9/13
Tu u nas na Chojnach Niemców było bardzo dużo, Żydzi przed...
fot. Archiwum Muzeum Miasta Łodzi

Tu u nas na Chojnach Niemców było bardzo dużo, Żydzi przed wojną tu prawie nie mieszkali - wspominała pani Teresa. - Do Niemców należała większość domów. Z reguły były drewniane, ale i murowane też stawiali. Ten drewniak obok należał do Minikle. Zapamiętałam to nazwisko.

Gdy w 1936 roku, jako 3-letnie dziecko wprowadzała się z rodzicami do tego domu, kończono jego budowę. Trzeba było wykończyć piwnice. Na środku podwórka był wielki rów z wodą, a w środku muszle. Pani Teresa zapewnia, że były to takie muszle jak z morza. Tyle, że w domu na komornym mieszkało tyle dzieci, że właścicielka ten rów musiała zakopać. U nich była siódemka.

- Właścicielka nie chciała rodzicom wynająć tego mieszkania, bo było tyle dzieci - opowiadała nam pani Teresa. - Mama najpierw wprowadziła się w z piątką dzieci. Dwójkę zostawiła u babci. Potem po cichu je sprowadziła do domu. Mieszkaliśmy w dziewiątkę w pokoju z kuchnią.

Pani Teresa, choć była dzieckiem, zapamiętała przedwojenne Chojny. Ul. Okręgowa i sąsiednie ulice były gruntowymi drogami. Nie miały nawet rynsztoków, tylko rowy pozarastane trawą.

- Dopiero po wojnie założyli na naszej ulicy kostkę, taki bruk jest jeszcze na ul. Pryncypalnej - dodaje kobieta.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

10/13
W 1941 roku rodzinę pani Teresy wysiedlono na ul. Rzgowską....
fot. Archiwum Muzeum Miasta Łodzi

W 1941 roku rodzinę pani Teresy wysiedlono na ul. Rzgowską. - To przez takiego Niemca Pryjera - pani Teresa nie ukrywała wzburzenia. - Był niemieckim policjantem, w czarnym mundurze chodził. Mieszkał z żoną i dwójką dzieci w pokoju z kuchnią. Za ciasno mu było, więc zajął nasze mieszkanie. A nam w dziewiątkę ciasno w jednym pokoju nie było? Po troje w jednym łóżku spaliśmy!

Na Chojnach nadal stoi wiele małych, drewnianych domów i jednopiętrowych kamienic. Niektóre straszą przechodniów powybijanymi szybami w oknach i czekają na rozbiórkę. Ale przedwojenny klimat w chojeńskich uliczkach pozostał, choć niektórzy właściciele obili drewniane domy sidingiem albo otynkowali i ocieplili. Na wielu uliczkach odchodzących od ul. Tuszyńskiej, nie ma jeszcze asfaltu, chociaż kilkadziesiąt metrów dalej stoją bloki osiedla Chojny Zatorze. Zdzisław Kowal blisko 20 lat temu kupił sobie stary dom na Chojnach, w okolicach ul. Czytelniczej. Wyremontował ten budynek. Zrobił to trochę z sentymentu. Na Chojnach spędził swoją młodość.

- Na mojej ulicy kilkanaście lat temu założono kanalizację - mówi pan Zdzisław. - Tu ludzie jeszcze niedawno wylewali na ulicę wodę po myciu i praniu.

Pani Teresa z rozrzewnieniem wspomina czas, kiedy życie na jej ulicy tętniło. Pełno było sklepów. Niemcy prowadzili spożywczy, pod „11” była piekarnia, na rogu z ul. Tuszyńską - rzeźnik, a pod „szesnastką” sprzedawali kapelusze. Pan Zdzisław opowiada, że jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku jeździł z dziadkiem wozem konnym wyłożoną kocimi łbami ul. Tuszyńską. W miejscu czteropiętrowego bloku stała drewniana kamienica. Był w niej sklep warzywny, a mięsny niewiele dalej, przy ul. Beniowskiego. Mama wysyłała małego Zdziśka po cztery kotlety schabowe, gdy nie miała co zrobić na obiad.

- Pamiętam jak zaraz po wojnie postawili na ul. Rzgowskiej drewniany wiadukt - wspominała pani Teresa. - Wcześniej był tu zwykły szlaban. By nie czekać jak go podniosą, to szło się przez tory. Tunel, który jest dzisiaj postawili znacznie później. No i ul. Rzgowska nie była taka szeroka jak dziś.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

11/13
Leszek Wójcik również jest z  Chojen. Dziś mieszka w okolicy...
fot. Archiwum Muzeum Miasta Łodzi

Leszek Wójcik również jest z Chojen. Dziś mieszka w okolicy ul. Tuszyńskiej, wozi wózkiem złom, sprzedaje w skupie.

- Wychowałem się niedaleko stąd, na ul. Orkana - opowiada. - Ale tam wiele kamienic zburzyli, z rodzicami przeprowadziłem się do bloków na ul. Gołębią. Ojciec miał tam dozorstwo, pomagałem mu.

Pamięta, że jako chłopak brał haczyk, kółko od roweru i ciągnął po piaszczystej, chojeńskiej ulicy. To była ulubiona zabawa chłopców z Chojen.

- Biegaliśmy na boso - dodaje Leszek. Gdy podrośli mieli inne zabawy. Toczyli regularną wojnę z chłopakami z drugiej strony ul. Rzgowskiej, z Kurczaków. Tyle, że nie były to żadne brutalne wojny z nożami, kastetami.

- Tylko takie przepychanki, by pokazać kto rządzi - mówi. - Ale gdy ktoś z „wrogiej” strony ulicy pojawił się, to musiał wiedzieć, że oberwie.

Latem dzieci i młodzież z Chojen biegały na „Młynek”. Tam nie tylko się kąpali, ale łowili też tzw. dźgajki. Na wagary chodziło się na Dworzec Chojny. Wsiadało do pociągu towarowego i jechało na Olechów.

- Tyle, że ja miałem 17 lat, gdy skończyłem podstawówkę i od razu do pracy w „Majedzie” poszedłem - mówi Leszek. -Na przyuczenie do zawodu. Czasu na zabawy nie było wiele.

12/13
Historia Chojen. Są tu jeszcze ulice, gdzie pozostał przedwojenny klimat. Zobacz archiwalne zdjęcia
fot. Archiwum Muzeum Miasta Łodzi
Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczDalej

Polecamy

18. urodziny Manufaktury to także konkursy. Cenne nagrody dla uczestników

18. urodziny Manufaktury to także konkursy. Cenne nagrody dla uczestników

Harlem Globetrotters: czarodzieje koszykówki podbili serca fanów. Wrócą do Polski

Harlem Globetrotters: czarodzieje koszykówki podbili serca fanów. Wrócą do Polski

Plenerowe atrakcje w Manufakturze – duża dawka adrenaliny gwarantowana!

Plenerowe atrakcje w Manufakturze – duża dawka adrenaliny gwarantowana!

Zobacz również

Nowe sklepy i restauracje w Manufakturze. Zobacz co się otworzyło i co się pojawi!

Nowe sklepy i restauracje w Manufakturze. Zobacz co się otworzyło i co się pojawi!

Co stanie się z Wodnym Rynkiem w Łodzi?

Co stanie się z Wodnym Rynkiem w Łodzi?