Wydawało się, że w nowoczesnym Orientarium ludzie będą przeszkadzać zwierzętom mniej. Przestronne wybiegi zostały zaaranżowane w bezpieczny sposób, a zwierzęta odgrodzone są od zwiedzających przezroczystymi taflami. Wyższe ceny biletów powinny odstraszać przypadkowych gości. Ale w majówkę pawilon odwiedzili obrońcy zwierząt ze szczecińskiej inicjatywy Basta. Swoje wrażenia opisali na profilu „Nie chodzę do zoo” na Facebooku. Ich zdaniem z 10 tys. gości dziennie, którzy przewijali się przez pawilon w pierwszych dniach wielu nadal nie zachowywało się właściwie.
„Widzieliśmy wiele osób, które pukają w szyby lub szturchają kraty. Wiele z nich wołało zwierzęta lub wydawało dźwięki, żeby zwrócić uwagę zwierząt i zrobić dobre zdjęcie” - napisali aktywiści. Zauważyli też, że w strefie oceanarium, gdzie jest zakaz robienia zdjęć z lampą błyskową wiele osób ich używało. Organizacja nie ukrywa, że generalnie jest przeciwna trzymaniu zwierząt w zoo i prezentowaniu ich ludziom. Zdaniem działaczy dla ochrony zagrożonych gatunków lepsze byłyby rezerwaty, azyle dla dzikich zwierząt czy ochrona ich naturalnych siedlisk.
Zoo się z tym nie zgodziło. - To normalne, że w ogrodzie zoologicznym przebywają ludzie i obserwują zwierzęta – odpowiadała na te zarzuty Paulina Klimas-Stasiak.
Żeby tylko przebywali i obserwowali. Ale często na tym nie poprzestają.