Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ZUS uzdrowił łodziankę. Przykutej do łóżka kobiecie odebrano dodatek pielęgnacyjny

Alicja Zboińska
Kule, balkonik lub wózek inwalidzki to jedyna szansa, by chora kobieta mogła choć w niewielkim stopniu normalnie funkcjonować. Ale i z taką pomocą coraz trudniej jej chodzić
Kule, balkonik lub wózek inwalidzki to jedyna szansa, by chora kobieta mogła choć w niewielkim stopniu normalnie funkcjonować. Ale i z taką pomocą coraz trudniej jej chodzić Krzysztof Szymczak
Ciężko chora łodzianka od kilku lat jest przykuta do łóżka. Mimo to łódzki oddział ZUS uznał, że jest zdrowa i odebrał kobiecie dodatek pielęgnacyjny.

Łodzianka od 7 lat ma trudności z chodzeniem. Przeżyła dwa udary, zatorowość płucną, miała też operację stawów biodrowych, w konsekwencji czego założono jej protezy. Kobieta cierpi też na miażdżycę, chorobę nerek, otyłość patologiczną i nowotwór. Schorzenia przykuły ją do łóżka i z każdym miesiącem jest coraz gorzej. Ale nie zdaniem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, który po latach z dnia na dzień uzdrowił chorą i odbierał jej dodatek pielęgnacyjny.

- Mąż przygotowuje mi posiłki, lekarz przychodzi na wizyty domowe, nawet komisja lekarska przyjeżdżała do domu ze względu na stan mojego zdrowia. Większość nocy nie przesypiam z bólu przez swoje schorzenia - mówi rozżalona pani Grażyna. - Nie jestem w stanie samodzielnie się poruszać. Wstaję jedynie do toalety, do której idę z balkonikiem. Od czasu do czasu muszę też wyjść na spacer, ale do tego używamy z mężem wózka inwalidzkiego.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych I oddział w Łodzi w 2006 roku określił panią Grażynę jako osobę niezdolną do samodzielnej egzystencji. Przyznał jej tym samym 200 zł dodatku pielęgnacyjnego. Pieniądze kobieta w całości przeznaczała na leki i opatrunki, choć i tak dodatek nie pokrywał tych kosztów. Dokładała zatem pieniądze z niewysokiej emerytury. Od czasu przyznania pomocy stan zdrowia kobiety pogarszał się, dochodziły kolejne uporczywe dolegliwości, z którymi kobieta cały czas walczy.

Orzeczenie było ważne tylko do końca kwietnia tego roku. Komisja lekarska z zakładu ubezpieczeń odwiedziła zatem panią Grażynę na początku kwietnia. Na podstawie tej wizyty stwierdzono, że kobieta ozdrowiała i zgodnie z datą nowego obowiązującego orzeczenia, od 1 maja już "nie jest niezdolna do samodzielnej egzystencji".

Łodzianka nie może pogodzić się z tą decyzją.

- Lekarka nawet mnie nie zbadała. Dopiero po moim odwołaniu przyszedł inny lekarz, który jedynie zmierzył mi ciśnienie. Komisja doskonale zna mój stan zdrowia . Ale widocznie cudem ozdrowiałam, mimo że teraz mój lekarz skierował mnie do hospicjum - dodaje chora.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych w Łodzi tłumaczy w tej sprawie niewiele.

- Podstawą odmowy prawa do dodatku pielęgnacyjnego było orzeczenie o braku niezdolności do samodzielnej egzystencji - informuje Monika Kiełczyńska, rzeczniczka I oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych I Oddział w Łodzi. - Orzeczenie wydano w oparciu o analizę dokumentacji medycznej i bezpośrednie badanie ubezpieczonej, przeprowadzone przez lekarzy.

Sprawa trafiła do Sądu Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Pani Grażyna wspomina, że w rozmowie z pracownikami zakładu usłyszała, że w tej sytuacji może starać się o zasiłek z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

- Dlaczego mam starać się o 150 zł pomocy z MOPS, skoro dodatek z ZUS po prostu mi się należy. Przepracowałam ponad 25 lat między innymi w jednym łódzkich szpitali - kwituje pani Grażyna.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki