Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ZWiK uratuje zabytkowe łódzkie studnie

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Pracownicy ZWiK zdemontowali dwie zabytkowe studnie, które zostaną odnowione. Jedna z nich ozdobi park Staromiejski, który zostanie poddany gruntownej renowacji.

Dwie zabytkowe studnie uratowali pracownicy Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Łodzi. Chodzi o okazałe żeliwne mechanizmy do ręcznego czerpania wody.

Kiedyś takie studnie można było spotkać przy licznych ulicach i na podwórkach. Szacuje się, że w czasach ich świetności, czyli w okresie międzywojennym, w Łodzi było cztery tysiące studzien. Z czasem - w miarę budowy sieci wodociągów - zaczęto je likwidować, tak że dzisiaj stanowią dużą rzadkość i atrakcję turystyczną.

Można stwierdzić, że dwie wspomniane studnie, stojące na łódzkich podwórkach, w ostatniej chwili zostały zdemontowane, bo interesowali się nimi złomiarze. Jedna z nich została już odnowiona przez pracowników ZWiK, natomiast druga czeka na „lifting”.

- Plan jest taki, że jedna studnia zostanie zaopatrzona w osłonę i trafi do parku Staromiejskiego, który zostanie poddany gruntownej renowacji. Żeliwna studnia będzie swego rodzaju symbolem życia, które toczyło się w tej najstarszej części miasta. Do II wojny światowej na terenie obecnego parku stały domy, a ich lokatorzy korzystali ze studni na podwórkach. Nasza studnia będzie czynna, gdyż zostanie podłączona do sieci wodociągowej. Jeśli chodzi o drugi mechanizm studzienny, to będzie on eksponowany na terenie naszej siedziby przy ul. Wierzbowej - wyjaśnia Miłosz Wika, rzecznik prasowy ZWiK.

Przypomnijmy, że to już kolejna tego typu akcja pracowników ZWiK, którzy wcześniej uratowali dwie stylowe, zabytkowe studnie: na placu Wolności i przy ul. Lodowej 110.

Na początku XX wieku Łódź liczyła około 600 tys. mieszkańców, którzy - wobec braku sieci wodociągowej - zmuszeni byli korzystać z płytkich studni. Woda z nich często nie nadawała się do picia, ponieważ była skażona bakteriami pochodzącymi z nieszczelnych dołów kloacznych i ulicznych rynsztoków, do których trafiały też ścieki chemiczne z fabryk.

Nic więc dziwnego, że z powodu skażonej wody w mieście często wybuchały epidemie cholery. Ponadto mieszkańcy chorowali na czerwonkę i dur brzuszny. Dlatego ruszyła budowa kanalizacji, a potem przystąpiono do budowy wodociągów, które powstały po II wojnie światowej.

- Publiczne i prywatne studnie często wysychały i trzeba je było pogłębiać. Poziom wód podziemnych w Łodzi gwałtownie się obniżał, ponieważ fabrykanci w sposób rabunkowy eksploatowali zakładowe studnie głębinowe. Rozwijająca się dynamicznie produkcja włókiennicza wymagała coraz większej ilości wody. Dlatego jeszcze na początku lat 70. XX stulecia w wyniku decyzji administracyjnych ograniczano w mieście jej zużycie - zaznacza Miłosz Wika.

Ślady po dawnych studniach do dziś można spotkać na podwórkach w śródmieściu. Zostały po nich włazy metalowe, pod którymi były ujęcia wody. Natomiast ręczne, żeliwne, kołowe napędy do czerpania wody to dzisiaj prawdziwa rzadkość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki