Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że problem przeciekającego dachu jest znacznie poważniejszy, niż wyjaśnia PKP PLK. Pracownicy kolei twierdzą, że jest przynajmniej kilka powodów, dla których dotąd nie naprawiono nieszczelnego dachu. Pierwszym jest biurokracja. Inwestor, czyli kolej, pisze pisma do inżyniera projektu i wykonawcy, ten do podwykonawcy, a on tłumaczy się, że producent uszczelek przysyła wadliwy towar. Druga przyczyna polega na tym, że ekipy remontowe wchodzą na dach, naprawiają uszczelki, ale po jakimś czasie znów cieknie woda. Pojawiają się opinie, że trzeba wymienić całe fragmenty dachu, a nie tylko uszczelki. Kolejną przyczyną usterek na dachu są zatkane odpływy wody. Wpływ ma na to wyburzana kamienica po sąsiedzku z dworcem. Pył osiada na dachu i z deszczem spływa, zatykając kanały odprowadzające.
Na dachu dworca ułożono 10 tys. szklanych trójkątów. Część jest przezroczysta, część matowa. Oprócz gumowych uszczelek jest też masa plastyczna, która miała zapobiegać przeciekaniu.
Na dworcu Łódź Fabryczna przecieka dach. Od chwili otwarcia obiektu nikt nie może poradzić sobie z tą usterką, chociaż ekipy remontowe pracują na dachu. Na dworcu są wiadra, służby z mopami i informacje, że jest ślisko. Podróżnych żadne tłumaczenia nie interesują.
Na dworcu Łódź Fabryczna przecieka dach. Od chwili otwarcia obiektu nikt nie może poradzić sobie z tą usterką, chociaż ekipy remontowe pracują na dachu. Na dworcu są wiadra, służby z mopami i informacje, że jest ślisko. Podróżnych żadne tłumaczenia nie interesują.