Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zychowicz: Przez błędy Piłsudskiego mieliśmy w Polsce komunizm. Traktat ryski był IV rozbiorem RP

Karolina Sarniewicz
10.07.2013 warszawa piotr zychowicz - historyk autor ksiazki obled 44........fot bartek syta
10.07.2013 warszawa piotr zychowicz - historyk autor ksiazki obled 44........fot bartek syta Bartek Syta
- Piłsudski podczas wojny polsko-bolszewickiej dwukrotnie stanął przed szansą zniszczenia komunizmu. I dwukrotnie z niej nie skorzystał - mówi Piotr Zychowicz, historyk i publicysta, w rozmowie z Karoliną Sarniewicz.

Jaka misja przyświecała pisaniu książki o tajnym porozumieniu Piłsudskiego i Lenina?
Do jej napisania zainspirowała mnie powieść wybitnego polskiego pisarza i mojego idola Józefa Mackiewicza. Mowa o "Lewej wolnej", wielkiej epopei o wojnie polsko-bolszewickiej. Mackiewicz stawia w niej tezę, że podczas wojny polsko-bolszewickiej mogliśmy osiągnąć znacznie więcej, niż osiągnęliśmy.

Czyli co?
Mackiewicz uważał, że mogliśmy zniszczyć bolszewizm. Uratować świat przed komunizmem. Teza ta - odkąd wiele lat temu przeczytałem "Lewą Wolną" - nie dawała mi spokoju. Komunizm uśmiercił na całym świecie co najmniej 100 mln istnień ludzkich. Czy Polacy mogli powstrzymać ten koszmar? Zacząłem badać tę sprawę i doszedłem do wniosku, że Józef Mackiewicz miał świętą rację. Rzeczywiście, podczas wojny polsko-bolszewickiej stanęliśmy przed olbrzymią historyczną szansą. Od Polaków zależały nie tylko losy Polski i Europy Wschodniej, ale też losy świata. Gdyby reżim bolszewików został zniszczony, a Lenin powieszony na latarni, dzieje naszej planety popłynęłyby zupełnie innym korytem. Świat bez komunizmu byłby lepszym miejscem. Przypomnienie Polakom o tej zapomnianej, a piekielnie interesującej sprawie, wydało mi się ważne. Dlatego napisałem "Pakt Piłsudski-Lenin".

Więc cała wina za to, że tych bolszewików nie pokonano, leży po stronie Piłsudskiego?
Piłsudski jest bohaterem Polski, ale niewiele zabrakło, żeby został bohaterem świata. Podczas wojny polsko-bolszewickiej dwukrotnie stanął przed szansą na zniszczenie komunizmu. I dwukrotnie z tej szansy nie skorzystał. Pierwszy raz było to latem i jesienią 1919 r., kiedy sytuacja reżimu bolszewików stała się rozpaczliwa. Czerwoni toczyli wojnę na kilku frontach. Na rogatkach Piotrogrodu stała biała armia generała Judenicza, w rejonie Archangielska walczyła armia generała Millera, na Syberii z bolszewikami bił się admirał Kołczak, a od południa na Moskwę nacierała najsilniejsza armia białych dowodzona przez gen. Antona Denikina. Co więcej, całe terytorium opanowane przez czerwonych znajdowało się w ogniu chłopskich rebelii, a na zachodzie ciągnął się front polski, na którym stała potężna, licząca 600 tys. żołnierzy armia Rzeczypospolitej.

W czym miało to pomóc?
Lenin, Trocki, Dzierżyński i inni przywódcy sowieccy byli przekonani, że rewolucja zostanie zdławiona w ciągu kilku tygodni i już szykowali się do przejścia do podziemia. Upadek czerwonej Moskwy wydawał się pewny. Lenin podjął jednak desperacką próbę ratunku. Posłał do Polski swojego tajnego emisariusza Juliana Marchlewskiego, znanego polskiego działacza bolszewickiego. Marchlewski podjął sekretne rozmowy z przedstawicielami Piłsudskiego w Mikaszewiczach. W imieniu Lenina poprosił, żeby Polacy wstrzymali działania zaczepne wymierzone w czerwonych. Żeby zamrozili swój front.

Po co?
Żeby bolszewicy mogli przerzucić swoje siły z zachodu przeciwko nacierającemu na Moskwę Denikinowi. Piłsudski wyraził na to zgodę. Polski front został zamrożony, Piłsudski surowo zakazał wojsku iść dalej na wschód. Bolszewicy tak jak zamierzali, przerzucili swoje elitarne jednostki na południe - między innymi słynną dywizję łotewską - i rzutem na taśmę rozbili armię Denikina. Uratowali Moskwę i uciekli spod gilotyny. W ten sposób Piłsudski uratował bolszewizm.

Dlaczego właściwie to zrobił?
Sytuacja była niesamowita. Rosja pogrążyła się w kolejnej wielkiej smucie i Polska stała się w Europie Wschodniej czynnikiem decydującym. Od Piłsudskiego zależało, kto zwycięży w wojnie domowej w Rosji - biali czy czerwoni. Dla naczelnika państwa sojusz z białymi był jednak psychologicznie niemożliwy. Przez całe swoje dorosłe życie walczył on w ramach ruchu rewolucyjnego z caratem, z reakcyjną Rosją. Myśl, że mógłby jej teraz pomóc. była dla niego nie do zaakceptowania. Z dwóch Rosji wolał czerwoną. Kluczową przyczyną jego decyzji nie były jednak ideologiczne uprzedzenia, ale polityczna kalkulacja. Józef Piłsudski uważał, że bolszewicy to chaos, czynnik osłabiający Rosję. Że czerwona Rosja będzie dla polski mniej groźna niż biała.
To było błędne założenie?
Jestem głęboko przekonany, że błędne. Rosja była klasycznym przeciwnikiem Rzeczpospolitej od kilkuset lat, toczyliśmy z nią wiele wojen. Raz my, raz oni byli górą. Bolszewizm był tymczasem czymś zupełnie nowym. Ta ludobójcza, totalitarna ideologia dybała nie tylko na nasze terytorium, ale również na duszę narodu polskiego. Skala czerwonego terroru była zupełnie nieporównywalna z represjami carskimi. Operacja polska NKWD, 17 września, Katyń, deportacje Polaków do łagrów, zbrodnie PRL. Polskie ofiary bolszewizmu poszły w setki tysięcy. Nie ma wątpliwości, że to czerwona Rosja była dla nas zagrożeniem o stokroć większym niż biała. W 1920 r. należało wesprzeć tę ostatnią. Można to porównać do sytuacji, kiedy na domu sąsiada zaczyna palić się strzecha. Nawet jeśli się tego sąsiada bardzo nie lubi, warto mu pomóc w opanowaniu pożaru. Bo istnieje zagrożenie, że płomienie przeskoczą na nasz własny dom.

Ale mimo to nie jest tak, że w swojej książce nie zostawia Pan na Piłsudskim suchej nitki, jak robił Pan z bohaterami swoich poprzednich książek. Jest Pan łaskawy w ocenie jego postępowania.
W Polsce przywykło się pisać historię w sposób czarno-biały. Jak bajkę dla dzieci, w której są tylko dobre i złe postacie. W takim komiksowym ujęciu nie ma miejsca na prawdę. W prawdziwym życiu jest bowiem tak, że jeden człowiek może mieć przebłyski geniuszu, podejmować fenomenalne decyzje, ale w innej sytuacji może popełnić fatalny błąd. Józef Piłsudski ma olbrzymie zasługi dla Rzeczypospolitej, ale moim zdaniem w czasie rozgrywki z Leninem jego kalkulacje okazały się chybione. W dodatku ten błąd powtórzył.

Kiedy?
Ocalenie bolszewizmu jesienią 1919 r. przyniosło Rzeczpospolitej katastrofalne skutki. Po pokonaniu Denikina i uporaniu się z białymi bolszewicy natychmiast całą swoją potęgę rzucili przeciwko Polsce. Pod koniec 1919 r. nie chcieliśmy iść na Moskwę, a już w sierpniu 1920 r. mieliśmy czerwonych pod Warszawą. Zagrożona była sama egzystencja narodu polskiego. Całe szczęście udało się wygrać Bitwę Warszawską, a we wrześniu dobić bolszewików w bitwie nad Niemnem. Armia bolszewicka uległa wówczas rozpadowi. Wojsko Polskie gnało z zawrotną szybkością na wchód, nie napotykając większego oporu ze strony zdemoralizowanego nieprzyjaciela.

Czerwoni po prostu rozłazili się na wszystkie strony. Ku ogólnemu zaskoczeniu w połowie października 1920 r. wstrzymano jednak dalszą ofensywę. Sytuacja była tymczasem identyczna jak w roku 1919 r., bo na południu Rosji bolszewików bił biały generał Piotr Wrangel zwany Czarnym Baronem. Oferował on Polsce sojusz antybolszewicki, ale Polska tę propozycję odrzuciła. Mimo, że współdziałanie polsko-rosyjskie niechybnie przyniosłoby kres reżimowi Sowietów. Polski front jednak znowu stanął, bolszewicy znowu przerzucili resztki swoich wojsk przeciwko Wranglowi i ostatecznie pobili białych. To był koniec kontrrewolucji i wojny domowej. W historii Rosji rozpoczął się straszliwy okres totalitarnych, zbrodniczych rządów bolszewickich, które po 20 latach miały się rozlać na całą Europę Wschodnią. Również Polskę.

Czy skoro Piłsudski i Lenin zawarli tajne porozumienia, można jakkolwiek wnioskować, że Bitwa Warszawska była ustawiona?
Nie, skądże. Porozumienie, jakie obaj przywódcy zawarli ze sobą w Mikaszewiczach, było porozumieniem doraźnym, które było wymierzone w białą armię Antona Denikina. Obie strony traktowały je w sposób instrumentalny. To porozumienie wygasło w naturalny sposób w momencie, w którym Denikin został zniszczony. Na placu boju pozostali wówczas tylko Polacy i czerwoni. Konfrontacja była nieunikniona.

W książce bardzo ostro ocenia pan kończący wojnę polsko-bolszewicką traktat ryski. Dlaczego?
Podpisany w 1921 r. traktat ryski uważam za IV rozbiór Polski. Nową targowicę, zdradę i hańbę. Jego rocznicę powinniśmy obchodzić jako dzień żałoby narodowej. Zwycięstwa osiągnięte na polach bitew przez wojsko polskie zostały bowiem całkowicie zmarnowane przez naszych negocjatorów. W Rydze wzięli oni od pokonanych bolszewików mniej terytoriów, niż ci chcieli nam oddać! Świadomie pomniejszyli Rzeczpospolitą. Oddali Mińsk, Słuck, Żytomierz, Kamieniec Podolski i setki innych miast, miasteczek i wsi Rzeczypospolitej. Rzucili na pastwę sowieckiej dziczy olbrzymie połacie naszego terytorium i 1,5 mln naszych rodaków.

Co się stało z tymi ludźmi?
Ich los był straszliwy. Wściekłość wywołana klęską pod Warszawą bolszewicy wyładowali właśnie na tych Polakach. Ci ludzie byli mordowani, deportowani na Sybir, torturowani i więzieni. Zepchnięto ich w otchłań nędzy. Polskie kościoły zostały zburzone. 60 tys. Polaków zginęło w trakcie Wielkiego Głodu, ponad 200 tys. padło ofiarą operacji polskiej NKWD w latach 1937-1938. To było regularne, niezwykle brutalne ludobójstwo. Nasi rodacy ze wschodu z żalem patrzyli w kierunku Rzeczypospolitej, która - mimo militarnego zwycięstwa - porzuciła ich na pastwę bolszewickich katów. Moim zdaniem to była hańba.

Piotr Zychowicz
ur. 1980, polski historyk. W latach 2000-2012 dziennikarz "Rzeczpospolitej", od 2013 r. zastępca redaktora naczelnego tygodnika "Do Rzeczy" i redaktor naczelny miesięcznika "Historia Do Rzeczy".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zychowicz: Przez błędy Piłsudskiego mieliśmy w Polsce komunizm. Traktat ryski był IV rozbiorem RP - Portal i.pl

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki