Droga rowerowa przy kościele św. Anny w Łodzi kolejny raz idzie do poprawki. Okazało się, że kierowcy mieszczą się między słupkami i wjeżdżają na dziko w al. Śmigłego-Rydza.
CZYTAJ DALEJ>>>
.
Historia poprawek organizacji ruchu rowerowego na ul. Śmigłego-Rydza w rejonie kościoła św. Anny nie ma końca. Zarząd Inwestycji Miejskich wykonał ich już kilka, w planach jest kolejna.
Tym razem okazało się, że barierki ustawione, by zapobiegać korzystaniu z drogi dla rowerów przez kierowców mają taki rozstaw, że spokojnie przejedzie między nimi samochód osobowy. Sprawa wyszła na jaw, gdy spadł śnieg, na którym doskonale widoczne były liczne ślady opon.
- Wiemy o tej sytuacji, dlatego planujemy wprowadzić dodatkowe zabezpieczenia, aby uniemożliwić nielegalne wjazdy samochodów - informuje Małgorzata Loeffler, rzeczniczka prasowa ZIM.
CZYTAJ DALEJ>>>
.
Problem z tym miejscem ciągnie się od jesieni ubiegłego roku, gdy oddano do użytku nową drogę rowerową po wschodniej stronie al. Śmigłego-Rydza. Jednak została ona przy kościele św. Anny przerwana, a rowerzystom wyznaczono półkilometrowy objazd kościoła. Mieli oni jechać aż do Tatrzańskiej i z powrotem, częściowo po kocich łbach. Powodem takiego rozwiązania były obawy proboszcza, że rowerzyści będą wpadać na wychodzące z kościoła dzieci i seniorów. Dzięki objazdowi zabytkowy kościół zyskał też marmurowy chodnik.
CZYTAJ DALEJ>>>
.
Jednak okazało się, że rowerzyści nie chcą jeździć objazdem. Najpierw postawiono więc tablicę przypominającą o konieczności prowadzenia roweru, ale potem ją zdjęto. Przed kościołem utworzono ciąg pieszo-rowerowy, by cykliści nie musieli schodzić z rowerów.
Ale asfaltowy skręt w ulicę Wacława przygotowany z myślą o rowerzystach okazał się wygodnym, nielegalnym wjazdem w al. Śmigłego-Rydza. Parafianie zaczęli narzekać, że kursy kierowców w tym miejscu też są niebezpieczne. Aby temu zapobiec przy skręcie ustawiono barierki. Teraz będą one uzupełniane.
ZDJĘCIA>>>>
.