Klienci restauracji Zjadalnia pod Aniołami na łódzkiej Retkini chcą dać pracę wykończonej lockdownem właścicielce lokalu. Zbierają pieniądze na wigilie charytatywne dla potrzebujących. Dzięki temu restauratorka będzie mieć pracę, a bezdomni i samotne matki - ciepłą i pyszną wieczerzę wigilijną.
CZYTAJ DALEJ>>>
Restauratorka z Łodzi w kłopotach przez drugi lockdown
Pani Małgorzata Witkowska, właścicielka Zajadalni pod Aniołami na łódzkiej Retkini przez lata wydawała głodnym zupy, wspierała swoim jedzeniem instytucje charytatywne, wprowadziła zawieszone obiady dla potrzebujących. Teraz z powodu pandemii sama znalazła się w trudnej sytuacji.
Nie wydaje już obiadów na miejscu, a dowozów jest bardzo mało.
- Wielu moich klientów to osoby starsze, które nie zdecydują się zamówić jedzenia na wynos przez internet lub po prostu boją się wyjść z domu – mówi restauratorka.
CZYTAJ DALEJ>>>
Na dodatek czekają ją kolejne wydatki. Od 1 stycznia w takie lokale będą musiały mieć kasę fiskalną online. Jej koszt to kilka tysięcy złotych. A w dalszej perspektywie są kolejne zmiany przepisów, do których trzeba się dostosować, m.in. zakaz używania niektórych opakowań.
- Przyszła mi przez głowę myśl, żeby zamknąć lokal – mówi Małgorzata.
CZYTAJ DALEJ>>>
Wyjście z sytuacji znalazła Ewelina Jaśkiewicz, stała klientka.
- Pani Małgorzata ma złote serce. Pomagała wielu osobom, teraz trzeba pomóc jej – mówi.
Pani Małgorzata nie chciała pieniędzy za darmo. Dlatego klientka postanowiła znaleźć jej pracę. Namówiła kilka organizacji na przyjęcie ugotowanej w Zjadalni wieczerzy wigilijnej. Dzięki temu restauratorka będzie mieć zajęcie, a podopieczni schroniska dla bezdomnych, domu samotnej matki i jednego z łódzkich domów dziecka będą mieć ciepłą i pyszną wigilię.
CZYTAJ DALEJ>>>