Urodzonym w czasie wojny polskim dzieciom nadawano imiona tylko ze specjalnie przygotowanej listy, na drugie imię dostawali obowiązkowo Kazimierz, Kazimiera i Zofia. Już w 1945 roku ukazało się rozporządzenie, które dawało możliwość zmiany imion narzuconych przez okupantów.
Ruszyły też łódzkie kina. Na przykład „Bałtyk” zapraszał na „Tęcze”, „Przedwiośnie”, na film dokumentalny o bitwie pod Stalingradem. Ale już w lipcu kina w Łodzi pokazywały na seansach przygotowane przez Polską Kronikę Filmową sprawozdania z kolejnej sesji Krajowej Rady Narodowej. U „Śpiewaków”, czyli w sali przy ul. 11 Listopada wystawiano sztukę Michała Bałuckiego „Radcy pana Radcy”. Ale przedstawienie mogli obejrzeć tylko szczęśliwi posiadacze zaproszeń.
Gazety podawały też instrukcje jak przyrządzić mleko w proszku, które przydzielone zostało łodzianom na sierpniowe kartki. Pochodziło z darów UNRY. „Jeśli mleka jest więcej, to należy rozpuścić je w litrze przegotowanej, oziębionej wody - instruowano. - Należy mieszać tak długo jak otrzyma się roztwór podobny do śmietany, bez grudek, po czym dodać 9 litrów przegotowanej wody i dobrze wymieszać. Naczynie z mlekiem należy trzymać stale zamknięte, w miejscu ciemnym, suchym i przewiewnym”.
Tymczasem Rada Narodowa Miasta Łodzi podejmowała pierwsze decyzje co do zmiany nazw ulic w mieście. I tak patronem ul. Przejazd został Ignacy Daszyński. Ulicę Cegielnianą zmieniono na Jaracza. Patronem jeden z ulic miał też zostać Janusz Michałowicz, lekarz-społecznik, twórca sportu robotniczego w Polsce.
Akademia Służby Publicznej organizowała kurs wiedzy o Ziemiach Odzyskanych. Kierowany był głównie do nauczycieli, ale być może korzystali z niego także ci, którzy chcieli tam wyjechać i rozpocząć nowe życie. Ale łodzianie woleli pozostać w swoim mieście...