W Urzędzie Miasta Łodzi od poniedziałku toczą się negocjacje przedstawicieli Wydziału Edukacji UMŁ (na zdjęciu kierująca nim Berenika Bardzka) z dyrektorami szkół, którzy sprzeciwiają się magistrackiemu planowi zwolnień pracowników niepedagogicznych. Negocjacje wymogli szefowie szkół, ale ich sukces jest połowiczny, bo ze strony UMŁ nie bierze w nich udziału, ani Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi, ani jej zastępczyni odpowiedzialna za edukację – Małgorzata Moskwa-Wodnicka.
Urzędnicy argumentują, iż winny zapowiedzianej redukcji jest obecny rząd, bo jego subwencja oświatowa na łódzką oświatę jest niedoszacowana o pół miliarda złotych rocznie. W odpowiedzi w poniedziałek pod siedzibą UMŁ głos zabrali m.in. Radosław Marzec i Tomasz Anielak, miejscy radni PiS, oraz Piotr Cieplucha, szef Solidarnej Polski w okręgu łódzkim (na zdjęciu wśród m.in. związkowców "Solidarności"). Pytali oni m.in., czemu magistrat ogłosił plan zwolnień nagle – dopiero teraz, skoro wysokość subwencji oświatowej dla Łodzi była znana już pod koniec 2020 r. Zdaniem tych pytających, wysokością subwencji nie można tłumaczyć cięć, bo ta (rok do roku) jest wyższa, a według przepisów prawa nie stanowi całości środków potrzebnych do utrzymania przez miasto placówek (co jest zbieżne z opinią Waldemara Flajszera, łódzkiego kuratora oświaty, czyli przedstawiciela rządu w terenie).