków tuż przed rozpoczęciem robót.

Konsultacje w sprawie skrzyżowania marszałków. Eksperci skrytykowali pomysł wiaduktu

Kwestie tak istotne jak zamiana dworca Łódź Fabryczna na podziemny, remont trasy WZ, wprowadzenie uspokojonego ruchu w centrum, budowa stadionów miejskich, wprowadzenie bezkolizyjności skrzyżowania marszałków, zagospodarowanie Piotrkowskiej i placu Wolności, rozbudowa lotniska powinny być odpowiednio wcześniej omówione z obywatelami i przegłosowane w referendum.
Prowadzone przez miasto konsultacje społeczne nie zawsze są rozwiązaniem. W niektórych bierze udział zaledwie po kilkudziesięciu mieszkańców. Ich głosy zbierane w różny sposób nie zawsze są jednoznaczne, a bardziej widoczni i głośni są zwykle przeciwnicy.
Także konsultacje w ramach budżetu obywatelskiego nie wystarczą. To dobre rozwiązanie, ale ograniczone do niewielkich, osiedlowych projektów i 40 mln zł budżetu.

Idealnym rozwiązaniem byłaby demokracja prawie bezpośrednia w szwajcarskim stylu, gdzie mieszkańcy wypowiadają się kilkadziesiąt razy w roku, otrzymując od władz pakiety informacji zarówno od zwolenników jak i przeciwników projektu. Trudno mi sobie wyobrazić, by prezydent Hanna Zdanowska dostarczała mieszkańcom argumenty przeciwko swoim sztandarowym pomysłom. Także ze względu na koszty trudno urządzać w Łodzi referendum co miesiąc. Ale dobrze przemyślane pytania zadane raz w roku lub raz na kilka lat mogłyby wytyczyć ogólne ramy działania dla władz miasta.

Rządzący nie zawsze chcą się dzielić z mieszkańcami władzą. Ale jeśli nie chcą, obywatele mogą wystąpić z inicjatywą referendum sami. To dziwne, że w Łodzi, która słynie z siły ruchów miejskich, nikt jeszcze o referendum w sprawach gospodarczych nie wystąpił.

Dlatego apeluję: walczmy o referenda i możliwość decydowania o Łodzi. Jeśli tego nie zrobimy, zostanie nam narzekanie na złe decyzje władz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki