Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Związali swoje losy z elektrownią

Redakcja
Przyjechali z różnych stron Polski, połączyła ich praca na budowie największej elektrowni na świecie opalanej węglem brunatnym. Dzisiaj dzielą się wspomnieniami o początkach ich pobytu w przyszłej stolicy polskiej energetyki.

Krzysztof Kaczmarek

- Gdy 17 stycznia 1975 r. powstawały Kopalnia Węgla Brunatnego i Elektrownia Bełchatów pracowałem w Gminnej Szkole Zbiorczej w Widawie jako nauczyciel. Z całej Polski do Bełchatowa przyjeżdżały osoby, które chciały uczestniczyć w budowie kombinatu paliwowo-energetycznego. Ulice były rozkopane, wszędzie zalegała glina. Budowane były pierwsze bloki, kanalizacja dla miasta, później oczyszczalnia. Dyrekcja mieściła się w budynku mieszkalnym na osiedlu M. Konopnickiej w Bełchatowie oraz w barakach i leśniczówce w Biłgoraju.

13 września 1976 r. podjąłem pracę w Elektrowni Bełchatów w budowie. Było nas kilkadziesiąt osób. Pracowałem w Dziale Administracyjno-Gospodarczym i Transportu. Zajmowaliśmy się wszystkim: mieszkaniami, posiłkami regeneracyjnymi, obiadami, sprawami socjalnymi, transportem itd. W dziale były cztery osoby. Jednym z moich pierwszych zadań było wykonanie napisu Elektrownia Bełchatów w budowie. Kierowcy zrobili dużą tablicę metalową. Kupiłem litery szablonu. Pędzel, farba i do roboty. Obok trwały prace ziemne przy budynku głównym elektrowni. Było widać zebraną ziemię i maszyny wiercące otwory pod fundamenty, tzw. palowanie. Pojawiły się zarysy pylonów.

Pomiędzy Bełchatowem a Biłgorajem raz dziennie jeździł "tramwaj", najczęściej była to nysa. Mieliśmy też kilka samochodów marki UAZ i stara z budą, którego nazywaliśmy "Adelajdą". Z kierowcą trzeba było kontaktować się za pomocą dzwonka. Zimą musieliśmy się ciepło ubierać, bo w "Adelajdzie" było bardzo zimno. Na zapleczu pod gołym niebem powstały magazyny na potrzeby budowy. Plac został ogrodzony. Część materiałów przykryto plandeką, pozostałe zostały pod chmurką. Drogi dojazdowe wyłożone były płytami betonowymi, ale samochody - wywrotki brudziły wszystko gliną. Najgorzej było w czasie deszczu - trzeba było uważać wysiadając z samochodu, noga mogła wpaść do dziury i wówczas nie pomagały nawet gumowe buty.

Do pracy przyjeżdżały nowe osoby. Szukaliśmy dla nich kwater w pobliskich wioskach. W mieście pojawiły się przedsiębiorstwa budownictwa ogólnego, budujące bloki mieszkalne. Przybyło dźwigów, zaczęto budowę bloków. Wybudowano hotele i baraki dla pracowników.

W 1980 r. wydobyto na terenie kopalni pierwszy węgiel. Wówczas rozpocząłem pracę w Wydziale Szkolenia.

29 grudnia 1981 r. nastąpiła synchronizacja i włączenie do krajowego systemu energetycznego bloku nr 1 Elektrowni Bełchatów. Następne bloki ruszały w odstępach rocznych, a nawet krótszych. W 1984 roku do Elektrowni przyjechali pracownicy przyszłej Elektrowni Opole, którzy szkolili się na naszych blokach energetycznych do 30 września 1992 r. Podobne szkolenie przechodzili pracownicy Elektrowni Kozienice.

Jan Szczepaniak

- W 1975 roku pracowałem już drugi rok na budowie Huty Katowice. Z uwagi na to, że o budowie elektrowni było już głośno, latem wraz z moim kolegą przyjechaliśmy na rekonesans do Bełchatowa, z zamiarem podjęcia tutaj pracy. Na plac budowy dotarliśmy tzw. okazją. Niewiele wówczas zobaczyliśmy, gdyż był to czas wycinki lasu i prac niwelacyjnych. Po zgiełku i szaleńczym tempie prac dziesiątek firm na budowie huty, tutaj ujrzeliśmy obraz wręcz sielankowy - żółty piasek, lasy wokół i jeziorko torfowe oraz spychacze w tle.

Ostatecznie w Bełchatowie zostałem zatrudniony w lutym 1977 r. u Generalnego Wykonawcy budowy Elektrowni.

Z pracy, za którą otrzymałem wiele odznaczeń i wyróżnień, jestem zadowolony. Przepracowałem łącznie ponad 45 lat, z czego 31 w Elektrowni Bełchatów.

Marek Gatniejewski

- Pracę rozpocząłem w 1974 r. jako inspektor nadzoru gospodarki wodnej przy budowie najnowocześniejszej na owe czasy fabryki firanek "Miranda" w Turku. Praca ta utwierdziła mnie w przekonaniu, że drogą rozwoju dla młodego człowieka jest uczestniczenie w budowach największych obiektów w kraju. W ten sposób, wraz z małżonką, która pracowała w Elektrowni Adamów, znaleźliśmy się na budowie celulozowni. Jednak tęsknota za energetyką skłoniła nas w 1979 r. do powrotu do centrum Polski, gdzie powstawała Elektrownia Bełchatów. Rozpocząłem pracę w elektrowni na stanowisku specjalisty ds. urządzeń ogólno-elektrownianych. Po trzech latach pracy w tym dziale zostałem starszym mistrzem ds. remontów gospodarki wodnej. Od 1986 r. kieruję gospodarką wodną elektrowni, a od 2008 r. również odsiarczaniem spalin. Uczestniczyłem przy budowie i rozruchu obiektów pomocniczych związanych z wodą i ściekami oraz wszystkich bloków energetycznych, łącznie z budową nowego bloku nr 14. Brałem udział w pracach Klubu Motorowego "Energetyk" i pierwszym zarządzie ogródków działkowych "Stokrotka". Działam w organizacjach SIMP i SEP. Zostałem mistrzem racjonalizacji województwa piotrkowskiego.

Za pracę zawodową oraz działalność społeczną zostałem odznaczony dwukrotnie Srebrnym, a raz Złotym Krzyżem Zasługi. W tym roku przechodzę na emeryturę.

Elżbieta Osińska

- 15 lutego 1979 r. roku rozpoczęłam pracę w ówczesnej fabryce Zamech Elbląg na stanowisku inspektora ds. realizacji turbin. Zajmowałam się między innymi wysyłką turbin o mocy 360 MW do Opola i Bełchatowa. W listopadzie 1979 r. przyjechałam do Elektrowni Bełchatów z aneksem na przesunięcie terminu dostawy turbiny 360 MW. Ogromny plac budowy zrobił na mnie wtedy wielkie wrażenie i dlatego od 2 stycznia 1980 r. podjęłam pracę w Elektrowni Bełchatów w budowie w Dziale Kompletacji Dostaw. Od 2011 r. jestem kierownikiem działu administracji.

W latach 1997 - 2007 brałam udział jako członek komisji przetargowej w wyborze wykonawcy instalacji odsiarczania spalin dla bloków 5, 6, 7, 9, 3, 4, natomiast w latach 2002 - 2004 uczestniczyłam jako członek w komisji przetargowej w wyborze wykonawcy bloku 858 MW.

Od 1980 roku jestem członkiem SEP i SIMP.

Stanisław Szlenk

- 17 stycznia 1975 roku, czyli 40 lat temu, było bardzo głośno o nowej inwestycji, jaką była budowa Elektrowni Bełchatów. Przedsięwzięcie to wiązało się z nowymi miejscami pracy w największej elektrowni w Polsce i w Europie.

W tym czasie odpracowywałem stypendium fundowane wówczas w ZSM "POLMO" w Praszce oraz refundację w Zakładzie Realizacji Inwestycji Cementownia "Warta II" w budowie Działoszyn na stanowisku specjalisty ds. dozoru maszyn.

W 1978 r. starałem się o pracę w Elektrowni Bełchatów, wtedy jeszcze w budowie. Pamiętam, że dyrekcja mieściła się wówczas w piętrowym budynku w Bełchatowie. Młoda urzędniczka oznajmiła mi, że jeszcze nie ma przyjęć do pracy. Jednak 1 września 1993 r. zatrudniono mnie jako specjalistę konstruktora. Obecnie jestem kierownikiem robót.

We wrześniu tego roku kończę ten ważny etap życiowy - etap pracy zawodowej i odchodzę na emeryturę.

Przepracowałem nieprzerwanie ponad 42 lata, w tym 22 lata w samej elektrowni.

Pracę w elektrowni będę miło wspominać, dała mi możliwość podniesienia kwalifikacji zawodowych, poznania wielu ludzi i nawiązania współpracy, a także przyjaźni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki