W czwartek (2 lipca) na wysokości ul. Piotrkowskiej 105, tuż pod Urzędem Miasta Łodzi, po raz kolejny dali znać o sobie żule, którzy od kilkunastu już miesięcy uprzykrzają życie bywalcom głównej ulicy miasta.
ZDJĘCIA I WIĘCEJ INFORMACJI - KLIKNIJ DALEJ
Tym razem agresywna i pijana w sztok blondynka wdała się w awanturę z jednym z biesiadników pobliskiego ogródka. Pijaczka wykrzykiwała wniebogłosy wulgaryzmy, była pewna siebie i nie przejmowała się tym, że zakłóca spokój przechodniom.
"Wyp...j! Ja policji się nie boję" - krzyczała napojona alkoholem kobieta.
O co poszło? - czytaj na następnej karcie
WIĘCEJ INFORMACJI I ZDJĘĆ - KLIKNIJ DALEJ
Jak wynika z relacji świadków pijana blondynka zaczepiła jednego z klientów pobliskiego ogródka piwnego. Kobieta prosiła o pieniądze. Mężczyzna ją zbył. Gdy wraz ze swoim chłopakiem (drugą z zatrzymanych osób) pijaczka stała się napastliwa, biesiadnik pchnął jej towarzysza. Wtedy kobieta wpadła w furię.
Czytaj więcej na następnej karcie
Głośne krzyki kobiety usłyszała Hanna Zdanowska, która jeszcze była w pracy (zbliżała się godz. 17). Pani prezydent wyszła przed budynek i pospiesznie zaczepiła przejeżdżający patrol straży miejskiej. Ostrymi słowami nakłoniła do natychmiastowej interwencji.
CO SIĘ WYDARZYŁO PÓŹNIEJ? KLIKNIJ DALEJ