W połowie 2014 roku policjanci Wydziału do walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku ustalili, że dyrektor jednej z białostockich szkół policealnych może przyjmować korzyści majątkowe od swoich podwładnych.
Zobacz koniecznie: Podejrzana o korupcję dyrektorka ciągle na stanowisku. Jest w PO (wideo)
Ustalenia policjantów wskazywały, że proceder ten trwa od blisko 10 lat. Mundurowi postawili 50-latce osiem zarzutów dotyczących przyjmowania korzyści majątkowych, w związku z czym kobieta została zawieszona w czynnościach służbowych i decyzją prokuratury zastosowany został wobec niej policyjny dozór i zakaz zbliżania się do szkoły i świadków.
Aferę w szkole policealnej opisaliśmy w lipcu 2014 roku, po tym, jak przyszła do nas grupa pracowników. Kobiety były wystraszone, prosiły o anonimowość. Opowiadały, że napisały skargę do marszałka Jarosława Dworzańskiego, któremu podlega szkoła. Urzędnicy przekazali pismo do CBA, które uznało, że sprawą powinna się zająć prokuratura. Wówczas w szkole posypały się zwolnienia. W ciągu dwóch miesięcy dyrektorka zwolniła siedem osób.
Dyrektorka kazała nam nakładać krótkie spódnice i zabawiać gości. A kiedy przyznała nagrody, to każdy musiał oddać jej połowę. Poza tym straszyła nas i wyzywała od najgorszych.
Czytaj więcej: Wyrzuciła nas na bruk, bo powiedzieliśmy dosyć szykanom
Była dyrektorka szkoły policealnej w Białymstoku pracuje teraz w innej placówce, gdzie zajmuje się dziećmi niepełnosprawnymi.
Źródło: TVN24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?